Rodzice edukują siebie i dzieci

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Mówiąc czy pisząc o szkole, edukacji, kierunku polityki oświatowej nie można pominąć kluczowego czynnika sukcesu, jakim jest wpływ i udział rodziców w edukacji ich dzieci. Nie chodzi tylko o wsparcie i zapewnienie dobrych warunków do wypełniania obowiązków edukacyjnych, albo – coraz bardziej popularne – dbanie o poziom nauczania.

Ważne jest także przekonanie dziecka, że edukacja to nie tylko instytucja. Jest to kolejny krok w kształtowaniu siebie i świata wokół. Świata, który dotyczy nie tylko dzieci, ale który oddziaływuje na sprawy publiczne, dobro wspólne. Świata po prostu poważnego.

Wydaje się, że bez udziału rodziców w tym procesie, edukacja nie będzie pełna. Świat podzielony na „my” i „oni” w różnych konfiguracjach i odsłonach będzie się utrwalał i petryfikował. Współpraca, dialog, a także dawanie przykładu jak współdecydować i współkształtować dzień codzienny w swojej pierwszej roli obywatela z prawami i obowiązkami jest bezcenna. Partycypacja rodziców więc, to nie tylko troska o jakość i stan wiedzy i umiejętności przyszłych pracowników – swoich dzieci. Może i powinna dawać przykład wpływania na program wychowawczy, plan zajęć dodatkowych, szkolny system oceniania. Na jakość i celowość codziennych starań wykraczających poza „własny interes” i „własne plany”.

Jest to zadanie trudne. Od Rodziców oczekuje się pomocy na wycieczkach, pieczenia i gotowania na szkolne imprezy, zbierania składek, przychodzenia na zebrania, odrabiania lekcji i uzupełniania zaległości wynikających np. z dłuższej nieobecności w szkole. Wpływ na politykę edukacyjną – choć odbywa się już w majestacie prawa i przepisów – jest ciągle odbierany jako atak bądź wchodzenie w kompetencje „tych, którzy mają wiedzieć najlepiej”.

Czyli w myśl „Ogniem i mieczem” nadchodzi czerń…. do szkolnej cywilizacji? A może po prostu obywatel współkształtuje swój świat codzienny?

Paradoksalnie nie chodzi o budowanie postaw wspólnotowych. Te, wśród silnie konformistycznych grupowo młodych ludzi są pierwsze w kolejce. Jednomyślność i „myślenie tak samo” to krąg kultury bizantyńskiej a nie śródziemnomorskiej, do której wszyscy aspirujemy. Edukacja obywatelska „przez Rodziców” może nauczyć czegoś znacznie ważniejszego, Postawy: A ja swój rozum mam. I wyrażam go. Stąd tylko krok do zdrowej konfrontacji i budowania rzetelnego dialogu, opartego na argumentach a nie na wspólnych poczęciach. Czyż nie tego wszyscy sobie życzymy?

Notka o autorce: Elżbieta Piotrowska-Gromniak jest prezesem Zarządu Stowarzyszenia Rodzice w Edukacji, http://www.rodzicewedukacji.pl/

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie