Sidebar

03
Cz, Lip

Świat bez XIX-wiecznej szkoły

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
system oświatyModel edukacji rodem z XIX wieku się wyczerpał. Należy to zrozumieć i przyjąć do wiadomości. W sposób naturalny odpowiadał ówczesnej rzeczywistości i potrzebom tamtych czasów. Rodzice i uczniowie wychodzili do podobnie funkcjonujących organizacji. Jedni udawali się do fabryki, a drudzy do szkoły, która przypominała miejsce pracy rodziców.
 
Otoczenie szkoły się zmieniło, a uczniowie nadal chodzą do przysłowiowych „fabryk wiedzy”, choć rodzice pracują już w zupełnie innych organizacjach, a ich czasu pracy nie wyznacza fabryczny zegar. Dziś wraz ze zmieniającym się światem zmienić się musi także szkoła. Bez wizji będziemy dreptać w miejscu. Czy świat bez szkoły jest możliwy?

Obecny system oświatowy, jak uważa Toffler, jeden z najbardziej znanych futurologów, to marnej jakości instytucje, na podobieństwo fabryki pompujące przestarzałe informacje za pomocą przestarzałych metod. Nie ma na myśli podręczników, ale to, że szkoły w ogóle nie myślą o przyszłości dzieci, za które przecież odpowiadają. Podstawą wszelkiego kształcenia jest jakieś wyobrażenie przyszłości. Zarówno rodzice, jak i autorzy podręczników szkolnych i nauczyciele czynią zatem szereg założeń na temat przyszłego kształtu społeczeństwa czy wręcz ludzkości. Tylko, czy ten obraz wynika z obserwacji trendów, jakie pojawiają się wokół nas? Jeśli mamy - powiada Toffler - w głowie obraz kominów fabrycznych i gospodarki taśmy montażowej, to własne dzieci przygotowujemy do takiego właśnie modelu życia. Kształtujemy je jak surowce do produkcji. Poddajemy rutynowej, masowej obróbce, bez uwzględnienia potrzeb indywidualnych. Dajemy im do wykonania zadania powtarzalne, by przysposobić je do powtarzalnej pracy - w fabryce czy biurze, gdzie mają spędzić późniejsze życie. W taki mniej więcej sposób przybijaliśmy pieczęć na przyszłości naszych dzieci przez ostatnie sto czy sto pięćdziesiąt lat, ale dzisiaj już je oszukujemy. Bo taka edukacja zupełnie nie pasuje do tego, co dzieci zastaną, gdy opuszczą progi szkoły. Dziś społeczeństwo coraz bardziej domaga się rzeczywistości bez masowej szkoły. Nie chce tej opartej na archaicznym modelu fabryki i szkoły funkcjonującej na błędnych założeniach.

Świat edukacji zmienia się niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie. Minęły już 34 lata od momentu pojawienia się książki Ivana Illicha „Społeczeństwo bez szkoły”. Czym jest koncepcja „bez szkoły”? Czy jest rzeczywiście nierealną ideą? Na pewno atrakcyjną, bo znajduje swoich zwolenników. Nadal tego typu prognozy przyjmowane są z dystansem i ironicznym komentarzem, ale taki scenariusz staje się dziś coraz bardziej realny.

Brak instytucji szkoły nie oznacza, że przestaniemy się uczyć. Może w ten sposób zostanie zrealizowana idea uczenia się przez całe życie? Za uczenie się będzie odpowiedzialne nie państwo, ale każdy z nas indywidualnie. Obserwujemy dynamiczny rozwój techniki, nowoczesnych technologii, internetowej społeczności i nieograniczonej możliwości wyrażania siebie w sieci. Do tego dochodzą jeszcze badania nad mózgiem, nanotechnologia i wiedza na temat zachowań generacji sieci. Dlaczego więc nie oczekiwać nowych idei pedagogicznych? Nie jest łatwo je tworzyć, wymagają czasu. Jednak idea społeczeństwa bez szkoły staje się coraz bardziej realna. Francuski ekonomista Jacques Attali w wydanej w 2006 roku „Krótkiej historii przyszłości” twierdzi, że usługi edukacyjne staną się z czasem coraz droższe i „w końcu zostaną wymienione na seryjne produkty przemysłowe.”

Brzmi groźnie i nieprawdopodobnie? Ależ to staje się coraz bardziej możliwe. Od pewnego czasu, coraz częściej próbuje się rutynowe czynności nauczyciela zastąpić atrakcyjnymi programami komputerowymi. Przygotowywane są wirtualne wykłady, nowoczesne kursy elearningowe, gry dydaktyczne, elektroniczne testy, portale z zasobami edukacyjnymi, a także cyfrowe dzienniki i systemy monitorujące proces uczenia się ucznia. Dla wielu uczniów multimedialny wykład jest o wiele bardziej interesujący niż lekcja w klasie. Aby przekazać wiedzę, odpytać, czy też ocenić nie jest potrzebny nauczyciel. Przejmuje on natomiast nową rolę: doradcy, trenera, psychologa, eksperta ds. uczenia się. Wspiera w trudnych momentach, wskazuje drogę i motywuje uczniów w momentach zwątpienia i uczy jak się uczyć. Kształci kompetencje i pomaga w ich rozwoju. Jest potrzebny, ale w innej roli!

Upadek instytucji szkoły w Polsce nie będzie jednak wynikał ze śmiałej wizji, ale właśnie z jej braku i zaniechania jej stworzenia. Rodzice będą szukać sposobu na wychowanie szczęśliwego społeczeństwa, nauczyciele burzyć z powodu coraz liczniej nakładanych na nich bezsensownych zadań, a samorządowcy w poszukiwaniu pieniędzy na łatanie dziur w drogach, zaniedbają szkoły w naturalny sposób. Ważne, aby to zrozumieć i to jak najszybciej, bo społeczeństwo za chwilę nie znajdzie już powodu, dla którego miałoby chodzić do szkoły.

Jaka więc powinna być polska szkoła? Przede wszystkim, trzeba sobie zdać sprawę ze zmian w naszym otoczeniu. Jak pisze Toffler do masowego "porażenia przyszłością" należy stworzyć nowy system kształcenia odpowiadający erze superprzemysłowej. Dziś większość jest już przekonana, że czynnikiem sukcesu staje się umiejętność przyswajania informacji oraz wyciągania samodzielnych wniosków, a praca polega na obróbce informacji i budowaniu wiedzy. Żyjemy w świecie globalizacji i dostępu do światowych zasobów informacji i wiedzy. Wymusza to na nas wykorzystywanie wiedzy, czerpanie wzorców z różnych kultur i współdziałanie przekraczające granice krajów i kontynentów. To ostatni już moment na stworzenie wizji polskiej szkoły, opartej na modelu szkoły zarządzanej wiedzą. Aby tego dokonać, tak cele, jak i metody muszą się raczej wiązać z przyszłością niż z przeszłością.

Dziś bardziej niż doświadczenie w zakresie edukacji liczyć powinno się wyczucie chwili, miejsca, czasu i tego wyjątkowego momentu, który pozwala zmierzyć się z wyzwaniami naszych czasów. Tworzenie szkoły jutra to kreowanie i zdominowanie pojawiających się szans i możliwości. Tworzenie przyszłości jest o wiele większym wyzwaniem niż próba dogonienia jej, ponieważ to pierwsze wymaga opracowania własnej mapy. Zboczenie z utartego szlaku i podążenie własną drogą niesie ze sobą większe korzyści niż zastanawianie się, czy inni też tak robią. Nie można dojść do przyszłości pozwalając komuś innemu wytyczyć nasz szlak.

(Notka o autorze: Witold Kołodziejczyk jest członkiem e-Redakcji Edunews.pl, dyrektorem i twórcą innowacyjnej szkoły -  Collegium Futurum w Słupsku)
 
 
Komentarze (1)
This comment was minimized by the moderator on the site
Każda teza podszyta jest swoim przeciwieństwem. Oto słowa jednego z komentatorów na tym portalu.
"Nie wyobrażam sobie, żeby nasz system edukacji, w którym jest 26 tys. szkół i 6 mln uczniów mógł działać w kompletnej anarchii, albo być kreowany na...
Każda teza podszyta jest swoim przeciwieństwem. Oto słowa jednego z komentatorów na tym portalu.
"Nie wyobrażam sobie, żeby nasz system edukacji, w którym jest 26 tys. szkół i 6 mln uczniów mógł działać w kompletnej anarchii, albo być kreowany na wzór greckich szkół gdzie mistrzowie debatowali z uczniami. Niestety potrzebujemy narzędzi do mierzenia jakości edukacji i musi być ona do pewnego stopnia wystandaryzowana - nie może przecież dojść do chaosu, w którym jeden nauczyciel uczy ułamków w 4 kl. szk. podstawowej, a drugi na początku gimnazjum, bo tak by woleli. Z drugiej strony oczywiście każdy umysł jest inny i potrzeby edukacyjne są teraz inne niż były 30 lat temu."
Zatem jak daleko możemy odejść od obecnego modelu edukacji, w jakim stopniu możemy przebudować szkołę?

Właśnie, to są warunki brzegowe: z jednej strony - jednorodny, centralnie zarządzany system edukacji, po przeciwnej stronie - całkowita wolność edukacyjna. Pierwszy model - anachroniczny, nieskuteczny, irytujący wszystkich, ale bezpieczny, bo znany, oswojony, przewidywalny. Drugi model - zbyt radykalny, trudny do wyobrażenia, stąd budzący lęk.
Co zrobić, żeby wyjść z paraliżu, z okopów, żeby ruszyć w stronę edukacji nowej jakości?
Nie organizować kongresów, dla zwolenników tylko jednej z opcji. Jedynie spotkania, debaty i spory pomiędzy zwolennikami ewolucji oraz propagatorami rewolucji oświatowej, mogą autentycznie przyczynić się do znalezienia dróg szybkich i skutecznych przemian.
Prowadzić spór o edukację wewnątrz szkoły, wśród nauczycieli, a nie tylko na spotkaniach ekspertów, urzędników i polityków.
Wywalczyć obszary dla zwolenników "innej szkoły" i pozwolić im działać.
More
Wiesław Mariański
Nie ma tu jeszcze żadnych komentarzy
Skomentuj
Piszesz jako gość
×
Suggested Locations
Wpisz tekst z poniższego obrazka. Nie jest wyraźny?

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

A potem oburzenie harnasiów i halyn jak ktoś stwierdza że Polacy to debile. Wiecie że za granicą nie...
Anna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Pani Sylwia ma marne pojęcie o pracy nauczycieli w świetlicy szkolnej...Miałam okazję, przez krótki ...
Sylwia napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Proszę wyjaśnić, w jaki sposób nauczyciel wspomagający przygotowuje się do zajęć. Przecie on po pros...
Taaa, a premier, z wielkim hałasem, przed kamerami otwiera "największą w Europie fabrykę amunicji". ...
Gdyby jeszcze Ministerstwo Edukacji chciało inwestować w takie rozwiązania, które z pewnością przyda...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
... i co to za określenie "świetliczanka" :( To jest nauczyciel z takimi samymi kwalifikacjami jak P...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Całkowicie się z Panią nie zgadzam, że nauczyciel WSPÓŁORGANIZUJĄCY nie przygotowuje się do zajęć! Ł...
Eleonora napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Poniosły emocje tego dyrektora i nie ma prawa wygadywać takich bzdur: (cyt) "trwają w niekoniecznie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie