Nadszkoleniowość

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Teoretycznie nauczyciel raz nauczony może przekazywać wiedzę, którą posiada każdemu innemu człowiekowi stosując metodykę, czyli tak dobierając sposoby, środki i narzędzia nauczania, żeby osiągnąć najlepsze możliwe efekty. Teoretycznie raz nauczony – bo niestety minęły już czasy, gdy jakikolwiek nauczyciel uczyć się nie musiał.

Wraz z rozwojem (a raczej eksplozją) nauki odkrywamy nowe możliwości uczenia się mózgu, dobieramy do nich nowe narzędzia i środki i jak już, już witamy się z gąską – wtedy dowiadujemy się o nowych odkryciach i kolejnych możliwościach + w bonusie nową porcją wiedzy do przekazania.

Zmuszeni do prawie dwuletniej covidowej zmiany naszych środowisk nauczania zmieniliśmy nie tylko je – zmieniliśmy również środowiska i nawyki szkoleniowe. Jedynym możliwym sposobem od marca 2020 stało się nauczanie online i szkolenie się online. (Tak, tak – EduMoc Online Superbelfrów była dokładnie tym, co zostało później przeszczepione na całą edukację!) Z czasem okazało się, że jeśli nie można obejść „onlajnów” musimy je zaakceptować, bo na pewno nie polubić. Powszechnie w środowisku nauczycielskim uważa się dziś, że nauczanie zdalne za pomocą narzędzi on-line jest akceptowalne, lecz na pewno nie zastępuje nauczania stacjonarnego.

Nauczania nie, ale już szkolenia… hmm…

Wraz z powszechną koniecznością prowadzenia lekcji on-line nauczyciele obsługując komputer, żonglując stronami internetowymi z włączonym udostępnianiem ekranu i będąc pod czujnym okiem kamery przeszli największe szkolenie z wystąpień publicznych w historii edukacji, słuchani i oceniani nie tylko przez uczniów, ale i rodziców, dyrektorów, babcie, dziadków itd. To szkolenie chyba nie tylko ich zahartowało, ale sprawiło rozszerzenie wachlarza możliwości o nową, złożoną umiejętność medialną.

Okazało się również (głównie poprzez informacje zwrotne od słuchaczy), że niektórzy z tych nauczycieli z nową mocą są… medialni! I – zupełnie inaczej, niż czytali i wysłuchiwali o sobie w czasie i po strajku nauczycielskim – jednak COŚ umieją i ludzkość CHCE ich słuchać i oglądać! Świadczyły o tym również liczby odtworzeń materiałów prezentowanych w YouTube, czy na platformach innych niż szkolne (wiadomo, że nie można być prorokiem we własnej szkole).

Zaowocowało to wysypem lepszych lub gorszych szkoleń, webinarów, wydarzeń medialnych, e-konferencji, kanałów tematycznych, cyklicznych spotkań itd., itp. Wydaje mi się, że wszyscy nowo odkryci nauczyciele, edkukatorzy i kołczowie nagle poczuli wiatr historii w żaglach i zgodnie z zasadą „jak nie teraz to kiedy?” rzucili się do e-edukowania ludzkości: uczniów, nauczycieli, rodziców i całej reszty nieskoszarowanej szkolnie ludzkości. Powstały ośrodki, firmy i firemki, które realizują e-szkolenia nie mając sprzętu, narzędzi, sali, wyszynku (tak cenionego w przedpandemijnej rzeczywistości), a nawet pracowników – ci bowiem są KONTAKTAMI – najbardziej cenionym edukacyjnie e-zasobem popandemijnym.

W tym zalewie szkoleń na każdy możliwy temat, płatnych i bezpłatnych zaczynają gubić się zwykli nauczyciele, którzy tych szkoleń JEDNAK potrzebują. Piszę „jednak”, bo przekonali się o tym właśnie w czasie pandemii, gdy brak umiejętności TiK omijanych przez lata szerokimi łukami meandrowania przyniósł opłakane efekty w początkach zdalnych lekcji, a brak warsztatu w innych dziedzinach nie dał się ukryć przed anonimowymi odbiorcami schowanymi pod dziwacznymi awatarami. Papierowe zaświadczenia i certyfikaty z XX wieku okazały się niewystarczające w trzeciej dekadzie XXI wieku – potrzeba prawdziwie nowych lub gruntownie odświeżonych nowoczesnych umiejętności nauczania. Bolesne zaskoczenie.

Jak powszechnie wiadomo w Internecie jest WSZYSTKO – więc nie powinno być problemu z wybraniem szkolenia z dowolnego zakresu. Płatnego? Na platformie kursowej, czy może cyklu webinariów? Może czegoś opartego na Moodlu? A może bezpłatnego na YouTube? A może realizowanego przez pandemiczną firmę? ODN jakiś? A może przez edu-celebrytę właśnie namaszczonego na e-guru w covidowym czasie? Kogo, gdzie i jak szukać, by kurs przyniósł oczekiwane efekty? W zalewie streamowanej wiedzy jest to jednak sztuka.

Z jednej, dwóch, trzech, no czterech porządnych konferencji rocznie z danej dziedziny, na które potrzebne były dwa, trzy dni (dojazd, nocleg, konfa, {nocleg, konfa} powrót) i całkiem spore środki nie zostało nic. Przez dwa lata takich nie było, za to zupełnie za darmo działo się w Internecie! Kursowa aktywność internetowa nie wymagała dojazdu, noclegu i powrotu, a samo szkolenie odzierało jednak z kontaktów interpersonalnych (kuluarów i pogaduszek), kawek i obiadów. Szkolenie stało się wygodne, tanie i bardzo, bardzo skondensowane, choć nie do końca ludzkie, bo anonimowe. Tak bardzo przeszkadzający brak włączonych kamer u uczniów przeniósł się szerokim frontem na wyłączone kamery u słuchaczy. Niedaleko jabłko od jabłoni….

Niestety pigułki wiedzy serwowane w koncentracie on-line, odarte z całej otoczki kontaktów interpersonalnych, wymagające całkowitego skupienia przez długi czas, złożone z samych konkretów, bez przerw, z domownikami mającymi akurat wtedy sporo niecierpiących zwłoki spraw, zapachem schabowych z kuchni, bez swobodnej wymiany myśli, za to do odtworzenia – to nie to. Warsztaty bez bezpośredniego kontaktu z mistrzem – też jakby uboższe. Oczywiście zawsze można sięgnąć do zapisu – z doświadczenia jednak wiadomo, że nikt nie sięgnie po nie w mitycznym „wolnym czasie”, który jak potwór z Loch Ness czy jednorożec istnieje tylko w baśniach.

Jak już jednak wybiorę interesujące mnie onlajny, przesieję z miliarda i zostawię te tylko najbardziej sprawdzone osoby, wiarygodne firmy i stowarzyszenia – atakuje mnie ilość! Czasem po kilka dziennie, wzajemnie na siebie zachodzących! Wszystkie ze specjalistami! Wszystkie nieziemsko ciekawe! Wszystkie dokładnie dla mnie! I jak to wszystko przyswoić, jak ogarnąć, i jak jeszcze wykroić czas na swoje pasje i pracę? Jak zostawić jeszcze choć skrawek dla rodziny i przyjaciół? Jak dołożyć do tego dodatkową godzinę za 4,4% podwyżki?

Jak żyć, panie Prezesie ZNP?

Jak żyć panie MEiNistrze?

 

Notka o autorze: Jacek Ścibor jest nauczycielem informatyki w Szkole Podstawowej w Chrząstawie Wielkiej k. Wrocławia. Jest popularyzatorem zastosowania nowoczesnych technologii w nauczaniu, założycielem i administratorem społeczności sieciowej Superbelfrzy RP, wyróżniony tytułem „Przyjaciel Szkoły 2018” przez Kapitułę konkursu Nauczyciel Roku przez redakcję Głosu Nauczycielskiego, wyróżniony umieszczeniem na „Liście 100” Szerokiego Porozumienia na Rzecz Umiejętności Cyfrowych w 2017r., red naczelny „IT w edukacji” (2013-2016), autor artykułów na łamach blogów, czasopism i portali edukacyjnych (edunews.pl, superbelfrzy.edu.pl, Meritum, IT w edukacji), prelegent i współorganizator merytoryczny konferencji edukacyjnych, m.in. EduMoc Online, Inspir@cje, Inspir@cje Wczesnoszkolne. Wieloletni pracownik Zakładu Dydaktyki Ogólnej Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku. Niniejszy artykuł ukazał się w blogu Superbelfrów. Licencja CC-BY-SA.

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie