Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jako Homo sapiens mamy obecnie potężny problem, a ściślej mówiąc ogromną liczbę różnych problemów, w rozmaitych wymiarach: światowym, narodowym, lokalnym, a nawet indywidualnym. Wskazują one na postępujący kryzys cywilizacyjny, etyczny i mentalny (psychiczny), który dotyka ludzkość w jej globalnej wiosce. Sądzę, że praprzyczyna tego zjawiska tkwi głównie w umysłach. Po prostu nie radzimy sobie z rzeczywistością. Docierające zewsząd bodźce przekraczają granice percepcji. Mówiąc kolokwialnie – nie ogarniamy.

Z zaskakującą mnie samego nostalgią wspominam nieodległe jeszcze czasy, zaledwie kilka lat temu, kiedy zainteresowanie mediów edukacją koncentrowało się w ostatnich dniach czerwca oraz przed początkiem roku szkolnego. Artykuły o tym, jak to dzieci i młodzież radośnie idą na wakacje, albo z nowym zapałem wracają do nauki, mogły być nieledwie klonowane rok po roku. Bardzo mnie wtedy denerwował ów rytuał, znamionujący brak rzeczywistego zainteresowania. W krótkim czasie jednak sytuacja uległa tak radykalnej odmianie, że zacząłem tęsknić do tamtego spokoju. Oto trwają wakacje, a publikacji jest multum, nawet tylko w tak zwanym głównym nurcie. Widać, że coś dociera wreszcie do szerszych kręgów społeczeństwa, choć sądzę, że nie jest to jeszcze pełna świadomość głębokości kryzysu, w jakim znajduje się powszechna oświata. Szczególnie, że kręgi czytających ze zrozumieniem na ten temat tylko z ogromną dozą dobrej woli można określić mianem „szerokich”.

Spotykam się ostatnio z alarmistycznymi poglądami, dotyczącymi domniemanej zapaści demograficznej w Europie. Na przykład w formie akcji bilboardowej, dotyczącej dzietności w Polsce. I to w czasie, gdy populacja ludzka na Ziemi osiąga 8 miliardów osób i dalej będzie rosła. To jak to jest z tą demografią? Co na to biologia? I skąd może brać się strach przed "zapaścią demograficzną"?

Nie pierwszy raz nawiążę we wpisie na blogu do starego żydowskiego szmoncesu, jak to mądry rabin kazał Ickowi, uskarżającemu się na tłok w mieszkaniu, dokwaterować kozę. Kiedy nieszczęsny żalił się przy następnym spotkaniu, że teraz jest jeszcze gorzej, polecił mu zwierzę wyprowadzić. Icek nie mógł nachwalić się mądrości rebego, bo w mieszkaniu zrobiło się wyraźnie luźniej.

Nie tak dawno, na lekcji wychowawczej, zmierzyłem się z pojęciem politycznej poprawności. Nie chciałem, by moi uczniowie postrzegali ją w sposób prymitywny i jednowymiarowy, czyli tak, jak na ogół pojmuje ją większość, w imię której została utworzona.

Ludzie sporo młodsi ode mnie, którzy żywią granitowe przekonanie, że już, już, właśnie odkryli kamień filozoficzny edukacji, słusznie potępiają obecną egzaminozę. W zamian, już zupełnie niesłusznie, sugerują powrót do czasów minionych, aby egzaminy wstępne organizowały same szkoły ponadpodstawowe i wyższe uczelnie, co miałoby zmniejszyć wyścig szczurów wśród młodzieży. Faktycznie, testomania jest zjawiskiem fatalnym, ale powrót do rozwiązań z przeszłości uważam za próbę leczenia dżumy cholerą. A na dowód tego przytoczę dzisiaj kolejny z moich "Listów do N.", opublikowany w grudniu 1996 roku.

Miliony osób na całym świecie bawi się smartfonowymi łamigłówkami z nadzieją na poprawę swoich umysłowych mocy. Czy to rzeczywiście sposób na osiągnięcie tego celu? Zdania naukowców są podzielone, a najnowsze badanie wskazuje, że... to zależy.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

A potem oburzenie harnasiów i halyn jak ktoś stwierdza że Polacy to debile. Wiecie że za granicą nie...
Anna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Pani Sylwia ma marne pojęcie o pracy nauczycieli w świetlicy szkolnej...Miałam okazję, przez krótki ...
Sylwia napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Proszę wyjaśnić, w jaki sposób nauczyciel wspomagający przygotowuje się do zajęć. Przecie on po pros...
Taaa, a premier, z wielkim hałasem, przed kamerami otwiera "największą w Europie fabrykę amunicji". ...
Gdyby jeszcze Ministerstwo Edukacji chciało inwestować w takie rozwiązania, które z pewnością przyda...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
... i co to za określenie "świetliczanka" :( To jest nauczyciel z takimi samymi kwalifikacjami jak P...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Całkowicie się z Panią nie zgadzam, że nauczyciel WSPÓŁORGANIZUJĄCY nie przygotowuje się do zajęć! Ł...
Eleonora napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Poniosły emocje tego dyrektora i nie ma prawa wygadywać takich bzdur: (cyt) "trwają w niekoniecznie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie