Miej gest, bądź człowiekiem

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Bożonarodzeniowy czas... Każdy pretekst jest dobry, by budować pozytywne relacje. Szkoła jest swego rodzaju poligonem. To tu młodzi ludzie doświadczają radości, ale częściej (niestety) porażek i smutków. Patrzę na młode pokolenie i coraz częściej dostrzegam, jak bardzo są pogubieni, jak rzeczywistość edukacyjna nie współgra z tym, czego oczekuje się od nich życiowo.

Kiedy rzeczywistość puka do drzwi…

Zaplanowałam, że wpis ten będzie pozytywnym, radosnym akcentem. Zależało mi na tym, by pokazywać, jak potrafimy wspierać dzieciaki, budować ich poczucie własnej wartości. Jak, współpracując ze środowiskiem rodzinnym, rozwijamy pasje i zainteresowania młodych ludzi. Tego chciałam, a później trafiłam na <ten> tekst… i magia świąt prysnęła jak bańka mydlana. Polska drugim w Europie krajem pod względem liczby samobójstw popełnianych przez nastolatki. Niemożliwe? A jednak…

Codziennie spotykam się w szkole z młodzieżą. Po przeczytaniu artykułu przyglądam się każdemu z osobna, mając z tyłu głowy uporczywe pytanie: czy to właśnie ta osoba, która potrzebuje pomocy? Co mogę zrobić, by ochronić kogoś przed pojęciem ostatecznych i nieodwracalnych kroków? Czy w ogóle coś mogę?

Przyznam szczerze, że wielokrotnie dopada mnie poczucie kompletnej bezsilności. Nie potrafię nawet zliczyć przegadanych (indywidualnie i grupowo) godzin. Dyskusji, w których młodzi ludzie podkreślają, że są zmęczeni wszechogarniającym pędem, wygórowanymi oczekiwaniami i ambicjami dorosłych. Z drugiej strony brakuje im poczucia sprawczości, samodzielności i odpowiedzialności za własny los. Często wykonują zalecenia dorosłych (choćby te w zakresie poprawiania ocen, nawet tych dobrych na jeszcze lepsze) nie dlatego, że wynika to z ich potrzeby, ale dlatego, że są do tego zmuszani (więcej na ten temat możecie przeczytać <tu>). Ocenoza. Jakby od tego, czy młody człowiek przyniesie do domu czwórkę, czy szóstkę zależało co najmniej jego życie. A i szkoła nie pozostaje zupełnie bez winy. Testy, zadania, klasówki, odpytki… Czy od samego mierzenia przyrostu wiedzy zacznie ona przyrastać? Wątpię.

W trosce o przyszłość narodu?

Rozumiem argumenty, w myśl których dobre stopnie to lepsza przyszłość. Mam tylko poczucie, że nikt z nas nie jest w stanie tej przyszłości przewidzieć. Czy nie warto zatem wymagać od dzieci, by były przyzwoitymi ludźmi, zamiast zapamiętywania stosów nieprzydatnych życiowo informacji?

Bardzo pracuję nad tym by znaleźć „światełko w tunelu”. Staję przed moimi uczniami i staram się swoją postawą udowodnić, co w życiu jest ważne. Czy nie jestem nauczycielem wymagającym? Nic z tych rzeczy. Moi podopieczni nie są w żadnej mierze zwolnieni z opanowania podstawowego materiału, obowiązującego na określonych poziomach edukacji. Zdaje się, że radzą sobie z tym nawet całkiem nieźle (staram się, w gruncie rzeczy, nie przeszkadzać im w zdobywaniu wiedzy, a jeśli to konieczne, stanowię pomoc).

Miej gest

Doraźnie zajmuję się jednak tym, co w mojej ocenie jest istotne. Obecnie wyplatam choinki z makramy. Po co? By choć tym drobiazgiem, niewielkim wydawałoby się gestem, pokazać, że szkolne dzieci są dla mnie ważne. Że zależy mi na nich, że dostrzegam ich obecność. Co zrobić, przecież spędzam z nimi większą część mojego życia (taka prawda), ważniejsze jest jednak to, że to oni widzą mnie niejednokrotnie częściej, niż własnych rodziców (policzcie sobie, ile czasu młodzież spędza w szkolnych murach, a ile w domowych pieleszach).

Gdy patrzę na gesty, podobne do moich, uświadamiam sobie, że być może niektórzy traktują je jako śmieszne i nic nieznaczące (nawet nie chcę wspominać o dorosłych, pukających się w głowę i pytających z politowaniem: po co ci to wszystko? kto to doceni?). Z drugiej jednak strony, być może dzięki takim drobiazgom ocaleje czyjeś życie.

I tak zupełnie na zakończenie. Czasami mam wrażenie, że chcemy być jak najlepsi w tym, co robimy. I nie ma w tym niczego złego. Warto tylko pamiętać, że oprócz tego, że jesteśmy nauczycielami, rodzicami, uczniami jesteśmy przede wszystkim ludźmi.

 

Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.

 

PRZECZYTAJ TAKŻE:

>> Relacje z uczniem

>> Relacje pomiędzy nauczycielem i uczniem

>> Relacje w klasie

 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie