Od pewnego czasu nie mogę wyjść ze zdumienia, jak mało znaczy dla Polaków edukacja. Nie chodzi nawet o widoczny brak społecznego zapotrzebowania na radykalne zmiany, odpowiednie do realiów XXI wieku. Bardziej uderza mnie obojętność w obliczu mnożących się problemów: gwałtownego demontażu poprzedniego systemu, czego ukoronowaniem dla najbardziej poszkodowanego rocznika będzie katastrofa maturalna AD 2023, wielkiej improwizacji zdalnego nauczania w dobie pandemii, a ostatnio nagłego wtłoczenia do polskich placówek blisko dwustu tysięcy uczniów z Ukrainy. Wspomniane wydarzenia oraz wypływające z nich wypalenie zawodowe rzeszy nauczycieli i powszechna dzisiaj w tym zawodzie frustracja materialna, wobec samozadowolenia władz ministerstwa tworzą obraz zbliżającej się zapaści. Najwyraźniej jednak nie budzi to sprzeciwu, czy choćby tylko niepokoju szerszych kręgów społeczeństwa.

Co dziesiąty Polak przyznaje, że brał pod uwagę karierę w dziedzinach ścisłych i przyrodniczych, IT, inżynierii i matematyce, ale się na nią nie zdecydował. Największy wpływ na ten wybór miała jakość zajęć w szkole czy na uczelni, ale także brak wiary w siebie. Przystępna i solidna edukacja w zakresie nauk ścisłych jest dla Polaków jednym z trzech priorytetów dla Polski – mówi 59 proc. badanych. Zaraz po zwiększeniu dostępu do ochrony zdrowia (86 proc.) i walki ze zmianami klimatu (68 proc.) – wynika z najnowszej edycji badania State of Science Index.

Warto przyjrzeć się zawartości podręczników do nauczania matematyki, na wszystkich poziomach nauczania. Wygląda na to, że na całym świecie powielamy te same błędy. Podręczniki do matematyki wymagają zmian – jak zauważa Sarah D.Sparks w swoim artykule pt.: Textbooks Need More Real-World Math Exercises, Study Finds. Autorka powołuje się na opinię Williama Schmidta, wybitnego profesora na Michigan State University. Myślę, że tak samo i podręczniki polskie potrzebują zmian.

Pedagogika, a w zasadzie jej punkt wyjścia, czyli coś, co dziś nazywamy pedagogią, ma swoją praprzyczynę w komplikacji systemów społecznych, tj. w potrzebie, czy wręcz konieczności przysposobienia jednostek do pełnienia rosnącej liczby ról, jakie jednostki te mają pełnić. Z tej czysto utylitarnej funkcji usilnie chce „ewoluować” do roli anioła stróża, który taką przyziemną utylitarność ma w pogardzie. Z ewolucją ma to oczywiście niewiele wspólnego – chodzi raczej o takie ideologiczne dobranie i przedstawienie pozostających w dyspozycji środków, by były one akceptowalne dla przedmiotu oddziaływania, bo jedynym elementem rzeczywiście podlegającym ewolucji jest właśnie społeczna gotowość do poddania się określonym normom, przynajmniej częściowo zinternalizowanym jako własne.

Przestrzeń, w której się uczymy pełni ważną rolę w edukacji. Włoski pedagog, Loris Malaguzzi, prowadzący szkoły w regionie Reggio Emilia, nadawał jej funkcję tzw. trzeciego nauczyciela. Twierdził, że przestrzenie edukacyjne wnoszą do edukacji wartość dodaną, a zarówno klasa, jak i przestrzenie szkoły powinny być nie tylko funkcjonalne, ale także stymulować kreatywność uczniów. Powinny też być na tyle elastyczne, żeby pozwalać nauczycielom zaspokajać różne edukacyjne interesy i potrzeby podopiecznych, a także sprzyjać wspólnemu konstruowaniu wiedzy przez uczniów.

O sprawdzianach już kiedyś pisałam w moim blogu. Wracam do tego tematu z nowymi refleksjami, które potwierdzają mój poprzedni wpis. Są nauczyciele, którzy uważają, że wystarczy im obserwacja i analiza prac uczniów. Są też tacy, którzy sprawdziany robią po każdym przerobionym dziale. Ja jestem gdzieś pośrodku - obserwuję, analizuję prace uczniów, ale od czasu do czasu robię sprawdzian, gdyż pokazuje on zupełnie inne rzeczy, niż pozostałe formy sprawdzania umiejętności uczniów.

Sztukmistrz z Lublina, pan minister Czarnek, raczył zaproponować, by każdy nauczyciel w ramach swojego czasu pracy musiał odbyć godzinę konsultacji dla uczniów. Tym samym przywrócił ideę „godzin karcianych”, którą w swoim czasie pogrzebała i przebiła osinowym kołkiem jego poprzedniczka, Anna Zalewska, ogłaszając to wówczas wielkim tryumfem woli wobec błędów i wypaczeń koalicji PO-PSL.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

A potem oburzenie harnasiów i halyn jak ktoś stwierdza że Polacy to debile. Wiecie że za granicą nie...
Anna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Pani Sylwia ma marne pojęcie o pracy nauczycieli w świetlicy szkolnej...Miałam okazję, przez krótki ...
Sylwia napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Proszę wyjaśnić, w jaki sposób nauczyciel wspomagający przygotowuje się do zajęć. Przecie on po pros...
Taaa, a premier, z wielkim hałasem, przed kamerami otwiera "największą w Europie fabrykę amunicji". ...
Gdyby jeszcze Ministerstwo Edukacji chciało inwestować w takie rozwiązania, które z pewnością przyda...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
... i co to za określenie "świetliczanka" :( To jest nauczyciel z takimi samymi kwalifikacjami jak P...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Całkowicie się z Panią nie zgadzam, że nauczyciel WSPÓŁORGANIZUJĄCY nie przygotowuje się do zajęć! Ł...
Eleonora napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Poniosły emocje tego dyrektora i nie ma prawa wygadywać takich bzdur: (cyt) "trwają w niekoniecznie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie