Od dekad matematyka zajmuje centralne miejsce w polskim systemie edukacji. Obowiązkowa od pierwszej klasy szkoły podstawowej aż po maturę, traktowana jako fundament wykształcenia, ma rzekomo rozwijać logiczne myślenie, precyzję i zdolność rozwiązywania problemów. Ale czy rzeczywiście spełnia te cele? A może - jak twierdzi coraz więcej uczniów, rodziców i nauczycieli - jest to kosztowna iluzja, która marnuje czas, pieniądze i potencjał młodych ludzi?
Ilu dorosłych potrafi wskazać, jak ich rozwinęły lub do czego przydały im się wzory skróconego mnożenia, funkcje trygonometryczne czy dowody geometryczne. W programie nauczania brakuje matematyki użytkowej - czyli tego, co naprawdę przydaje się w dorosłym życiu. Uczniowie uczą się wzorów, abstrakcji, schematów, nie rozumiejąc ich sensu.
Matura z matematyki - obowiązkowa dla wszystkich - nie sprawdza rzeczywistego poziomu rozumienia matematyki. Sprawdza umiejętność rozwiązywania typowych zadań według wyuczonych algorytmów. Średnie wyniki od lat oscylują wokół 50–60%, co oznacza, że połowa uczniów nie opanowuje materiału zgodnie z podstawą programową. A mimo to system trwa, generując kolejne pokolenia sfrustrowanych uczniów.
Utrzymanie obecnego modelu nauczania matematyki to ogromne koszty:
- pensje nauczycieli,
- podręczniki i materiały,
- egzaminy i ich obsługa,
- korepetycje (często opłacane przez rodziców),
- stres i problemy psychiczne uczniów.
Uczniowie o predyspozycjach humanistycznych, artystycznych czy społecznych są zmuszani do nauki matematyki w formie, która ich nie rozwija. Zamiast wspierać ich talenty, system ich frustruje i zniechęca. To nie tylko nieskuteczne — to nieetyczne.
Co zamiast tego?
- Matematyka użytkowa dla wszystkich: pomiary, budżet, podatki, planowanie finansowe, analiza danych (tabele, wykresy, itp.), mapy i skale, obliczanie prawdopodobieństwa;
- Matematyka akademicka dla chętnych (lub tych, co chcą kształcić się w kierunku nauk ścisłych) - naprawdę stać nas na dwutorową matematykę w szkołach średnich, wzorem niektórych krajów zachodnich;
- Doświadczenia (np. pomiarowe) i projekty zamiast testów: rozwiązywanie realnych problemów, z którymi już mierzymy się na świecie;
- Integracja z innymi przedmiotami: matematyka w historii, geografii, biologii, sztuce (architekturze).
Uważam, że matematyka w obecnym kształcie nie spełnia swojej roli. Nie rozwija, nie przygotowuje, nie inspiruje. Jest reliktem systemu, który nie nadąża za rzeczywistością. Czas na odważną reformę — nie tylko programu, ale całej filozofii nauczania matematyki. Bo prawdziwa edukacja to nie tresura, lecz rozwój człowieka i umiejętność zastosowania nabytej wiedzy w różnych sytuacjach życiowych.
Notka o autorze: Aleksander Lubina jest emerytowanym nauczycielem z 3. stopniem specjalizacji zawodowej. Pracował przy tablicy w szkołach podstawowych, gimnazjach, liceach i szkołach wyższych – także za granicą. Jego wychowankowie byli laureatami olimpiad ogólnopolskich, wojewódzkich i konkursów międzynarodowych. Pełnił obowiązki doradcy i konsultanta ds. języków obcych, edukacji regionalnej i kształcenia dorosłych w ośrodkach miejskich, wojewódzkich i centralnych. Był wielokrotnie nagradzany przez dyrektorów szkół, kuratorów oświaty, organ prowadzący i MEN. Był także egzaminatorem MEN, pracował w komisjach ds. awansu zawodowego. Jak opowiada, doświadczenia zbiera obserwując dzieci i wnuki – w sumie z 8. różnych szkół podstawowych w różnych czasach i regionach kraju, 2 gimnazja, 11 szkół ponadpodstawowych (także za granicą), 11 uczelni wyższych (uniwersytetów artystycznych, medycznych, technicznych, ekonomicznych, przyrodniczych i „zwykłych” - w tym za granicą), stypendia oraz staże w USA, RFN i Kanadzie, specjalizacje zawodowe i doktoraty. Sportsmenki i sportsmeni z tytułami mistrzów krajowych. Wszyscy znają minimum trzy języki, starsi uprawiają muzykę i sztuki plastyczne.


