Podzwonne dla sprawczości ucznia

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Poczucie sprawczości zostało wskazane jako jeden z głównych elementów profilu absolwenta szkoły podstawowej, który stanowić ma fundament zapowiadanej reformy edukacji. To plan tyleż ambitny, co – moim zdaniem – wątpliwy. Jak napisałem niedawno w artykule „O sprawczości młodych – reformatorom pod rozwagę”[1], instytucjonalna edukacja ma w ogóle niewielki wpływ na kształtowanie tego poczucia, daleko mniejszy niż rodzina, a nawet nastroje panujące w społeczeństwie.

Skądinąd trudno zaprzeczyć, że wpływ niewielki nie równa się żaden. Poczucie sprawczości jest na tyle cennym przymiotem ducha, że warto włączyć szkołę w proces jego kształtowania u młodych ludzi. Czekając zatem na dobre pomysły autorów reformy, proponuję w międzyczasie zmierzyć się z fundamentalną barierą, ograniczającą już na dzień dobry sprawczość szkoły w tym zakresie. Mam tu na myśli obowiązek sprawowania totalnej opieki na uczniem.

Abonenci Portalu Oświatowego mogą zapoznać się z artykułem prawniczki, pani Anny Król, na temat tylko pozornie mało poważny, jakim jest zezwalanie uczniom na wychodzenie do toalety. Jak się dowiadujemy, prawo oświatowe nie reguluje wprost tej kwestii. Niewyrażenie zgody przez nauczyciela może jednak pociągnąć za sobą fatalne skutki, na przykład ośmieszenie młodej osoby przed klasą, co stanowi naruszenie jej godności. A wtedy, nie ma przebacz, na mocy Karty Nauczyciela dyrektor ma obowiązek zawiadomić rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli.

Myliłby się ktoś uważając, że w takim razie należy po prostu pozwalać uczniom na wychodzenie do toalety. Niestety, nauczycielowi grozi wtedy odpowiedzialność za zaniedbanie ciążącego na nim obowiązku zapewnienia uczniowi bezpieczeństwa i opieki. Jeśli coś stanie mu się podczas nieobecności w klasie, stosowne zawiadomienie również będzie musiało trafić do rzecznika dyscyplinarnego.

Co się dzieje w polskiej oświacie, kiedy sytuacja jest bez wyjścia? Otóż „szkoła powinna przyjąć właściwe rozwiązania” (wymiennie możemy napisać „dyrektor”). W tym przypadku mające na celu zapewnienie uczniowi bezpieczeństwa w drodze do toalety i z powrotem. Autorka artykułu podsuwa pewne możliwości, a mianowicie odprowadzenie wzrokiem ucznia przez nauczyciela z drzwi klasy w drodze do toalety, albo zainstalowanie na korytarzu monitoringu, śledzonego na bieżąco przez wyznaczonego pracownika szkoły.

Co do pierwszego pomysłu, od razu rodzą się pytania: co z bezpieczeństwem uczniów w klasie, kiedy nauczyciel spuści ich z oczu, odprowadzając wzrokiem delikwenta wędrującego do toalety? Co z bezpieczeństwem tego ostatniego wewnątrz toalety? Jak wreszcie ma nauczyciel wyczuć moment wyruszenia ucznia w drogę powrotną, żeby stanąć w drzwiach klasy i przyprowadzić go wzrokiem? Niestety, ta porada jest niewarta funta kłaków.

Już lepszy jest monitoring na korytarzu – przy czym jego zainstalowanie to problem najmniejszy, bo do życia pod okiem kamer już się przyzwyczailiśmy i nikt nie kojarzy tego (niestety) z pogorszeniem kondycji psychicznej społeczeństwa. Problemem mogą być fundusze na etat obserwatora obrazu z kamer, no i czas, jaki zajmie mu dotarcie na miejsce, gdy zobaczy na ekranie, że uczeń zamierza zrobić coś nierozsądnego…

W tym miejscu pozwolę sobie zaproponować inne, radykalnie nowatorskie rozwiązanie. A gdyby tak uczeń sam ponosił odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo w trakcie wyprawy do toalety?! Niemożliwe?! No, jeżeli niemożliwe, to proponuję od razu wyrzucić do kosza wszelkie plany uczynienia szkoły miejscem kształtowania poczucia sprawczości uczniów. To elementarne, Drogi Watsonie! Nie ma sprawczości bez samodzielności i poczucia odpowiedzialności za siebie.

Postuluję zatem, żeby przed wdrożeniem reformy opartej na profilu absolwenta, uwzględniającym poczucie sprawczości, władze MEN albo eksperci zatrudnieni na ich zlecenie przez IBE zaproponowali możliwe do praktycznego zastosowania i przyjazne dla wszystkich rozwiązanie Problemu Wychodzenia Uczniów do Toalety.

Bez tego dzwony pogrzebowe dla sprawczości uczniów wybiją jeszcze zanim rozpoczniemy reformowanie.

[1] Zob. O sprawczości młodych - reformatorom pod rozwagę

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak (nie) dokształcają się Polacy?
Odpowiedziałbym "tak - dawniej", jeśli chodzi o udział w kursie. Warto jednak zauważyć, że jak ktoś ...
Gość napisał/a komentarz do Uczeń przeszkadza w lekcji...
Ja się popytam, jak będą się czuły dzieci, które ten niesluchajacy nikogo i chodzący po klasie zaczn...
Świetny sposób uczenia dorosłości, odpowiedzialności i współpracy - bez osądzania, bez wzbudzania po...
A może chodzi o to, aby introwertycy uczyli się udziału w dyskusji.
Jacek napisał/a komentarz do Wyzwanie dla prawnika...
Janusz Korczak powiedział „nie ma dzieci, są ludzie”. I to jest prawda. Przecież każdy dorosły kiedy...
Obawiam się, że to może się często zmienić w atak 2:1 lub 3:1 - kiedy rodzice wezmą stronę dziecka (...
To się nazywa "zimny telefon" - metoda marketingowa polegająca na dzwonieniu do losowych ludzi, nie ...
Gość napisał/a komentarz do Oceniajmy rzadziej!
Przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Dziękuję za ten artykuł.

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie