Chociaż wydajemy setki milionów złotych na unowocześnienie polskiej edukacji, póki co głównie poprzez "zalew" szkół mniej lub bardziej przydatnym sprzętem komputerowym - nie możemy mieć pewności, że cyfryzacja nauczania szkolnego zakończy się sukcesem. W zasadzie to od dawna działamy po omacku, w oparciu bądź o polityczne decyzje aktualnie rządzącej w edukacji partii/koalicji, bądź o budżety dostępnych funduszy europejskich, w których ktoś kiedyś zapisał (czasem bez głębszej refleksji) jakieś miliony do wydania na sprzęty. Czy my wiemy, dokąd z tą cyfryzacją edukacji mamy w ogóle zmierzać? I jakie mamy na tej drodze przeszkody?

Muszę podziękować Jarosławowi Kordzińskiemu, bo jego teksty bardzo często skłaniają mnie do przemyśleń. Dziś, nawiążę do jednego z nich bardzo krótko[1], bo nie będzie to polemika czy analiza, lecz szybka refleksja na temat takiego właśnie, publicznego „szukania rozwiązań na nowe czasy” i zastanawiania się, co też szkoła jeszcze powinna[2] i dlaczego… Czytam artykuł uważnie, w tym dołączone, obszerne cytaty, potakuję, dopowiadam sobie przykłady i konteksty, i... im bliżej końca lektury, tym bardziej się zastanawiam, co z tego wszystkiego wynika, ile to już takich tekstów, mniej lub bardziej rzeczowych (łącznie ze swoimi własnymi) w życiu przeczytałem i niczego nowego się nie dowiedziałem… Przestaję się już nawet dziwić, że na tę biegunkę dezyderatów i diagnoz niektórzy reagują wzruszeniem ramion, a inni szukają edukacyjnych rozwiązań w posunięciach radykalnych.

W kontekście dynamicznych zmian społecznych, rola szkoły jako instytucji kształtującej nie tylko wiedzę, ale także umiejętności społeczne, staje się kluczowa. Współczesna edukacja wymaga nie tylko przemyślenia metod nauczania oraz dostosowania ich do potrzeb młodych osób, aby mogła skutecznie przygotować ich do życia w złożonym i szybko zmieniającym się społeczeństwie. Wymaga także włączenia uczniów i uczennic w debatę o szkole – w końcu to oni powinni przede wszystkim powiedzieć, jaka ona powinna być i na co musi zwrócić większą uwagę.

"Polskie szkoły podstawowe i ponadpodstawowe powinny być stale doposażane w nowoczesny sprzęt cyfrowy służący do prowadzenia zajęć edukacyjnych, ale jednocześnie konieczne jest pokazywanie uczniom i nauczycielom, jak z niego właściwie korzystać. Potrzeba także dostępu do platform e-learningowych i nauczania kompetencji cyfrowych nie tylko na lekcjach informatyki" – postuluje Związek Cyfrowa Polska w piśmie przesłanym do Ministerstwa Edukacji. (…) To stanowisko wymaga jednak komentarza.

Z poznanym za pośrednictwem fejsbuka znanym terapeutą Tomaszem Bilickim zdarzyło mi się kilkakrotnie wymienić opinie; raz nawet spotkaliśmy się na żywo w progach STO na Bemowie, by porozmawiać o kondycji polskiej edukacji. W początkowej fazie naszej znajomości podzieliłem się z Tomaszem przemyśleniami o polskiej szkole, jakie zawarłem w dwuczęściowym artykule na blogu „Rodziców doli żałobny rapsod”. Jego lektura wywołała taki oto fachowy komentarz mojego Kolegi: „Lęk, nieufność, złość, zniecierpliwienie (drażliwość)… To objawy traumy. Trauma tłumaczyłaby, dlaczego nie ma zmiany. Szkolenia i psychoedukacja, publikacje, konferencje, apelowanie do zdrowego rozsądku przy traumie nie zadziałają”.

Wraz z powrotem szkoły wrócą zapewne dyskusje na popularne tematy, w których od dawna poszukujemy idealnego rozwiązania w edukacji, ale wciąż nie możemy go znaleźć. Do takich zaliczam niekończącą się debatę o telefonach komórkowych w szkołach, w której biorą już chyba wszyscy, choć z najmniejszym udziałem tych teoretycznie najbardziej zainteresowanych, czyli samych uczniów. Debatę, w której populizm trzyma się bardzo mocno, a najgłośniejsza propozycją jest: zakazać, bo to samo zło. Czy uda się nam w końcu znaleźć racjonalne i dobre dla edukacji rozwiązanie? Paradoksalnie – problemem wcale nie jest sam telefon.

Wiele lat temu wyraziłem w jednym z postów na moim blogu swoje obawy i krytykę wobec stanu edukacji – refleksje, które kontynuowałem przez kolejne lata, aż do wybuchu pandemii Covid-19. Niestety, mimo upływu czasu i dynamicznego rozwoju technologii, w tym sztucznej inteligencji, dzisiejsze refleksje wciąż odnoszą się do tych samych fundamentalnych problemów, które pozostają nierozwiązane. Wówczas, moje teksty były próbą rozliczenia się z systemem, który wydawał się niezdolny do sprostania wyzwaniom współczesności. Dziś, powracając do jednego z nich, zaktualizowałem go, dodając elementy związane z nowymi technologiami, w tym sztuczną inteligencją, aby ponownie podkreślić, jak bardzo potrzebujemy głębokiej transformacji edukacji.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ahh... skandynawia to w ogóle ma swój klimat
Świetnie napisane. Daje do myślenia i w zasadzie jak się tak zastanowić to ma Pan absolutną rację. Z...
Ogólnopolskie wytyczne skończą się tym, że nic się nie zmieni...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Czy sztuczna inteligencja osłabia nasze kompetencje?
W jakimś stopniu na pewno osłabia. Uzależnia. Tak integrujemy się w większy system. Podobnie jest w ...
AI nie zastąpi naszej odpowiedzialności za własny rozwój ;)
Podoba mi się podejście operacje na szacunku, a nie kontroli :)
GPT napisał/a komentarz do EjAj z lodówki
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...
GPT napisał/a komentarz do Kierunki rozwoju polskiej edukacji
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie