Obraz, którego autorką jest Lisa Aisato mówi więcej niż tysiąc słów. Mówi o tym, jak bardzo chcemy mierzyć wszystkich jedną miarą. Jak bardzo lubimy porządek, ujednolicenie, równiutkie rzędy, łatwe odpowiedzi. A przecież dzieci to nie są cegły w murze. Każde z nich jest inne – z inną wrażliwością, innym tempem rozwoju, innym pomysłem na siebie. A indywidualizacja? To nie slogan z podstawy programowej. To trudna, wymagająca sztuka – ale jedyna droga, by naprawdę zobaczyć dziecko.
Czy indywidualizacja w szkole i przedszkolu jest możliwa?
Może nie zawsze, nie w pełni, nie od razu. Ale czy to znaczy, że mamy przestać próbować?
Indywidualizacja to nie znaczy „specjalne traktowanie” czy „nierealne wymagania”. To znaczy: dostrzeżenie drugiego człowieka w dziecku. Jego tempa, jego stylu uczenia się, jego mocnych i słabych stron. To gotowość do zadania sobie pytania: czego naprawdę potrzebuje to dziecko, tu i teraz?
To uważność, że nie każdy potrzebuje tego samego, żeby się rozwijać. Że jedno dziecko zbuduje wieżę – wysoką, spektakularną – bo ma ku temu potencjał. A drugie z tych samych klocków zbuduje zamek. I to też będzie wartość.
Ale co, jeśli nikt tego zamku nie zauważy?
Dlaczego tak trudno nam indywidualizować?
Bo system jest stworzony pod przeciętność, nie pod wyjątkowość.
Bo mamy gotowe szablony, arkusze, wymagania – a nie mamy przestrzeni na refleksję.
Bo czasami łatwiej dopasować dziecko do tabelki niż tabelkę do dziecka.
Bo nikt nas nie nauczył, jak różnicować, jak planować, jak oceniać sprawiedliwie, ale nie jednakowo.
Bo się boimy – że nie zdążymy, że nie podołamy, że to za trudne.
Bo mamy przeładowane treściami podstawy programowe.
Bo mamy zbyt liczne klasy, w który wiele dzieci potrzebuje dostosowań, a to kolejne wyzwanie.
Ale co, jeśli właśnie na tym polega nasza praca?
Nie tylko uczyć, ale towarzyszyć.
Nie tylko wymagać, ale inspirować.
Nie tylko mierzyć, ale zachwycić się.
Zmieńmy punkt widzenia
Nie każdy musi być w czymś najlepszy, ale każdy powinien dostać szansę, by być sobą.
Nie oceniajmy dzieci wyłącznie według jednej miary. Zamiast tego – pytajmy: co cię interesuje? czego potrzebujesz? co chcesz zbudować z tych klocków, które masz?
Nie bójmy się różnicować – w zadaniach, w formach, w tempie, w sposobie pracy. Bo równe nie znaczy takie samo.
Twórzmy warunki, by rozwijało się nie tylko to dziecko zdolne, ale też to nieśmiałe, to pogubione, to z trudnościami. One wszystkie są warte naszego czasu.
Na koniec: indywidualizacja to nie wielkie słowa. To codzienne, drobne wybory nauczyciela, które pokazują dziecku: jesteś ważne. Widzę cię. Wierzę w ciebie.
Nie pozwólmy, by jakikolwiek zamek zbudowany z pasji, zapału i marzeń – został zignorowany tylko dlatego, że nie był wystarczająco „wysoki”. Bo może to właśnie on okaże się najpiękniejszy.
Notka o autorce: Zyta Czechowska jest nauczycielką i pedagogiem specjalnym. Właścicielka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Zyta Czechowska specjalni.pl. Współprowadzi bloga edukacyjnego www.specjalni.pl. Ambasador programu eTwinning i Microsoft Innovative Educator Ekspert. Uzyskała tytuł Nauczyciela Roku w 2019. Należy do społeczności Superbelfrzy RP.