Przeciętny nauczyciel zaczyna coraz mocniej „odstawać” technologicznie
od młodzieży, którą ma zadanie uczyć. Aby zmienić tę sytuację, trzeba
nie tylko przekonać nauczyciela, że musi się uczyć cyfrowego świata.
Należy również zmienić sposób szkoleń zawodowych nauczycieli, kończąc z
modelem mało efektywnych jednodniowych czy kilkudniowych zjazdów.
Polska szkoła bywa nowoczesna, chociaż jeszcze nie jest to zjawisko
powszechne. W większości przypadków działa według
starych, powielanych od dziesięcioleci, schematów. Nie zmieni jej nawet
najlepsza reforma przygotowana przez ministerstwo, dopóki sami
nauczyciele i dyrektorzy szkół nie uznają, że istnieje potrzeba zmiany
i wprowadzenia innowacji, aby dogonić uciekający świat.
Wielu młodych Polaków myśli o prowadzeniu własnej działalności gospodarczej jako o pewnym pomyśle na życie zawodowe. Jak wynika z badań Eurobarometru z 2008 roku, prawie połowa młodych Polaków myśli o założeniu ciągu 5 lat własnego biznesu. Jednak zaraz po ukończeniu studiów decyduje się na ten krok tylko niewielki odsetek studentów.
Co jakiś czas, nie tylko w Polsce, pojawiają się głosy, że szkoły nie
wykorzystują efektywnie zdobyczy techniki w procesie kształcenia. Są pewne sygnały,
że sytuacja ulega poprawie. Według jednego z najnowszych badań
amerykańskich Grunwald Associates, duża liczba szkół wykorzystuje
pojedyncze rozwiązania technologiczne na lekcjach i do realizacji prac
domowych.
Minister Katarzyna Hall podpisała rozporządzenie o dopuszczaniu programów i podręczników. Tym samym ministerstwo zrezygnowało z możliwości rekomendowania różnych pomocy dydaktycznych. Czy nauczyciele pozbawieni wskazówki „rekomendowane przez MEN” pogubią się w gąszczu ofert i nie będą sami w stanie ocenić, co jest dobrym, a co złym narzędziem edukacji?
Konflikt palestyńsko-izraelski, który ponownie rozgorzał w grudniu przyniósł już pokaźną liczbę ofiar oraz wywołał duże poruszenie w światowej opinii publicznej. W internecie znaleźć można grę Raid Gaza! (Najedź Gazę), której tematem jest właśnie sytuacja na Bliskim Wschodzie. Czy to niesmaczny żart, czy nowa forma wyrażania politycznego sprzeciwu?
Brytyjczycy od wielu lat borykają się z problemem, jakim jest nadmierne spożywanie alkoholu przez tamtejszą młodzież. Napoje wyskokowe stały się elementem obowiązkowym weekendowych zabaw. Aby walczyć z konsekwencjami zjawiska, instytucje zajmujące się tym problemem muszą odwoływać się do coraz bardziej drastycznych kampanii.