W połowie listopada br. wciąż wiele środowisk oświatowych przepełnia dyskusja na temat tego, kto stanie na czele resortu edukacji. W gruncie rzeczy to dyskurs na temat tego, co nowa władza zaproponuje szkole. Z czego pozwoli zrezygnować i jakie rozwiązania zaakceptuje. No nie wiem. Może lepiej porozmawiać o realnej autonomii. Szkół, nauczycieli, uczniów i ich rodziców?
Wolność i autonomia
Autonomia utożsamiana z samostanowieniem, decyzyjnością oraz sprawczością przez wielu utożsamiana jest z pojęciem wolności. Przeciwieństwem jest posłuszeństwo. Wielu uważa, że szkoła jest właśnie po to, by je kształtować. Zwalnia z refleksji, wyzwala z odpowiedzialności, umożliwia proste podejmowanie decyzji z powołaniem na uwarunkowania zewnętrzne. To powód dla którego wciąż posługujemy w szkole programami, mimo, że uznajemy je za przeładowane czy momentami wręcz głupie?! Podobnie rzecz się ma z ocenianiem czy z zadaniami domowymi. Bo są! Tolerujemy je, bo tak trzeba. Dostosowujemy się do tego, czego wymaga od nas system. Tymczasem badania Rebecci Collie, Heleny Granziera oraz Andrew Martina przeprowadzone wśród 771 australijskich uczniów szkół średnich, wykazały poczucie braku autonomii (lub odczuwanie nadmiernej presji) powodowane:
- nadmierną kontrolą,
- faktem, że nie są słuchani,
- brakiem poczucia wpływu na to, co dzieje się podczas zajęć szkolnych.
To, oraz poczucie niekompetencji i braku przynależności powoduje, że uczniowie nie radzą sobie dobrze w szkole. Pojawia się wycofanie się i postawa określona przez badaczki jako autosabotaż (self-sabotage). Polega na tym, że uczniowie konsekwentnie ograniczają aktywność na rzecz nauki własnej, a z czasem w ogóle rezygnują z podejmowania jakiegokolwiek wysiłku. Wyniki badań pokazały, że ciągła presja i stała kontrola uczniów przez nauczycieli sprzyja aktywacji lęku, poczucia winy i wstydu. Dzieje się tak również w przypadku rozczarowania wynikami czy wycofywania przez nauczycieli uwagi bądź wsparcia wobec uczniów, którzy nie radzą sobie tak dobrze, jak tego od nich oczekiwano. Dokładnie na odwrót dzieje się, kiedy uczący się doznają ze strony pedagogów wsparcia polegającego na stosowaniu zachęty i ułatwianiu samodzielnej inicjatywy.
Autonomia dla rozwoju
Kluczem do autonomii szkoły jest wolność. Richard M. Ryan i Edward L. Deci z University of Rochester zidentyfikowali trzy podstawowe potrzeby, decydujące o pełnym rozwoju i dobrym funkcjonowaniu każdego człowieka. Są to potrzeba autonomii, kompetencji i przynależności. Autonomia daje poczucie sprawczości i pełni decyzyjności co do własnego rozwoju oraz podejmowanych przez siebie działań. Poczucie kompetencji to przekonanie, że jesteśmy skuteczni w wykonywaniu zadań. Przynależność to przekonanie, że należymy do grupy, która zapewnia nam bezpieczeństwo i jest gotowa do pomocy.
Żeby pracować w poczuciu pełnej autonomii, najpierw należy pozbyć się lęku przed obezwładniającymi efektami kontroli sprawowanej przez innych. Warto też ściśle przestrzegać zasady, że granice wyznaczają kompetencje posiadane przez poszczególne podmioty. Nauczyciele decydują czego i jak uczą. Dzięki temu mogą być bardziej decyzyjni, szukać oraz stosować różnorodne sposoby angażowania uczniów. Rodzice rozmawiają ze sobą i z nauczycielami jak dorośli. Bez oskarżeń, pouczania, ale też bez wysłuchiwania, że się na niczym nie znają. Uczniowie decydują o tym, co jest dla nich interesujące, w jaki sposób chcą rozwijać swoje kompetencje i które pytania zadawać. Autonomia jest po to, by budować u uczniów, ich rodziców i nauczycieli poczucie osobistej oraz grupowej wartości. Powinna służyć wspólnej pracy dzieci oraz dorosłych w celu tworzenia przestrzeni zapewniającej możliwość rozpoznania potrzeb i przygotowania się do radzenia sobie z dotykającymi każdego z nas wyzwaniami. Warto więc z narzuconych zasad i obowiązujących dokumentów wykreślić to, co nie jest niezbędne i zmienić to, co może być zbyt trudne albo niezbyt atrakcyjne dla uczniów. W zamian warto mieć własne propozycje do pracy z dziećmi. Dobrze też jest mieć własne zdanie. Być sobą w pracy ze swoimi podopiecznymi. A może przede wszystkim być po prostu kimś!
Notka o autorze: Jarosław Kordziński – obserwator rzeczywistości edukacyjnej w Polsce i na świecie. Autor, między innymi wydanej w 2022 roku przez Wydawnictwo Wolters Kluwer książki „Edukacja wyzwolenia szkól i nauczycieli”.
Ostatnie komentarze