Sidebar

13
Pt, Cze

Jak ograniczyć ocenianie stopniami w szkole?

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zamiast oceniania stopniami – promujmy dialog, który pomaga uczniowi się uczyć. Poniżej przedstawię kilkanaście wskazówek dla nauczyciela – prowadzących do ograniczenia oceniania stopniami.

1. Musimy zmienić dyskusję o stopniach na dyskusję o uczeniu się w szkole.

2. Zachęcaj uczniów do zamiany pytania: „Co dostałem?” na pytanie: „Czego się nauczyłem?”.

3. Zamiast wystawiania ocen (stopniami lub innymi znakami), przekaż uczniowi informację zwrotną o jego pracy.

4. Jeśli uczeń otrzymuje stopień jako ocenę, traci motywację do dalszej nauki. Przekazuj uczniom wartościową, konkretną informację zwrotną, która pomoże im się rozwijać.

5. Zaangażuj uczniów w proces uczenia się

6. Uczniowie uczą się efektywniej, gdy wiedzą, jakie są w stosunku do nich oczekiwania. Przekazuj uczniom kryteria sukcesu do pracy i zadbaj o to, aby byli świadomi, że stopniowo zdobywają wymaganą wiedzę.

7. Organizuj podczas lekcji rozmowy między uczniami i nawiązuj dialog z uczniami.

8. Pozwól uczniom na samodzielność, nie podawaj gotowych odpowiedzi, daj im samym dojść do rozwiązania.

9. Pozwól uczniom na samodzielne planowanie i prowadzenie swojego procesu uczenia się.

10. Pozwól uczniom wybierać. Ustalaj z nimi kryteria sukcesu ,dopuszczaj samodzielny wybór drogi uczenia się.

11. Dawaj uczniom w trakcie uczenia się informację zwrotną o ich pracy. Rób stop klatki, aby przekazać uczniom na bieżąco opinię o ich pracy.

12. Ucz uczniów przekazywania sobie wzajemnie informacji zwrotnej w formie oceny koleżeńskiej.

13. Dzięki ocenie koleżeńskiej uczniowie wzajemnie sobie pomagają w uczeniu się, ale również łatwiej odnajdują zagadnienia, nad którymi powinni sami jeszcze popracować.

14. Stosuj OK zeszyt, aby uczniowie sami mogli śledzić swoje postępy.

15. Ogranicz oceny stopniami na rzecz śledzenia przez ucznia własnego rozwoju widocznego w OK zeszycie.

16. Ucz uczniów samooceny, czyli formułowania opinii o swojej własnej pracy.

17. Samoocena jest najwartościowszą formą oceniania. Wpływa na odpowiedzialność uczniów za własny proces uczenia się. Stosuj ją jak najczęściej.

 

Notka o autorce: Danuta Sterna – była nauczycielka matematyki i dyrektorka szkoły, ekspertka merytoryczna w programie Szkoła Ucząca Się (SUS) (prowadzonym przez CEO i PAFW), autorka książek i publikacji dla nauczycieli, propaguje ocenianie kształtujące w polskich szkołach. Niniejszy wpis pochodzi z jej bloga w partnerskiej platformie Edunews.pl – www.osswiata.pl.

 

Komentarze (6)
This comment was minimized by the moderator on the site
Pomińmy już starożytną Grecję i szkolnictwo średniowieczne, a skupmy się na tzw. szkole wiktoriańskiej z 19 wieku (ewentualnie bismarkowskiej z początku 20 wieku w Niemczech), bo to ten model wciąż w nas jeszcze pokutuje. Ucznia uczyło się tam...
Pomińmy już starożytną Grecję i szkolnictwo średniowieczne, a skupmy się na tzw. szkole wiktoriańskiej z 19 wieku (ewentualnie bismarkowskiej z początku 20 wieku w Niemczech), bo to ten model wciąż w nas jeszcze pokutuje. Ucznia uczyło się tam podporządkowania, dostosowania do wymogów linii produkcyjnej w fabryce, funkcjonowania po przejściu z systemu rolniczego na industrialny. Był to system autorytarny, wymuszający bezwzględne posłuszeństwo i dostosowanie do potrzeb przemysłu. I teraz jest problem, bo dookoła wszędzie świat się zmienił, ale szkoła została w tym 19 wieku. My już teraz wszyscy rozumiemy że tak dalej być nie może, że wszystko trzeba zmienić, ale drepczemy w kółko w jednym miejscu, ponieważ tu potrzebny jest przewrót kopernikański, który od lat postuluje między innymi np. dr. M. Żylińska, którego zasada choć w teorii trywialnie prosta (nie nauczyciel tylko uczeń ma być w centrum całego procesu) to jednak stwarza gigantyczne problemy w praktyce (ta 19-wieczna szkoła wciąż nęci swoim pragmatyzmem wszystkich, nawet rodzic nie pyta dziecka po powrocie do domu ze szkoły: jaką kompetencję kluczową dziś w szkole zdobyłeś której wcześniej nie posiadałeś w swoim inwentarzu umiejętności , tylko zapyta raczej: jaką ocenę dostałeś dziś z kartkówki). Czytając te punkty, każdy z nich sprowadza się w gruncie rzeczy do ustępstw przez nauczyciela na rzecz ucznia, czyli wdraża ten przewrót kopernikański, ale to może prowadzić do rejterady nauczycieli z ich działań nakierunkowanych na prowadzenie jakiejś misji, do poluzowania na zasadzie puszczenia uczniów, że tak powiem, samopas. Samoocena uczniów byłaby adekwatną metodą gdyby CKE przygotowywała dla każdego jednego ucznia zindywidualizowane arkusze egzaminacyjne na maturę i na egzamin ośmioklasisty. Każdy jeden arkusz inny, dostosowany do specyficznych potrzeb i możliwości każdego jednego konkretnego ucznia w Polsce. Może tak kiedyś będzie.
More
Jan
This comment was minimized by the moderator on the site
Najgorzej jest, kiedy przewrotów (kopernikańskich, a jakże) chcą dokonywać ludzie, którzy tyle mają ze szkołą wspólnego, że do niej kiedyś chodzili i nie zauważają, że ich "trywialnie prosta zasada" jest wewnętrznie sprzeczna. Prostota owej...
Najgorzej jest, kiedy przewrotów (kopernikańskich, a jakże) chcą dokonywać ludzie, którzy tyle mają ze szkołą wspólnego, że do niej kiedyś chodzili i nie zauważają, że ich "trywialnie prosta zasada" jest wewnętrznie sprzeczna. Prostota owej zasady objawia się jedynie na najbardziej podstawowym poziomie analizy; na tym nieco mniej oczywistym, przechodzi w chciejstwo i polityczną poprawność rewolucji. Rewolucjonistom z reguły wybacza się niespójności rozumowania z uwagi na ich domniemane "dobre chęci", ale jak długo można być wyrozumiałym w stosunku do rewolucji trwającej już bez mała pół wieku i z której rezultatów nie są zadowoleni sami jej zwolennicy?
Problem przestałby istnieć, gdyby niosący jej wyblakłe sztandary zdali sobie wreszcie sprawę z faktu, że nie daje się z kogoś uczynić podmiotu procesu, jeśli nie może on/a (lub nie chce) przyjąć na siebie przynależnej i adekwatnej części odpowiedzialności za ten proces. Mówiąc wprost, cały problem (którego, jak widać większość rewolucjonistów nie chce lub nie może zrozumieć) polega na niemożliwości (w ramach ideologii ogólnie przyjętej za jedyną właściwą) pogodzenia elitarności wiedzy i wykształcenia z ich populistyczną "powszechnością". Dopiero pogodzenie się z tym faktem i adekwatne dostrojenie oświaty do różnorodnych potrzeb (przepraszam, ale pomysł z przygotowaniem "zindywidualizowanych arkuszy" maturalnych jest po prostu śmieszny) rzeczywiście byłoby przewrotem (i zostawmy Kopernika w świętym spokoju, bo gdyby był zmuszony ukończyć jakąkolwiek współczesną świetlicę, udającą wszechnicę wiedzy, to byłby co najwyżej zdolny wykonać projekt o modelu ptolemejskim).
Wygodnie jest również dokonywać rewolucji cudzymi rękami ("nauczycielska rejterada"), a jest to nieuniknione, kiedy rewolucji dokonuje się wbrew mentalności, potrzebom i świadomości uszczęśliwianych. Minął już czas, gdy jakiekolwiek wykształcenie przekładało się bezpośrednio na byt jednostki, dlatego też brak motywacji wewnętrznej jest raczej normą, a nie wyjątkiem i żadne jej zewnętrzne wzmacnianie i pobudzanie ciekawości nie zmieni tych realiów. Przestańmy udawać, że w codziennej i egzystencji potrzebne jest cokolwiek wychodzącego poza materiał szkoły elementarnej i że wszyscy korzystają na magisterium. Uwolnijmy ludzi zamkniętych w symulacjach życia, pozwólmy im zadecydować o wykształceniu, jakie im jest potrzebne, niech edukacja będzie wreszcie zaszczytnym prawem i wyróżnieniem, a nie obowiązkiem i jałmużną. Wtedy będzie można dopiero zastanawiać się, która z wybieranych przez dobrze wykształconych nauczycieli dróg prowadzących do celu warta jest naszej uwagi i którą chcemy podążać.
More
Robert Raczyński
This comment was minimized by the moderator on the site
Wstrzymać nauczyciela, ruszyć uczniów - ta idea przebija bodaj przez te wszystkie 17 punktów, każdy z nich sprowadza się do uczynienia uczniów centrum uwagi, czyli w konsekwencji nauczyciel, a raczej jego rola na lekcjach, ma niejako ustąpić pola...
Wstrzymać nauczyciela, ruszyć uczniów - ta idea przebija bodaj przez te wszystkie 17 punktów, każdy z nich sprowadza się do uczynienia uczniów centrum uwagi, czyli w konsekwencji nauczyciel, a raczej jego rola na lekcjach, ma niejako ustąpić pola przed coraz większą aktywnością uczniów. Podobne podejście opisał Edgar Dale prezentując już w 1946 roku swoją piramidę uczenia się, która znana jest również jako stożek lub trójkąt Dale'a. W tym też duchu napisane są te tutaj punkty, z którymi ja się utożsamiam i które popieram, jestem za. Natomiast używając, dosyć niefortunnie zresztą, określenia "nauczycielska rejterada" chodziło mi o ukazanie różnicy pomiędzy czymś co porównać by można do problemu: duch prawa vs litera prawa. Otóż te 17 punktów były inspirowane i odwołują się tak jakby do ducha prawa, natomiast większość nauczycieli porusza się w sferze szeroko rozumianej litery prawa (ustawy, rozporządzenia, statut). Zewnętrzna ocena realizacji przez nauczycieli tych 17 punktów musiałaby być bardzo subiektywna. Oczywiście dobry nauczyciel uchwyci jakiś złoty środek pomiędzy tymi ekstremami i będzie wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku (sama autorka na końcu pisze: "jak najczęściej", a nie "zawsze"). A co do tych zindywidualizowanych arkuszy, cóż, 30 lat temu kręcilibyśmy wiatraczka nad głową komuś kto opowiadałby nam "bzdury" o kahoot albo o dostępnych 24/7 zasobach edukacyjnych umieszczonych w chmurze.
More
Jan
This comment was minimized by the moderator on the site
Niefortunnie pan rozumie te "litery". Tu w daleko mniejszym stopniu chodzi o rozporządzenia i ustawy (chociaż rozmaite Czarnki oświacie oczywiście nie pomagają) - istotniejsze jest błędne założenie leżące u podstaw rozumowania tej (i zwykle...
Niefortunnie pan rozumie te "litery". Tu w daleko mniejszym stopniu chodzi o rozporządzenia i ustawy (chociaż rozmaite Czarnki oświacie oczywiście nie pomagają) - istotniejsze jest błędne założenie leżące u podstaw rozumowania tej (i zwykle każdej innej) rewolucji: Z incydentalnych przebłysków ludzkiej motywacji, ciekawości, kreatywności i inteligencji, rewolucja od kilkudziesięciu lat usiłuje uczynić prawa przyrody. Bezskutecznie. Prawa przyrody nie działają pod dyktando chciejstwa, 17 czy innej liczby punktów, programów i manifestów. Coś, co raz czy dwa uda się na lekcji pokazowej nie musi zadziałać po tygodniu czy z inną grupą, a już na pewno nie jako spójny system edukacyjny.
Podkreśla pan "subiektywizm" realizacji tych wytycznych, że chodzi jedynie o "jak najczęściej" i że trzeba "indywidualizować" i nie wyciąga pan z tego oczywistego wniosku, że obiecywany raj nie może być fundamentem oświaty powszechnej. Nic tu nie pomoże wyrywanie z kontekstu wygodnych ideologicznie wyimków z naukowych prac i szukanie autorytetów, które swoje "odkrycia" wyciągają z prasowych psychotestów i sprzedają latami naiwnym ignorantom.
Jest jeszcze kilka przyczyn, dla których ta wiecznie pełzająca rewolucja nie przynosi spodziewanych efektów. Najważniejszymi są chorobliwa afektacja, kult cargo i mentalne zawieszenie w przyszłości. Daruję sobie dwa pierwsze czynniki i skupię się na ostatnim, bo właśnie jemu pan ulega w swoim wpisie. Otóż wszystkie te cuda edukacji rewolucjonistom wydarzają się zawsze "w nowym, wspaniałym świecie", kiedy wszystkie niewygodne, skrzeczące elementy rzeczywistości jak najbardziej teraźniejszej i namacalnej znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Już dzisiaj mam żyć ideą pełnej indywidualizacji egzaminów zewnętrznych, bo przecież wiem, że kiedyś tam może się okazać, że będzie to możliwe. Nie będę się więc zastanawiał, co zrobić, by moja 1B zdała za lat kilka egzamin (taki jaki jest, choć mi nie odpowiada) najlepiej jak może, bo przecież wiem, że świat idzie do przodu i wiele się może zmienić, i sam się zmieniam i rozwijam. I tak mi właśnie przyszło do głowy, że przecież już wkrótce ktoś (ale na pewno nie absolwent proponowanej przez rewolucję świetlicy) wymyśli łącze mózg-internet i moje wysiłki staną się zbędne. W zasadzie już dziś mogę się tą ich maturą przestać martwić i zorganizować kilka kursokonferencji o tym jak to będzie wspaniale. Pewnie daje się z tego lepiej żyć niż z pensji nauczyciela. Na dodatek nikt nie może powiedzieć, że gadam bzdury, bo przecież byłoby tak fajnie i wszystko może się zdarzyć...
PS. Wydaje się, że wygodniejszy miejscem do dyskusji byłby mój blog, bo to co tu piszemy niewiele ma wspólnego z wpisem Autorki.
More
Robert Raczyński
This comment was minimized by the moderator on the site
Zmienić w systemie niewiele ale sensownie w obecnej chwili, może prowadzić do tego że z czasem w końcu przeobrazimy cały system. Czyżby, zapytam przewrotnie, dlatego ciągle wprowadzano w naszej edukacji gigantyczne zmiany żeby koniec końców...
Zmienić w systemie niewiele ale sensownie w obecnej chwili, może prowadzić do tego że z czasem w końcu przeobrazimy cały system. Czyżby, zapytam przewrotnie, dlatego ciągle wprowadzano w naszej edukacji gigantyczne zmiany żeby koniec końców niczego nie zmienić? Bardzo mi się podoba sformułowanie że 'rewolucja usiłuje uczynić prawa przyrody'. Intelektualiści wybiegają swoimi myślami dwa, trzy stulecia do przodu i to co sobie wyobrażają że tak będzie, postulują nam do realizacji dzisiaj. Może kiedyś będzie jeden rząd światowy, może kiedyś wyeliminujemy wszelką emisję CO2, ale dziś nawet nie wiemy jeszcze którędy wiedzie droga do realizacji tych celów. Wracając jednak do tych 17 punktów autorki. Eureka! To jest przecież promocja dialogu ucznia z mistrzem, a więc postulat powrotu do starożytnej Grecji, metody Sokratesa polegającej na rozwijającej rozmowie z posłanym na nauki dzieckiem Patrycjusza, gdy reszta społeczeństwa nie umiała czytać. Jednak ten grecki nauczyciel niewolnik nie ograniczał swojej roli do polecenia przeczytania rozkapryszonemu synowi oligarchy danej księgi z Platona czy Arystotelesa (ówczesny odpowiednik obecnych filmików edukacyjnych na YT), tylko rzetelnie rozwijał intelekt powierzonego mu ucznia w uczciwej z nim dyskusji na argumenty rzeczowe.
More
Jan
This comment was minimized by the moderator on the site
Cały czas ignoruje pan podstawowy mankament wyznawanej ideologii - to się nie nadaje do masowej i efektywnej introdukcji, i to właśnie jest przedmiotem sporu podstawowego, a nie to, że całkiem sporo założeń jest fajnych i nawet na laickim...
Cały czas ignoruje pan podstawowy mankament wyznawanej ideologii - to się nie nadaje do masowej i efektywnej introdukcji, i to właśnie jest przedmiotem sporu podstawowego, a nie to, że całkiem sporo założeń jest fajnych i nawet na laickim poziomie pożądanych. Dialogu ucznia z mistrzem nie daje się zadekretować, ani też oprzeć się na jego antycypowanej skuteczności - on się może zdarzyć, ale nie jest właśnie prawem przyrody. Nie da się go uogólnić tylko dlatego, że teoretycznie jest lepszy od innych form procesu edukacyjnego. Uczeń musi dialogu chcieć, rozumieć jego cel i brać część odpowiedzialności za jego przebieg - to nie jest proces automatyczny, nie jest również uniwersalny, bo różne są ludzkie potrzeby, aspiracje i możliwości. To jest sedno problemu, a nie to czy nauczyciel zdolny jest do wyobrażenia sobie i czynnego uczestnictwa w rozwoju swojej dziedziny. Problemem dla większości utopistów jest mylenie możliwości zaistnienia zjawisk z faktycznym ich wystąpieniem i możliwością dowolnego ich powtarzania w wygodnym momencie, co jest warunkiem sine qua non skuteczności.
More
Robert Raczyński
Nie ma tu jeszcze żadnych komentarzy
Skomentuj
Piszesz jako gość
×
Suggested Locations
Wpisz tekst z poniższego obrazka. Nie jest wyraźny?

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Napiszcie mi to pięknie!
Pisanie na klawiaturze mniej męczy ręce, oraz ułatwia pisanie dłuższych tekstów. Umożliwia tez lep...
Tomasz napisał/a komentarz do Pewna wizja edukacji w przyszłości
W dobie cyfryzacji, gdzie szkoły inwestują w najnowszy sprzęt, problemem pozostaje niedoinwestowanie...
Tomasz napisał/a komentarz do Cztery scenariusze rozwoju szkolnictwa (OECD)
W erze, gdy uczniowie mają zgłębiać tajniki sztucznej inteligencji w nowoczesnych, „darmowych” labor...
Jak uratować matematykę? Ograniczmy matematykę!W dobie nowoczesnej edukacji czas na rewolucyjne pode...
Magda napisał/a komentarz do STEAM w praktyce w szkole ponadpodstawowej
Takie metody to się stosowało na zajęciach ZPT i cały czas stosuje się przy nauce zawodu.
Nauczyciel napisał/a komentarz do „Sieciaki” i niebezpieczne kontakty online
Popieram takie inicjatywy. Trzeba edukować rodziców i dzieci, ale coraz ciężej uciec z sieci...
Jest koniec roku i chętnie dajemy się ponieść iluzji że od nowego roku szkolnego wszystko będzie lep...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie