W listopadzie 2014 roku Instytut Badań Edukacyjnych zorganizował konferencję naukową poświęconą ewaluacji wewnętrznej. Jej program, adresowany przede wszystkim do dyrektorów szkół podstawowych, służył zaprezentowaniu rozmaitych narzędzi, przydatnych w wewnętrznej ocenie jakości pracy tych placówek. „Interpretacja wyników standaryzowanych testów osiągnięć szkolnych”, „Kontekstowy model efektywności nauczania dla I etapu edukacyjnego”, „Model edukacyjnej wartości dodanej dla II etapu edukacyjnego” – to tematy niektórych tylko spośród wielu zajęć warsztatowych. Niestety, w programie zabrakło miejsca dla najważniejszego, moim zdaniem, narzędzia ewaluacji, jakim powinien być spacer dyrektora po szkole, najlepiej codzienny.
Jak dużo widzą dzieci?
„A moja mama na mojego tatę powiedziała wczoraj…” i tutaj zszokowana i czerwona ze wstydu mama próbuje się tłumaczyć sąsiadce czy przedszkolance. Któż nie słyszał/doświadczył takich sytuacji? Okazuje się, że dzieci wyjątkowo dużo rejestrują, a jednocześnie... zaskakująco wielu bodźców mogą nie zauważyć. To wcale nie paradoks.
Co wiemy o prywatności…
…i za jaką cenę decydujemy się ją sprzedać. W ostatnim czasie rozgorzała kolejna dyskusja na ten temat. Stało się to za sprawą strony, która zyskała popularność ze względu na hit kinowy – „Barbie”. Wykorzystując sztuczną inteligencję przerabiamy nasz wizerunek na lukrowany, niezwykle atrakcyjny – chociaż to kwestia względna...
Abstrakt popularnonaukowy w publikacji naukowej - kiedy stanie się standardem?
Jest problem w komunikacji między nauką a mediami i społecznością. Czasem na siłę podkreślana jest sztuczna sensacyjność odkryć naukowych, co wykrzywia obraz przekazywanych rezultatów badań. Z drugiej strony nie wszystko jest zrozumiałe dla dziennikarzy, dlatego interpretują je po swojemu. Jednocześnie wiele ważnych treści jest nie zauważona (bo nie zostały zrozumiane?). Potrzebne są nowe rozwiązania, ułatwiające komunikację nauki ze społeczeństwem. Inaczej rodzić się będą kolejne teorie spiskowe i niezrozumienie społeczne nauki.
Nie mamy systemowej wizji edukacji?
Sensowne zmiany w edukacji następują bardzo powoli. I bardzo rzadko kiedy dzieją się w wyniku działań odgórnych podejmowanych przez ministrów edukacji. Z mediów płynie często inny przekaz - po pierwsze polska edukacja odnosi niekończące pasmo sukcesów, po drugie - niemal wszystko to zasługa rządzącej partii/koalicji i jej "reform". Z archiwów Edunews.pl przywołam dziś "wiekowy" (maj 2013) tekst Marka Konieczniaka pt. "Nie mamy wizji cyfrowej szkoły". Nadal jest aktualny! Zaprezentowane wówczas spostrzeżenia względem rządowego projektu Cyfrowej Szkoły można niemal bezpośrednio odnieść do obecnych pomysłów dotyczących "cyfryzacji" polskiej szkoły, ze sztandarowym obecnie projektem wyposażenia uczniów klas 4. w laptopy włącznie.
Kowalski, analiza!
Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu chodzi za mną jeden z postulatów Jarosława Pytlaka, odnoszących się do oświatowej rzeczywistości powyborczej w naszym kraju (przy założeniu, że się jednak ona zmieni). Pozornie poboczny wątek (sam Autor wymienia go poza zasadniczą szóstką, na siódmym miejscu) wydał mi się bardzo interesujący i newralgiczny dla ewentualnego odwrócenia trendów, przy czym niewykonalny bez zmiany priorytetów polityczno-ideologicznych.
Zmiana chodzi w niewygodnych butach
Niech podniesie rękę ten, kto nigdy nie musiał przejść kilkuset metrów w niewygodnych butach... Zapewne każdy z nas ma to nieprzyjemne doświadczenie. Jak wygląda wtedy nasz chód? Jestem na bieżąco, gdyż właśnie próbuję rozchodzić nowe buty: robię w nich małe ostrożne kroczki, żeby zminimalizować ból i otarcia; omijam przeszkody i zatrzymuję się, kiedy tylko mogę, aby dać stopom odpocząć.
Ostatnie komentarze