Pamiątka 100-lecia, z myślą o przyszłości

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zupełnie nie czuję entuzjazmu do świętowania 100-lecia odzyskania niepodległości. Nie mam do tego nastroju patrząc jak demokratycznie wybrana władza niszczy polską edukację, niczym największy wróg naszego kraju. A poza tym, nie podoba mi się lansowana dzisiaj wersja patriotyzmu, gloryfikująca tradycję walki zbrojnej, nawet tej beznadziejnej.

Oto czytam na stronie Społecznego Towarzystwa Oświatowego relację z imprezy jubileuszowej, nadesłaną przez jedną ze szkół:

Uczniowie wzięli udział w paradzie z okazji Święta Niepodległości, która przeszła ulicami dzielnicy. Na czele kolorowego pochodu szła orkiestra oraz Powstańcy Styczniowi i pododdział Orląt Lwowskich. Tuż za nimi podążały samochody pancerne, a na grzbiecie Kasztanki siedział... sam marszałek Józef Piłsudski. (…) Festiwal obfitował w atrakcje, na uczestników czekały: piknik historyczny z podobozem wojskowym, warsztaty patriotyczne, pokaz moździerzy, gra miejska, koncert pieśni.

W innej placówce, tym razem publicznej, w ramach szkolnych warsztatów patriotycznych „zadaniem uczniów było przygotowanie najważniejszych informacji dotyczących Konstytucji 3 Maja, rozbiorów, powstań, wybuchu I wojny światowej i odzyskania niepodległości w 1918 r.”.

Powstańcy, samochody pancerne, obóz wojskowy, moździerze i I wojna światowa – oto symbole polskiego patriotyzmu AD 2018, prezentowane młodemu pokoleniu. Dodajmy, że w podanych przykładach wcale nie za sprawą polityków, ale szeregowych nauczycieli, z pewnością pełnych dobrej woli, ale jednak wraz z większością społeczeństwa tak właśnie postrzegających narodową tradycję. W rezultacie, jak stwierdził ostatnio Marcin Meller, „rośnie pokolenie bawiące się na dziecięcych manewrach, przekonane, że wojna jest romantyczna”.

Moja podwórkowa banda przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych też bawiła się w wojnę. No i oglądała „Czterech pancernych”. Ale w domach byli dziadkowie, którzy doskonale pamiętali koszmar II wojny światowej; w mojej rodzinie także wujek z wytatuowanym numerem oświęcimskim na przedramieniu. Wystarczająco mądrych ludzi, by uprzytomnić nam różnicę pomiędzy zabawą a realnym światem. Dlatego dzisiaj burzę się, widząc jak dorośli ludzie pokazują młodym zdarzenia wojenne w konwencji przygody, komiksu. Uważam, że wojna jest bezdyskusyjnym złem; za każdym konfliktem zbrojnym podążają: śmierć, ruiny i ludzkie tragedie. Ukazywanie jej dzieciom i młodzieży w świetle innym niż jako przestrogi, nawet przez pryzmat walki o niepodległość i hołdu dla bohaterstwa naszych przodków, jest moim zdaniem niemądre i nieodpowiedzialne.

Nie znaczy to jednak, że jako nauczyciel i wychowawca chcę wymazać ze słownika pojęcie patriotyzmu. Jest to przecież jakaś część naszej tożsamości. Choć nie zamierzam wychowywać młodych ludzi w gotowości do czynu zbrojnego, a tym bardziej zachęcać ich do maszerowania pod transparentami „Śmierć wrogom Ojczyzny!”, mam też swój program pozytywny. Bo odzyskanie przez Polskę niepodległości w roku 1918 było wydarzeniem ze wszech miar szczęśliwym i naprawdę godnym upamiętnienia. Jego wspomnienie pozwala dzisiaj podjąć rozmowę z młodzieżą, w jaki sposób społeczeństwo buduje powodzenie swojego państwa, co jest w życiu społecznym najcenniejsze, co może łączyć, a co nie powinno dzielić. Stwarza też okazję, by postawić przed młodymi ludźmi fundamentalne pytanie, dlaczego Polska w ogóle musiała odzyskiwać niepodległość; z jakich powodów ją wcześniej utraciła. To jest lekcja, której – jak sądzę – do dzisiaj wszyscy wystarczająco starannie nie odrobiliśmy.

Chciałbym, żeby obchody 100-lecia odzyskania niepodległości pozostawiły wśród moich uczniów, ale też ich rodziców i nauczycieli, trwały ślad w postaci świadomości, że powodzenie narodu powstaje jako suma indywidualnych i zbiorowych dokonań poszczególnych ludzi. Powstaje w procesie budowania, w którym dokłada się kolejne cegiełki do wspólnego dorobku: materialnego i duchowego. I że ten właśnie dorobek w największym stopniu przekłada się na kondycję społeczeństwa, a nie bitwy, chociażby i wygrane.

Zaprezentuję w tym miejscu pomysł, który zrodził się z powyższych refleksji, zachęcając zarazem Czytelników do udziału we wspólnym przedsięwzięciu. Stwórzmy wspólnie książkę prezentującą wybrane wydarzenia, zjawiska, dzieła, które powstały, miały miejsce w Polsce lub za sprawą Polaków w ciągu z górą tysiącletniej historii naszego kraju, a które w żaden sposób nie wiążą się z wojną, walką, rozlewem krwi i ludzkim nieszczęściem. Takie, które możemy zaprezentować młodemu pokoleniu jako przykłady budowania dorobku naszego narodu. Pod tytułem: „100 powodów do dumy z historycznego dorobku Polski i Polaków”.

Liczba w tytule określa założone minimum; jeśli wyjdzie 123 albo 172, też będzie dobrze. Choć od razu muszę uprzedzić, że po odcedzeniu z powszechnie znanej historii naszego kraju wydarzeń wojennych pomysłów zabrakło mi na długo przed dobrnięciem do setki. Mam jednak nadzieję, że wspólnie z osobami, które przyłączą się do tego projektu, znajdziemy ich znacznie więcej.

Adresatami planowanej publikacji (być może uda się ją ująć również w ramy witryny internetowej), będą uczniowie czwartej klasy szkoły podstawowej, rozpoczynający systematyczną naukę historii. Aby od najmłodszych lat uczyli się, że dla ojczyzny cenniejsze jest, by twórczo żyć, aniżeli pięknie umierać.

Ze względu na założonego odbiorcę będzie to pozycja dość dużego formatu (B5). Każde hasło zajmie w niej jedną stronę, ilustrowaną kolorowo, w zależności od potrzeb i możliwości realistycznie lub symbolicznie. Teksty, zwięzłe, wydrukowane dużą czcionką, ułatwiającą dziesięciolatkom czytanie i rozumienie. będą prezentować istotę opisywanych zdarzeń, zjawisk etc., wskazując ich znaczenie dla państwa lub społeczeństwa w danym okresie naszej historii.

Największym problemem wydaje się sam dobór haseł, a właściwie możliwe zróżnicowanie opinii na tym tle. Najważniejszą zasadę już podałem – żadnej wojny, walki, krwi przelanej. Ponadto, nie opisujemy osób, choćby najbardziej znamienitych, ale ich dzieła. Dlatego nie będzie w książce hasła „Fryderyk Chopin”, natomiast z pewnością znajdzie się w niej miejsce dla „Muzyki Fryderyka Chopina”. A poza tym, duża dowolność – może być polityka, kultura, nauka, życie codzienne, gospodarka, słowem wszystko, co w ciągu tysiąca lat działo się/stworzono za sprawą Polaków, jednoznacznie z Polską kojarzone, a co w swoim czasie zasługiwało na miano osiągnięcia, sukcesu, o którym warto opowiedzieć najmłodszym. Oto kilka przykładów, z bardzo różnych dziedzin:

  • Zjazd Gnieźnieński w roku 1000.
  • Założenie Akademii Krakowskiej 1364.
  • Teoria heliocentryczna Mikołaja Kopernika 1543.
  • Działalność Komisji Edukacji Narodowej 1773-1794.
  • Muzyka Fryderyka Chopina (1810-1849).
  • Budowa Kanału Augustowskiego 1823-1839.
  • Polska szkoła matematyczna 1918-1939.
  • Reforma walutowa Władysława Grabskiego 1924.
  • Gimnazjum i Liceum w Rydzynie 1927-1939.
  • Odbudowa Warszawy z ruin po II wojnie światowej 1945-1954.
  • Ruch społeczny „Solidarność” 1980-1981.

Jest rzeczą oczywistą, że im głębiej sięgamy w przeszłość, tym trudniej o znalezienie takich, nazwijmy to, pozytywistycznych wzorców. Z kolei te najmniej odległe w czasie prędzej mogą budzić kontrowersje. Ale życie z pewnością przyniesie swoje rozwiązania.

Grono potencjalnych autorów widzę bardzo szeroko: uczniów, ich rodziców, nauczycieli, osoby niezwiązane z oświatą. Indywidualnie lub w zespołach. Szczególnie zapraszam szkoły, reprezentowane przez całe klasy albo grupy uczniów wraz z nauczycielami. Praca nad własną, autorską stroną pozwala zaplanować cały szereg działań, wciągnąć do nich otoczenie (np. robiąc plebiscyt na zdarzenie/zjawisko/fakt, który dany zespół następnie opisze). W każdym przypadku mile widziany będzie pomysł na ilustrację, choć w razie czego zajmie się tym zespól redakcyjny.

Każdy autor, indywidualny bądź zbiorowy, zostanie uwieczniony w postaci zdjęcia na opracowanej przez siebie stronie, a po wydaniu książki otrzyma jej autorski egzemplarz. Większa liczba egzemplarzy będzie kolportowana wśród autorów po kosztach druku.

Przedsięwzięcie będzie prowadził zespół redakcyjny, złożony z niżej podpisanego oraz kilkuosobowego grona historyków. Do niego będzie należało akceptowanie zgłoszonych haseł, a następnie opracowanie redakcyjne oraz edytorskie otrzymanych materiałów.

Szczegóły całego przedsięwzięcia, mającego charakter non profit, dotykające także kwestii praw autorskich, będą prezentowane osobom, które wstępnie zgłoszą akces do współpracy. Książka powstanie najszybciej, jak to okaże się możliwe, na pewno w ciągu roku szkolnego 2018/19.

Wykaz haseł, zarówno już przydzielonych, jak też oczekujących na zgłoszenie się osób chętnych do ich opracowania, będzie publikowany w „Aktualnościach” na stronie www.wokolszkoly.edu.pl. Oczywiście mile widziane będą też własne propozycje potencjalnych autorów.

Zgłoszenia chęci współpracy i/lub ewentualne pytania proszę kierować e-mailem na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Im szybciej, tym lepiej.

Serdecznie zapraszam do współpracy!

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się pierwotnie w blogu autora.

 

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie