Gadu gadu w podręcznikach dla pierwszaków?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
edukacja konsumencka W serwisie wykop.pl jeden z użytkowników zamieścił zdjęcie podręcznika dla uczniów pierwszej klasy szkoły podstawowej, w którym dzieci zamiast na wierszyku o Ali i jej psie mogą uczyć się czytać na podstawie … dialogu dwóch uczniów na gadu gadu, opowiadających sobie o ostatnich wydarzeniach w szkole. Znak czasów czy kryptoreklama?
 
Nowoczesne technologie wchodzą do szkół z coraz większym impetem. Dla wielu dzieci rozpoczynających naukę w szkole podstawowej, komputer jest stałym elementem wyposażenia pokoju dziecinnego. Gry komputerowe, Internet i komunikatory to chleb powszedni wielu uczniów, nawet tych najmłodszych, więc dobrze, że również w szkole mogą znaleźć odniesienie do swoich codziennych doświadczeń. Podobnie jak przedszkolak, który pojawia się w znanym felietonie Marca Prensky’ego „Digital natives, digital immigrants”, zgłaszający chęć zjedzenia obiadu słowami "www.głodny.com". W porównaniu do swoich rówieśników z przed kilkunastu lat, obecni uczniowie podstawówek są dużo bardziej dojrzali i przyzwyczajeni do dynamicznego otoczenia, interaktywnych zabaw i technicznych nowinek. Prawdopodobnie słynny podręcznik Falskiego wzbudziłby u nich jedynie uśmiech politowania i szybko znudził.
 
GG w podręcznikachJednak patrząc na strony z tego podręcznika, można zastanowić się, czy użycie właśnie tego komunikatora nie jest zwykłą reklamą – od której z zasady podręczniki szkolne powinny być wolne? Czy producenci innych komunikatorów nie powinni poczuć się pokrzywdzeni? Jeden z komentujących wiadomość w serwisie wykop.pl, użytkownik o nicku „gvs”, wypowiedział się pod artykułem w sposób dość radykalny: „Taka reklama w podręczniku jest niczym innym jak product placement. Ciekawe ile redaktor podręcznika na tym zarobił? Nie dość, że jest to komercyjna reklama w szkolnym podręczniku niczym w brukowej gazecie, to jeszcze zero wartości dydaktycznych. Czytajcie podręczniki swoich dzieci i tłumaczcie im takie rzeczy na bieżąco jeśli nie chcecie by zostali szarą masą konsumpcyjną XXI wieku!”
 
Ale przecież takie dylematy pojawiają się coraz częściej – wiele podręczników informatyki dla młodszych uczniów informuje głównie o obsłudze systemu Windows, pomijając produkty konkurentów Microsofta. Wspominając o przeglądarkach internetowych w szkołach wymienia się głównie Internet Explorera, pomijając jego najsilniejszych konkurentów - Firefoxa czy Operę. Mówiąc o wyszukiwarkach internetowych myślimy i wskazujemy przede wszystkim na Google, która zdominowała polski rynek. Takich przykładów można wskazać wiele. Na przykład artykuł Długie Macki Microsoftu z 26 sierpnia, opublikowany w Gazecie Wyborczej, opisuje, że firma ta może być w zmowie z producentami laptopów, którzy wraz z nowym komupterem oferują od razu zainstalowany system Windows. Co więcej, klient chcący zrezygnować z niego, nie może otrzymać finansowej rekompensaty, mimo, że formalnie ma takie prawo. Szczególnie ciekawy jest ostatni akapit tego artykułu:
 
"Warto jednak zwrócić uwagę na inną rzecz: układ, w którym Microsoft czuje się jak ryba w wodzie, utrwalany jest od lat - neutralność technologiczna państwa to hasło na papierze, a urzędy jak mogą, tak zapierają się przed innymi programami (ZUS bez Visty i MS Office 2007 żyć nie może). W wielu szkołach nauka informatyki sprowadza się do obsługi zestawu - Windows, Word, Excel. Nic dziwnego, że i producentom oprogramowania nie kalkuluje się tworzenie innych wersji niż tylko pod system Microsoftu. I tak każdy dokłada cegiełkę do wychowywania nowych klientów Microsoftu"
 
Z jednej strony, trzeba przyznać, że Windows jest obecnie systemem najbardziej popularnym i powszechnie używanym w szkolnych komputerach. Z  drugiej strony, taka "totalna" promocja, przekazywana jeszcze do tego za pośrednictwem podręczników szkolnych, narusza reguły wolnej konkurencji, a to nie powinno mieć miejsca.
 
A może po prostu mamy do czynienia z nową formą edukacji konsumenckiej, która nie tyle tłumaczy prawa i uprawnienia konsumenta, co raczej wyjaśnia, jak się posługiwać grupą powszechnie dostępnych produktów, które dla wielu osób stały się podstawowymi, codziennymi narzędziami pracy, nauki i rozrywki?
 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie