Przedsiębiorczość to stosunkowo nowy przedmiot, który pojawił się w szkołach w 2002 r. Jego wprowadzenie do programu miało udowodnić, że oświata wychodzi naprzeciw zapotrzebowaniom i reaguje na zmiany w otaczającej nas rzeczywistości. Władze oświatowe grzmiały, że trzeba uczyć młodych ludzi przedsiębiorczości, bo bez niej nie poradzą sobie w życiu.

Wyrównywanie szans edukacyjnych stało się swego rodzaju polityczną mantrą, od której powtarzania powinna odmienić się polska rzeczywistość oświatowa. Niestety, wbrew oczekiwaniom i życzeniom polityków, tak się nie dzieje. Zaklinanie rzeczywistości poprzez nieustanne powtarzanie sloganu o wyrównywaniu szans jest skazane na niepowodzenie z trzech powodów.
John Taylor Gatto należy do najsurowszych krytyków współczesnego amerykańskiego systemu oświaty. Na przełomie lat 80. i 90. dwukrotnie zdobył tytuł Nauczyciela Roku Stanu Nowy Jork i trzykrotnie tytuł Nauczyciela Roku Miasta Nowy Jork. Publikujemy obszerne fragmenty jego tekstu, który ukazał się na łamach "Harper's Magazine".
W Stanach Zjednoczonych potrzeba było huraganu Katrina i straty życiowych oszczędności przez blisko 50% osób poszkodowanych (trzymały pieniądze w domach, a nie w bankach), aby instytucje finansowe i edukacyjne zaczęły na wielką skalę realizować działania z zakresu edukacji finansowej. A jak to wygląda w Polsce?
Ministerstwo, wydziały edukacji, kuratoria, okręgowe komisje egzaminacyjne, dyrekcje szkół – ugrzęźli w dorywczej edukacji. Raz się złapią za to, innym razem za tamto, ale do stałej roboty się nie biorą. Są mistrzami fuch, chwilowych zleceń społecznych, nagłych zamówień polityków. Wtedy stawiają sobie i swoim podwładnym wymogi maksymalne.
Pod koniec 2006 r. w tygodniku Time ukazał się pod tym tytułem głośny artykuł dotyczący wyzwań i wymagań wobec współczesnego systemu publicznej edukacji. Wprawdzie autorzy tekstu skupili się na sytuacji w amerykańskich szkołach, ale w zasadzie sformułowane w nim wnioski dotyczą w takim samym stopniu i polskich szkół (tylko czy wieku XX czy jeszcze XIX)?

