Ostatnio dostałam od mojej córki wzruszający list dziękczynny. Był tak dobrze napisany, że się wzruszyłam, a na końcu córka napisała, że dała takie zadanie do wykonania sztucznej inteligencji. Powiało grozą!

Stado nie wybacza. Nie docieka i nie negocjuje. Nie bierze jeńców. Zaszczuje i zabije. Stado chroni jedynie swoich, posłusznych i podporządkowanych. Nie możesz do niego należeć i być innym. W dowolny sposób. Fizycznie bądź mentalnie. Jesteś wtedy zagrożeniem dla jego elementarnych funkcji, a na to stado nie może pozwolić, bo sednem jego istnienia są wsobność, izolacja, ksenofobia, obrona szańców i okopów. Ewentualnie ich zdobywanie. Oczywiście również w samoobronie.

W szkole ciągle dzieje się coś nowego. Z drugiej strony, pewne schematy powtarzają się z godną podziwu regularnością. Odtworzyłem tutaj trzy, z czego jeden, najdłuższy, opatrzyłem komentarzem. Wszystkie dotyczą w jakiś sposób relacji rodziców ze szkołą, którą w tych przykładach reprezentuję osobiście, choć tylko jeden z tych dialogów miał miejsce w STO na Bemowie. Proszę wybaczyć, że prezentuję w nich optykę szkolną. Zdaję sobie sprawę, że może być też inna. Nikogo nie oskarżam ani nie rozgrzeszam, pokazuję jedynie możliwy punkt widzenia.

Załóżmy jednak, że zastrzeżenia, wymienione w pierwszej części tego wpisu[1], są możliwe do obejścia, albo też są jedynie marudzeniem starego zgreda, bez konta na Instagramie – jakie to sztucznie-inteligentne cuda czekać nas mają od jutra, w szkole naszej powszechnej? Wedle całkiem rozpowszechnionych sądów, ma to być „rewolucja w działaniu i postrzeganiu edukacji”, „ułatwienie życia” i oczywiście „pogłębienie kompetencji ludzkich” (sic!). Jak miałoby się to dokonać? Otóż, według naszych oświatowych futurystów, tak samo jak przy wprowadzeniu do użytku maszyny parowej – poprzez uwolnienie nas od żmudnych czynności dnia powszedniego. Do ich świadomości jakoś słabo przebija się myśl, że np. rewolucja przemysłowa raczej pogłębiła kryzys rodziny i oddaliła ludzi od siebie, mimo iż teoretycznie uwolniła ich ręce od wielu czasochłonnych i męczących zajęć – takie proste intuicje na ogół zawodzą.

Odniosę się do kolejnej zapowiadanej przez rząd inicjatywy w edukacji, tym razem laptop dla każdego ucznia klasy IV. Przypomnę, że obecnie trwa wydawanie 1 mld zł na Laboratoria Przyszłości - bez jakiegokolwiek wsparcia metodycznego i szkolenia nauczycieli. Samym sprzętem, choćby najnowszym, nie dokonamy trwałej zmiany jakościowej w polskiej szkole.

Ktoś kiedyś wpadł na pomysł, żeby istniejącą wciąż w systemie oświaty ocenę z zachowania (nieco zgamifikować i) zamienić w punktozę. Czyli taką niby-grę w dobre szkolne zachowanie. Uczeń otrzymuje za dobre (tzn. takie, które reda pedagogiczna swoją uchwałą uznaje za właściwe) zachowanie punkty dodatnie, a za złe - ujemne. Prosta matematyka i na koniec semestru lub roku szkolnego czarno na białym wynika, czy uczeń się dobrze czy źle zachowuje. Czy to ma sens? Czy w ogóle potrzebujemy oceniać zachowanie uczniów? Posłuchajmy ciekawej dyskusji w Akademickim Zaciszu.

Czy potrafimy wykorzystać przestrzeń, w której uczymy jako jedno z narzędzi edukacyjnych? Czy jesteśmy świadomi tego, że przestrzeń, jak to ujął Loris Malaguzzi, włoski pedagog i współtwórca metody Reggio Emilia, jest "trzecim nauczycielem"? Czy próbowaliśmy modelować lub zmieniać przestrzeń edukacyjną podczas zajęć? Raz, dwa razy, dwadzieścia, sto? Myślę, że wciąż mamy w szkołach i na uczelniach dość niską świadomość tego, jak wykorzystać przestrzeń edukacyjną, w której jesteśmy i uczymy (się), aby wzmocnić skuteczność nauki. I że jest to proces, w którym tkwimy, choć musimy nieco poćwiczyć, aby ruszyć z miejsca.

Więcej artykułów…

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie