Czy nauczyciele to wolny zawód?

fot. Fotolia.com

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czasem następuje olśnienie. Patrzymy, patrzymy i nagle przychodzi olśnienie. Jak Archimedesowi, leżącemu w wannie, który wiele razy brał kąpiel aż pewnego razu krzyknął Eureka. Lub jak z tym jabłkiem, co spadło Newtonowi na głowę lub pod nogi. Tak i ja nagle uświadomiłem sobie, że w zasadzie nauczyciel, także ten akademicki, to wolny zawód. Nie tyle robotnik najemny ani urzędnik, tylko właśnie wolny zawód. Tak było lub dopiero się staje.

A było to tak. Sprawdzałem ofertę ChatGPT Writer. Przydatny program, ile by kosztował miesięczny abonament? Tak 60 lub 150 złotych polskich, w zależności od wybranej opcji. Czy warto kupić indywidualnie? Ale przecież służbowo uniwersytet mi nie kupi (tak jak i nie kupi nauczycielowi szkoła czy to podstawowa czy to średnia). Tak jak wielu innych przydatnych programów typy Genially, Canva[1], Mentimeter. Czy wymagać od pracodawcy zakupu potrzebnych mi do pracy aplikacji? Chyba, że z własnego grantu. Ale ten się kończy i już "po ptokach". Płonne nadzieję na zakup z pracy. Pozostawało by kupić za własne, choć używałbym w pracy. Nie pierwszy raz byłoby coś takiego. Pierwszy laptop do pracy kupiłem za swoje. Było to dawno temu. Chcesz mieć większy komfort i lepszą wydajność pracy, to inwestuj w siebie z własnych pieniędzy. Czy urzędnik do pracy w urzędzie przychodzi w własnymi materiałami? Albo robotnik do pracy? Raczej nie. Ale już rzemieślnik czy ktoś, kto wykonuje wolny zawód - tak.

Takie naszły mnie refleksje. Przyzwyczailiśmy się, że nauczyciel to zawód niemalże urzędnicy, że to urzędnik państwowy w szkole państwowej. W szkole epoki przemysłowej. Przychodzi jak do fabryki a tam wszystko gotowe: klasa z ławkami, tablica, kreda, dziennik. Nawet program i podręczniki. I kontrola wyższego urzędnika z kuratorium. Kiedyś uwidaczniało się to w kolorze atramentu w piórze: uczeń pisał niebieskim, nauczyciel poprawiał czerwonym a kontrolujący wyższy urzędnik z kuratorium - zielonym. Wszystko uszeregowane i skrupulatnie wystandaryzowane.

Sprawdzałem, ile kosztowałby mnie miesięczny abonament ChatGPT. Przydatne i użyteczne narzędzie. Ale musiałbym opłacać miesięczny abonament w wysokości 60-150 zł (w zależności od opcji). Narzędzia AI to jeszcze jedno z wielu aplikacji, przydatnych nauczycielowi w codziennej pracy. Z tych narzędzi to w szkole czy na uniwersytecie niewiele dostaje od swojego pracodawcy. Chcesz wykorzystywać? To sobie kup. Tak tez można. Wszak robotnik na budowę może przyjść z własnymi narzędziami (wiertarka, śrubokręty). Wtedy może nawet bardziej szanuje niż te od pracodawcy. Bo to jego a nie "niczyje". Kończy pracę, to zabiera swoje narzędzia i idzie do innej pracy.

Komputery i smartfony to już raczej na uczelniach i w szkołach dostajemy urzędowo, wraz z podstawowym oprogramowanie, systemem Windows, czasem z pakietem biurowym typu MS Office. By pisać teksty, wypełniać arkusze kalkulacyjne itp. Ale przydatne w pracy programy typu Canva[1], Genially, Mentimeter czy Chat GPT musisz kupić sobie sam, tak samo jak książki metodyczne i opłacić kursy szkoleniowe (z małymi wyjątkami szkoleń opłacanych przez pracodawcę). Tak więc nauczyciel akademicki i nauczyciel szkolny, żeby dobrze pracować, to sam musi sobie zapewnić potrzebne narzędzia.

Można się na to oburzać. A można przyjąć, że nauczyciel to wolny zawód, tak jak lekarz czy prawnik. Lekarz może zatrudnić się w szpitalu i tam ma wszystko zapewnione. Albo założyć prywatną praktykę i samemu zakupić fotel ginekologiczny, dentystyczny czy inny potrzebny mu sprzęt. I nawet oprogramowanie. Są oczywiście drogie i specjalistyczne urządzenia, które są poza zasięgiem prywatnych gabinetów. Stać na nie tylko duże szpitale i jednostki. Podobnie ze sprzętem badawczym w nauce - stać na to tylko duże instytucje, takie jak placówki PAN czy szkoły wyższe.

Ale jeśli nauczyciel musi w dużym stopniu przynieść do pracy własne narzędzia (zarobić na abonamenty aplikacji, wykorzystywanych w pracy edukacyjnej), to czyją własnością jest jego wiedza? Może zawód nauczycielski, w szerszym sensie edukatorski, to cech, gildia, stowarzyszenie ludzi wolnych zawodów. Każdy dba sam o własny warsztat. A szkoła jest tylko jednym z miejsc jego pracy. Na własnych narzędziach może przecież pracować i poza szkołą. Dorywczo w formie korepetycji, współpracy z wydawnictwami, pozaszkolnie udzielać się w formie warsztatów, szkoleń, działalności zmonetyzowanej online, może sprzedawcą swoje usługi poza szkołą. Tak jak lekarz może pracować w szpitalu a jednocześnie prowadzić prywatna praktykę.

Co więcej, może zabrać swoją wiedzą i swoje narzędzia i uczyć... poza szkoła. Tak właśnie zrobiło wielu nauczycieli i nauczycielek. Edukują poza szkoła, także w sieci i na prywatnych szkoleniach. Wolny zawód? Lekarz, który dorabia lub w całości utrzymuje się z prywatnej praktyki, nie przestaje być lekarzem i nie przestaje leczyć ludzi. Podobnie jest z nauczycielami - mogą uczyć i poza szkolą państwową czy prywatną. I chyba z takiej możliwości coraz częściej korzystają.

Kryzys edukacyjny oraz nowe narzędzia cyfrowe i przenoszenie się części aktywności do sieci coraz bardziej czynią z zawodu nauczycielskiego wolny zawód. I to w coraz większym stopniu sprywatyzowany, rozproszony, pozaszkolny w rozumieniu placówki państwowej, publicznej. Coś się mocno zmieniło w naszych lokalnych i globalnych społecznościach. A chyba tego jeszcze za bardzo nie dostrzegamy,

Zatem wynagrodzenie za usługi edukacyjne musi być na tyle duże, by edukatora było stać na narzędzia, na abonamenty niezbędnych aplikacji. A skoro tak, to może trzeba usankcjonować prawnie i podatkowo zawód edukatora. Uprościć, i to znacznie, jego/jej sytuację społeczną i gospodarczą (podatkową).

 

[1] W ramach podpisanego porozumienia z ministerstwem nauczyciele mogą korzystać bezpłatnie z wersji rozszerzonej, od niedawna. Czyli główny „pracodawca” zapewnił bezpłatny dostęp nauczycielom do tego przynajmniej narzędzia.

 

Notka o autorze: Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, profesorem i pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, a także członkiem grupy Superbelfrzy RP. Prowadzi blog Profesorskie Gadanie: https://profesorskiegadanie.blogspot.com. Licencja CC-BY.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie