W Polsce lubimy wiele mówić o osobach wykluczonych, najczęściej w
kontekście społecznym. Ale rzadko kiedy uświadamiamy sobie, że dotyczy
to w gruncie rzeczy niewielkiej części społeczeństwa. A dlaczego nie słychać rozmów o
20 milionach Polaków wykluczonych cyfrowo? Bo właśnie tyle osób nie korzysta jeszcze w
Polsce - z różnych przyczyn - z Internetu.
Wreszcie jest: szkoły mają komputery i Internet, podstawowa technologiczna infrastruktura została zbudowana, teraz czas pracuje dla nas, czy tak? Nader często bywa odwrotnie. Dominujące w polskim systemie edukacji metody wykorzystania TI w procesie dydaktycznym mogą utrudniać osiąganie strategicznych celów kształcenia lub wręcz oddalać od ich realizacji.
Na Uniwersytecie Colorado w Boulder studenci wymieniają się odpowiedziami na pytania egzaminacyjne i konfrontują je z arkuszem kolegi z ławki. Co więcej, robią to, żeby dostać lepszą ocenę i faktycznie ich wyniki poprawiają się. Wykładowcy sami ich do tego zachęcili. Od lat wykorzystują niepozorne, ale niezwykle użyteczne narzędzie o nazwie Clicker.
Profesjonalny nauczyciel to niejako doradca edukacyjny, który pomaga
(przy pomocy całej swojej wiedzy i wszystkich swoich umiejętności)
dziecku stać się samodzielnym, dojrzałym człowiekiem, odpowiedzialnym
za siebie, w tym także za własny proces edukacji. Ale żeby taki osiągnąć efekt pracy –
trzeba najpierw ucznia wielu rzeczy nauczyć. Oto kilka refleksji.
Nowy raport Serious Virtual Worlds analizuje to, jak światy wirtualne mogą zostać wykorzystane w edukacji. Nazwa raportu odnosi się do podziału, jakiego dokonali naukowcy - na wirtualne światy służące rozrywce, oraz te "poważne". Gry sieciowe, jak chociażby Second Life wkraczają do szkół, ale brakuje opracowań analizujących je pod kątem metodycznym.
Pedagodzy pracujący w szkołach niepublicznych dostrzegają dość
niski stopień aktywności obywatelskiej uczniów i niewielką liczbę
samodzielnych działań młodzieży. Czyżby wyrastało pokolenie
wykształconych, ale niezdolnych do współpracy
na rzecz dobra wspólnego egocentryków? Szkoły Społecznego Towarzystwa Oświatowego
podjęły się próby ożywienia społeczności uczniów.
Już dawno głosiłem symboliczną śmierć starej edukacji, dlatego nie zdziwiły mnie wyniki badania Ośrodka Badań Młodzieży Uniwersytetu Warszawskiego, z których wynika, że tylko 6 proc. warszawskich uczniów uznaje nauczycieli za ważne źródło wiedzy, natomiast aż 77 proc. twierdzi, że więcej dowiadują się od swoich kolegów i z Internetu.