Wraz z wprowadzaniem nowych technologii do edukacji, pojawiają się obawy dotyczące możliwego odhumanizowania procesu nauczania. Istnieje przekonanie, że technologia, zamiast wzmacniać nasze człowieczeństwo, może je osłabić, redukując relacje międzyludzkie do algorytmów i statystyk. Jednak takie podejście nie oddaje w pełni możliwości, jakie technologia może przynieść, szczególnie w kontekście edukacji.

W 1977 roku w Opolu mogliśmy usłyszeć piosenkę, do której słowa napisał Jonasz Kofta - „Śpiewać każdy może”. W mistrzowskim stylu wykonał ją śp. Jerzy Stuhr. Miała powstać tylko dla żartu, a jednak stała się hitem: Śpiewać każdy może, / Trochę lepiej, lub trochę gorzej, / Ale nie oto chodzi, / Jak co komu wychodzi. Parafrazując słowa utworu - szkolić każdy może… - chciałabym poświęcić nieco uwagi zjawisku, które obserwuję w przestrzeni edukacji już od dłuższego czasu, ale szczególnie intensywnie od czasu pandemii COVID. Rzecz będzie dotyczyła szkoleń dla nauczycieli, a moim zamiarem jest skłonić do refleksji (nauczycieli): z jakich ofert korzystamy?

Od dawna, a w ostatnim czasie w sposób szczególny, upominamy się o prawo nauczycieli do samostanowienia w obszarze wykonywanej przez nich pracy. Różnie z tym bywa. Zafascynowany w ostatnim czasie myślą pedagogiczną Marii Montessori znalazłem cytat, który wydaje się być ważny dla tych rozważań: Musimy u nauczycieli przygotować bardziej duszę niż mechanikę naukowca, sprawić, że narodzi się [w nich] zainteresowanie przejawami naturalnych zjawisk, zmienić ich w interpretatorów ducha, porwanych duchem przyrody, podobnie jak ten, kto nauczywszy się pierwszego dnia literować, w końcu odczyta w znakach graficznych myśl Szekspira, Goethego czy Dantego[1]. To oczywiście piękna idea, ale czy musi być wykorzystywana jedynie podczas zajęć z historii pedagogiki?

Jak się dostrzeże jakiś ważny problem, to pojawia się propozycja wprowadzenia dodatkowego, specjalnego przedmiotu w szkole. Pomysł z lekcjami patriotyzmu pojawia się nie po raz pierwszy. Jest niedobry i niewykonalny. Stwarza tylko pozory. Jest wręcz edukacyjnie szkodliwy i wynika z kompletnego niezrozumienia szkoły i edukacji.

Dyrektor CKE, dr Marcin Smolik, został odwołany ze stanowiska. Moim zdaniem klarownym powodem było zawalenie, po raz drugi z rzędu, procesu matury rozszerzonej z języka polskiego. Podczas gdy w ubiegłym roku CKE poległa na kryteriach oceny, w tym roku fatalnie wypadli egzaminatorzy. Nie jest jasne, czy realizowali źle sformułowane instrukcje, czy nie zrozumieli instrukcji, ale egzamin wypadł niezasłużenie, z perspektywy kandydatów, słabo. Uczniowie ruszyli z odwołaniami, ale co z tego, jeśli decyzje w większości wypadków zapadły lub zapadną już po terminie rekrutacji na studia.

Kilka osób zapytało mnie, co sądzę o odwołaniu pana Marcina Smolika z funkcji Dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, i czy wiążę z tym jakieś nadzieje. Co do pierwszego, to najkrócej mogę wyrazić swoje zdanie stwierdzeniem, że lepiej późno niż wcale. Ta dymisja mogła nastąpić wcześniej, ponieważ były już dyrektor CKE zamiast być bezstronnym fachowcem, dbającym o system egzaminów zewnętrznych, wyraźnie okazywał swoją dyspozycyjność wobec zmieniających się władz. Ponadto, powinien ponieść odpowiedzialność za błędy systemu, który przez wiele lat współtworzył i firmował swoim nazwiskiem. Natomiast o nadziejach na przyszłość napiszę za chwilę.

Jedną z kompetencji przyszłości, do rozwoju której namawia wielu specjalistów jest krytyczne myślenie. To bez wątpienia prawda. Problem zaczyna się od ustalenia, o czym mówimy. Dla jednych podstawą krytycznego myślenia jest ugruntowana wiedza w obszarze, w którym zamierzamy tej kompetencji użyć. Dla innych to zbiór konkretnych narzędzi pozwalających określić co z czego wynika i w jaki sposób potwierdzić, że tak jest naprawdę. Dla jeszcze innych to kwestia pewnej postawy i elastyczności w obszarze poszukiwania, weryfikacji i stosowania prawdy.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Gdyby jeszcze Ministerstwo Edukacji chciało inwestować w takie rozwiązania, które z pewnością przyda...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
... i co to za określenie "świetliczanka" :( To jest nauczyciel z takimi samymi kwalifikacjami jak P...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Całkowicie się z Panią nie zgadzam, że nauczyciel WSPÓŁORGANIZUJĄCY nie przygotowuje się do zajęć! Ł...
Eleonora napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Poniosły emocje tego dyrektora i nie ma prawa wygadywać takich bzdur: (cyt) "trwają w niekoniecznie ...
Jan napisał/a komentarz do Kłopoty ze szkolnym ocenianiem
Bardzo się cieszę że udało mi się dojść do, co prawda wtórnego, odkrycia które, o czym nie wiedziałe...
Jan napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Zróżnicowanie pensum - gdybyż to było takie proste! Nauczyciele coraz częściej będą mieli uprawnieni...
Sylwia napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Autor, jako dyrektor szkoły, musi wiedzieć, że problemem częściej jest nie przekraczanie 40-godzinne...
Jarosław Pytlak napisał/a komentarz do Kłopoty ze szkolnym ocenianiem
@Jan - no proszę, potwierdził Pan słuszność tego, co robimy w klasach 4-6 SP w szkole STO na Bemowie...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie