W Bostonie, podobnie jak na wielu innych uniwersytetach, firmy zewnętrzne zagościły na dobre na uczelni. Barnes&Noble prowadzi księgarnię, można zjeść w Pizza Hut, Wendy’s, Taco Bell albo napić się kawy w Starbucksie. Ale w uniwersytecie Northerneastern outsorcing posunął się o krok dalej i firma zewnętrzna pomaga również w organizcji samych zajęć.
Na jesieni 2007 r. nawiązano przełomowe w historii szkolnictwa wyższego partnerstwo, w ramach którego firma edukacyjna Kaplan Inc., działająca całkowicie dla zysku, zajmuje się znajdowaniem chętnych i pomocą w prowadzeniu programu akademickiego dla międzynarodowych studentów, którzy mogą spędzić rok w kampusie, pracując nad swoim angielskim i przyzwyczajając do amerykańskiego systemu wyższej edukacji. W ten sposób mogą lepiej przygotować się do rozpoczęcia prawdziwych studiów w Northeastern.
Uczelnia jest pierwszym amerykańskim uniwersytetem, który nawiązał tego typu partnerstwo – dość powszechne w Wielkiej Brytanii – ale inne szkoły również zainteresowały się takim pomysłem. Takie rozwiązanie ma jednak swoich krytyków. Zaangażowanie firm komercyjnych na uczelniach może spowodować, że tego typu partnerstwa polujące na przynoszących zyski studentów z zagranicy, doprowadzą do obniżenia standardów akademickich, zwłaszcza jeżeli pogoń za redukowaniem kosztów doprowadzi do przyjmowania kandydatów z kiepskimi wynikami albo zatrudniania nisko opłacanej i źle wykształconej kadry. Zagrożone mogą być też wartości promowane dotąd przez uczelnie wyższe.
Kaplan to spółka zależna Washington Post Company, znana w Stanach z prowadzenia kursów przygotowujących do egzaminów. Ale firma ma też duże doświadczenie w działalności związanej z edukacją międzynarodową, szczególnie jeżeli chodzi o nauczanie angielskiego jako drugiego języka. Kaplan posiada sieć przedstawicieli na całym świecie. Jej rolą we współpracy z uniwersytetem jest zapewnienie studentom z zagranicy dobrego przygotowania do studiów w Stanach, bo takie przejście jest często trudne dla wielu obcokrajowców, którzy dotąd kształcili się w zupełnie innych warunkach. Poza tym, trzeba pamiętać, że obsługa studentów wyjeżdżających za granicę na studia to przede wszystkim ogromne pieniądze.
Nadzieje, ale i obawy
W czasie podpisywania kontraktu Northeastern zabezpieczył się przed utratą kontroli nad firmowanymi przez siebie zajęciami. Szkoła nie zgodziła się, żeby zajęcia prowadzili wykładowcy zatrudnieni przez Kaplan Inc., ale jedynie osoby zatrudnione przez uczelnię. Oprócz tego, uniwersytet zajmuje się całą dydaktyką, programem nauczania oraz selekcją kandydatów. Cała reszta jest zlecana partnerowi. Wiceprezydent Christopher E. Hopey tłumaczy to w ten sposób: „Świetnie idzie nam część związana z uczeniem, natomiast Kaplan ma więcej doświadczenia jeżeli chodzi o wszelkie usługi związane z samą organizacją tego przedsięwzięcia”. Dlatego to właśnie pracownicy firmy odpowiedzialni są za reklamowaniei promocję przedsięwzięcia za oceanem (głównie z Chinach i w Korei Południowej), oraz za przebieg procesu rekrutacji. Oprócz tego specjalnie zatrudnione osoby przywożą studentów z lotniska, pomagają im znaleźć miejsce do mieszkania, często tzw. pokój przy rodzinie, potem znajdują dla nich wolontariuszy - partnerów do nauki języka, no i organizują ciekawe zajęcia i rozrywkę w czasie wolnym. Koszt takiego roku życia przy uniwersytecie to około 18.000 dolarów, ale podział zysków między Kaplana i uczelnię nie jest znany.
Podobny program wprowadzi od jesieni również uniwersytet w Oregonie, który chce zawalczyć o studentów z zagranicy i w tym celu zawarł spółkę z brytyjską firmą INTO University Partnerships. Również tam wielu wykładowców martwi się, czy połączenie z firmą działającą dla zysku nie spowoduje, że zostaną zastąpieni gorszymi, ale za to tańszymi pracownikami z zewnątrz. Na razie nic nie potwierdza ich obaw, ale współpraca ruszy dopiero od początku nowego roku akademickiego.
Wprowadzanie elementów rynkowych do funkcjonowania uczelni nie jest nowym zjawiskiem, ale budzi kontrowersje wśród przedstawicieli środowiska akademickiego. Komercjalizacja działalności może spowodować, że granica między działalnością dla zysku i tą motywowaną wartościami akademickimi powoli zacznie się zacierać, a wraz z nią odejdzie do lamusa dotychczasowa wizja szkolnictwa wyższego. Obecnie często rozwiązania sprawdzone na wolnym rynku wprowadzane są na uczelnie. Przykładem takiego działania jest chociażby menedżerskie podejście do zarządzania szkołą, poprzez zatrudnianie w tym celu osób, które bardziej niż dorobkiem naukowym, mogą pochwalić się doświadczeniem w dziedzinie zarządzania. Edukacja staje się powoli dobrem rynkowym i jak każdy inny, podlegać zaczyna rynkowym prawom podaży i popytu.
(Źródło: The New York Times)
Ostatnie komentarze