Nowa podstawa programowa WF, czyli przerost formy nad treścią

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Niemal bez echa w edukacyjnej bańce przeszło ogłoszenie projektu nowej podstawy programowej wychowania fizycznego. Może zdecydowała kampania prezydencka, może znużenie środowiska kolejnymi działaniami reformatorów z MEN/IBE, a najpewniej po prostu sam przedmiot, który ani nie jest nowy, ani specjalnie kontrowersyjny.

Moje szczególne zainteresowanie tematem wynikło głównie z ciekawości podszytej... złością. Otóż zapamiętałem ministrowi sportu Sławomirowi Nitrasowi słowa, które wypowiedział w obecności ministry Nowackiej podczas prezentacji zespołu przyszłych autorów nowej podstawy. Ogłosił wtedy, że będzie ona „prosta, zrozumiała dla rodziców i uczniów”, wyjaśniając, że „tylko wtedy będziemy w stanie wyegzekwować realizację tego planu od nauczycieli”. Nie wskazał, co prawda, kto konkretnie będzie egzekutorem, urzędnicy MEN, rodzice, czy może sami uczniowie, ale za to niedwuznacznie dał do zrozumienia, czyja nieudolność leży u źródła fatalnej kondycji fizycznej młodych Polaków. Wpisał się w ten sposób w tak modną obecnie narrację antynauczycielską, dając wyraz nie tylko braku kultury, ale także niegodnej swojego stanowiska ignorancji, bo sprawność fizyczna młodych spada systematycznie od długiego czasu, na skutek wielu bardzo różnych okoliczności. Jeśli nawet widzimy kryzys wychowania fizycznego w szkole, to jest on raczej skutkiem niż przyczyną tego stanu rzeczy. Nic dziwnego zatem, że zaraz po opublikowaniu projektu postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście jego zawartość jest prosta, zrozumiała dla rodziców i uczniów.

Otóż nie jest.

Dla uproszczenia skoncentruję się tutaj na tej części podstawy, która dotyczy starszych klas szkoły podstawowej (4-8). W tym zakresie ogłoszony dokument liczy trzy razy więcej stron niż obowiązujący obecnie. Co prawda, ze względu na inny układ treści, wyrazów jest tylko dwukrotnie więcej, ale to i tak ogromny wzrost objętości. Język – bardzo podobny jak w poprzedniej wersji, na pewno nie prostszy, natomiast rozsiane po całym tekście tabelki tworzą nieznany z wcześniejszych wersji szum informacyjny, nad którym trudno zapanować. Jeśli aktualna podstawa jest nieczytelna dla uczniów i rodziców, to nowa będzie tym bardziej! Rzucone „pod publiczkę” zapowiedzi pana Nitrasa nie znalazły żadnego pokrycia.

Powyższe nie znaczy, że autorzy wykonali złą robotę. Mam trzy pozytywne spostrzeżenia. Niemal zupełnie pominięto wiedzę teoretyczną, od której pęczniał dokument z 2017 roku. Pozostała ona głównie na poziomie operacyjnym, na przykład znajomości regulaminu hali sportowej czy boiska. Kanon gier zespołowych zawężono do czterech (koszykówka, siatkówka, piłka nożna i piłka ręczna), pozostawiając wybór dwóch następnych uznaniu nauczyciela. Uwzględniono też regularne testy sprawności fizycznej, słusznie zastrzegając, że ich wyniki nie mogą być oceniane. To naprawdę ma sens, podobnie jak dobór działów programowych oraz sposób formułowania wymagań szczegółowych. Widać w tym rękę fachowców.

Teraz zastrzeżenia, których mam sporo, ale w mojej ocenie obciążają one nie tyle autorów, co zleceniodawców zadania. Najwyraźniej zamawiający wskazał jako wzorzec formy dokumentu opublikowaną wcześniej podstawę programową edukacji obywatelskiej. Okazało się to fatalne w skutkach, co opiszę tutaj dokładnie, mając na uwadze, że w opracowaniu są podstawy programowe kolejnych przedmiotów. Jest jeszcze czas, żeby porzucić chybione pomysły.

W podstawie programowej WF z roku 2017 jest pięć celów kształcenia. Każdy wyrażony jednym zdaniem, np.:

I. Kształtowanie umiejętności rozpoznawania i oceny własnego rozwoju fizycznego oraz sprawności fizycznej.

W nowym dokumencie sformułowano ich siedem, a każdy opatrzono dodatkowym opisem, np.:

1. Cel – rozwijanie sprawności motorycznej oraz umiejętności świadomej i dokładnej kontroli ruchu podczas wykonywania zadań ruchowych.

Właściwe opanowanie i koordynacja ruchu umożliwia efektywne i bezpieczne uczestnictwo w różnorodnych formach aktywności fizycznej. Doskonalenie dokładności ruchów wspomaga także rozwój koncentracji, refleksu i zdolności adaptacyjnych w życiu codziennym.

Takie ujęcie, być może, ma stanowić jakieś odniesienie do profilu absolwenta (o którym zresztą w dokumencie w ogóle nie ma mowy i dobrze!), ale podstawa programowa nie powinna być podręcznikiem. Jednozdaniowy zapis celu powinien mówić sam za siebie.

W nowym dokumencie pojawia się jeszcze dodatkowy element: umiejętności. Zapisano wprost, że każda z nich „wspiera realizację co najmniej jednego z ogólnych celów kształcenia, tworząc spójny system nauczania i uczenia się”. Pozostaje tajemnicą autorów, gdzie widzą tę spójność, ale jeszcze bardziej uderza, że każda umiejętność przypisana jest dokładnie jednemu celowi. Po co zatem tworzyć tę dychotomię?!

Takie „poszufladkowanie” prowadzi do zapisów zgoła absurdalnych. Umiejętność nr 6: "tworzenie pozytywnej atmosfery w grupie, rozwiązywanie konfliktów w duchu dialogu i wspieranie słabszych uczestników, tak aby każdy czuł się akceptowany i zmotywowany do działania" przypisana jest do celu nr 6, czyli "doskonalenia umiejętności współpracy w zespole oraz budowania relacji społecznych przez aktywność fizyczną". A dlaczego nie do celu nr 3, czyli "rozwijania odpowiedzialności podczas gier rekreacyjnych i zespołowych, w duchu zasad fair play"?! Przecież tutaj niewątpliwie też będzie przydatna.

Załóżmy jednak, że można to jakoś wyjaśnić. Autorzy podstawy programowej edukacji obywatelskiej wymyślili jednak, że każde wymaganie szczegółowe musi być opisane celami, których realizacji służy i umiejętnościami, które kształtuje. Stąd pojawiły się sążniste tabelki, takie jak poniżej:

O ile jeszcze można by uznać je za pożyteczne narzędzie samokontroli autorów podstawy, pozwalające na etapie prac nad projektem sprawdzić, czy każdy założony cel (wraz z przypisaną sobie umiejętnością) znajduje odpowiednie odzwierciedlenie w wymaganiach szczegółowych, tak dla nauczyciela informacja ta nie ma żadnej operacyjnej wartości.

Kolejne curiosum, to tzw. pytania wiodące przed każdym działem. Na przykład, przed działem „Lekkoatletyka” w klasach 5-6: W jaki sposób biegi, skoki i rzuty w lekkoatletyce rozwijają sprawność fizyczną?

Czytam wskazane w tym dziale wymagania szczegółowe i nie widzę żadnego odniesienia do tego pytania. Proszę zresztą ocenić samodzielnie:

1) uczestniczy w grach i zabawach szybkościowych, rozwijających czas reakcji i wybieg startowy (prędkość biegu);
2) wykonuje bieg krótki ze startu niskiego;
3) wykonuje bieg przez przeszkody;
4) wykonuje pchnięcie i rzut zamachowy piłką z miejsca i krótkiego rozbiegu;
5) wybiera i pokonuje trasę marszobiegu lub biegu terenowego;
6) wykonuje przekazanie pałeczki w miejscu i lekkim biegu;
7) wykonuje skok w dal jednonóż z krótkiego rozbiegu.

Po co jest pytanie wiodące, kto ma udzielić na nie odpowiedzi i czemu ta odpowiedź ma służyć, pozostaje dla mnie tajemnicą.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stopień formalnej komplikacji podstawy programowej ma na celu chyba tylko wykreowanie zapotrzebowania na szkolenia. Skądinąd jestem zresztą przekonany, że firmy szkolące będą głównymi beneficjentami całej tej reformy.

Kolejną nowością w podstawie WF, wzorowaną na edukacji obywatelskiej i – o ile wiem – rekomendowaną też w innych przedmiotach, jest rozdział, którego sam tytuł może wprawić w osłupienie:

Powiązanie podstawy programowej kształcenia ogólnego w zakresie przedmiotu wychowanie fizyczne (w zakresie poszczególnych działów) z podstawą programową kształcenia ogólnego w zakresie innych przedmiotów (w zakresie poszczególnych działów).

Pod tym tytułem znajduje się tabelka z odniesieniami poszczególnych działów do innych przedmiotów. Dobranymi przypadkowo, „na siłę” i w sposób kompletnie nieprzydatny w praktyce. Co więcej, odniesienie np. do biologii – należy rozumieć, że do aktualnej podstawy programowej – spowoduje, że po zmianie podstawy tego przedmiotu trzeba będzie nowelizować również podstawę WF. W praktyce korelacje powinni wyszukiwać sami nauczyciele albo autorzy programów nauczania. Zamieszczanie takiego rozdziału w podstawie programowej nie służy niczemu konstruktywnemu. I  jeszcze można zrobić błąd, jaki znalazł się w omawianym tutaj dokumencie: dział „Kompetencje społeczne” powiązano z przedmiotem Edukacja obywatelska, którego… w szkole podstawowej nie ma! Trudno o bardziej dobitny dowód, że dostosowanie się do narzuconej formy okazało się zadaniem dużo trudniejszym dla zespołu specjalistów WF niż sformułowanie wymagań przedmiotowych.

Na tle powyższych wątpliwości zupełnie marginalny może wydać się brak sensu wydzielenia w podstawie klasy czwartej, co powielono za poprzednią wersją tego dokumentu. Wspominam o tym jednak, bo zapisy w poszczególnych działach klasy 4 i klas 5-6 są bardzo podobne i spokojnie można by założyć, że nauczyciele sami podzielą je pomiędzy poszczególne roczniki. Byłoby kilka stron (i osiem tabelek) mniej, z wielką korzyścią dla czytelności tekstu.  

Łącząc w jedno cele z niezbędnymi umiejętnościami, rezygnując z pytań wiodących i tabelek z krzyżykami oraz jałowego wymieniania powiązań z innymi przedmiotami, ujmując razem klasy 4-6, można by zmniejszyć podstawę programową wychowania fizycznego do objętości kilku stron, bez żadnej utraty wartości informacyjnej. Nie martwię się w tym miejscu o nauczycieli wychowania fizycznego. Po odsączeniu pustosłowia otrzymują oni podstawę naprawdę bardziej syntetyczną niż poprzednia. Będą robić swoje, bo niewiele mają tutaj do wymyślenia. Martwię się o inne przedmioty, w których konieczność wtłoczenia najlepszych nawet pomysłów w „formatkę” edukacji obywatelskiej może skutkować koszmarnym szumem informacyjnym. Mam nadzieję, że pracujący nad nimi specjaliści, wśród których jest wielu praktykujących nauczycieli, okażą się bardziej asertywni niż zespół WF.

Na koniec jeszcze jedna sprawa. Pamiętasz może, Czytelniku, jak ministra Nowacka roztoczyła wizję przyjaznego WF-u, w którym uczeń niemający ochoty grać w koszykówkę może „odrobić” ćwiczenie „robiąc” na boku kroki? Otóż w projekcie podstawy programowej WF nie ma żadnego zapisu, który by wskazywał taką możliwość. Wymagania w zakresie gry w koszykówkę są konkretne i nie mają charakteru fakultatywnego. Oczywiście nauczyciel może (dzisiaj też) dogadywać się z uczniem i wielu to czyni, ale o systemowym rozwiązaniu, którego wizję wysnuła ministra, mowy nie ma. W świat jednak poszło…

 

Notka o autorze: Jarosław Pytlak jest dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 24 STO na Bemowie w Warszawie oraz pomysłodawcą i wydawcą kwartalnika pedagogiczno-społecznego Wokół Szkoły. Działalnością pedagogiczną zajmuje się przez całe swoje dorosłe życie. Tekst ukazał się w blogu autora.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Czy sztuczna inteligencja osłabia nasze kompetencje?
W jakimś stopniu na pewno osłabia. Uzależnia. Tak integrujemy się w większy system. Podobnie jest w ...
AI nie zastąpi naszej odpowiedzialności za własny rozwój ;)
Podoba mi się podejście operacje na szacunku, a nie kontroli :)
GPT napisał/a komentarz do EjAj z lodówki
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...
GPT napisał/a komentarz do Kierunki rozwoju polskiej edukacji
Ministerstwo kupuje pracownie STEAM, ogranicza fizykę i chemię, a wszystko to okrasza pięknym slogan...
Ppp napisał/a komentarz do Dziesięć błędów informacji zwrotnej
Wszystko to prawda, ale na "zerowym" punkcie powinno być: błędem krytyki jest samo jej istnienie! w ...
Zbyt ogólny opis by zrozumieć czym to się różni od istniejących aplikacji edukacyjnych które są zazw...
Robert Raczyński napisał/a komentarz do Natura matury
Miałem wrażenie, że dość jasno dałem do zrozumienia, że nie rozważam tu zasadności ani prawidłowości...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie