Bardzo uważne analizowanie pracy moich podopiecznych podczas przeróżnych aktywności lekcyjnych przekonało mnie o tym, że mimo swoich licznych zalet najpiękniej ilustrowany podręcznik, najbardziej atrakcyjna gra planszowa, najpopularniejszy quiz internetowy, czy przeróżne materiały mojego autorstwa nie są w stanie zaangażować uczniów tak intensywnie w efektywną naukę, jak zapewnienie im warunków do tego, aby samodzielnie tworzyli materiały dydaktyczne (ang. DIY - czyli Zrób to Sam/a). 

Nadmiar czegoś, jak i niedobór, chyba nie są pożądane. Zbyt wiele prac domowych zadawanych dzieciom przez nauczycieli do domu narusza ich prawo do wypoczynku i zabawy oraz stanowi ingerencję szkoły w życie prywatne rodzin - twierdzi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. Co zrobić z nadmiarem domowych prac uczniów?

Kolejne reformy i próby udoskonalenia systemu edukacji w Polsce wcale nie sprawiają, że szkoły stają się lepsze. Rodzice, nauczyciele i wreszcie uczniowie mają tylko wrażenie pogłębiającego się chaosu (nazwa ruchu „NIE dla chaosu w szkole” nie wzięła się z niczego). Wiele osób obserwujących edukację nie waha się porównywać współczesnej szkoły do koszar czy więzienia. Dokąd zatem zmierza polska szkoła? Czy na pewno w dobrym kierunku?

Nowoczesne technologie pozwalają w znaczny sposób zwiększyć zasób narzędzi edukacyjnych, które mogą pomóc uczniom ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Coraz ciekawsze rozwiązania i dobre praktyki, aplikacje komputerowe i mobilne dają wiele możliwości włączania takich osób w zajęcia i wyrównywania ich szans edukacyjnych.

Żyjemy w coraz bardziej zróżnicowanym świecie, w którym odległość przestaje być jakąkolwiek barierą. Kontakty z ludźmi z całego świata są coraz łatwiejsze. Codziennie dociera do nas duża porcja informacji z odległych miejsc, w których nigdy nie byliśmy (i pewnie większość z nas nie będzie). Ludzie migrują, zmieniają miejsce zamieszkania, my także podróżujemy coraz częściej. W każdej szkole powinniśmy uczyć dzieci o zmieniającym się świecie i kształtować postawy, które umożliwią im w przyszłości - już w świecie dorosłych - pokojowe współistnienie i współpracę z innymi ludźmi.

W sumie wiadomo to od dawna. Procedura rozwoju zawodowego nauczycieli nie spełnia swojej roli. W założeniach miała sprzyjać rozwojowi, podnoszeniu wiedzy i umiejętności nauczycieli, a także promować najlepszych pedagogów. Ale zdaniem Najwyższej Izby Kontroli w niektórych szkołach procedura ta sprowadza się do automatycznego promowania na kolejne stopnie awansu. Także z kształceniem przyszłych nauczycieli nie jest najlepiej: na kierunki nauczycielskie przyjmowanych jest coraz więcej najsłabszych maturzystów, a programy kształcenia przyszłych wychowawców młodzieży są od lat nieaktualizowane.

Można systemowo wprowadzać (narzucać) różne reformy edukacji w Polsce, ale ostatecznie wszystko zależy nie od rządzącego ministra, lecz od nauczyciela. Tego konkretnego nauczyciela, który wchodzi do klasy i staje przed uczniami. I uczy. Tego, jak uczy, nie zmieni ani krzykliwy minister edukacji, ani pseudoeksperci, którym się wydaje, że wszystko wiedzą, ani kurator, który ma ochotę wszystko kontrolować, ani nawet dyrektor szkoły ślepo posłuszny władzy oświatowej.

Więcej artykułów…

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie