Nowa edukacja medialna w społeczeństwie ryzyka i katastrof

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Coraz bardziej oczywiste staje się, iż współczesny świat, a jak go nazywa Ulrich Beck – globalne społeczeństwo ryzyka, staje się coraz bardziej niepewny i nieprzewidywalny. Choć Beck nie twierdzi, że epoka poprzednia, społeczeństwa industrialnego, była mniej ryzykowna, ani że społeczeństwo ryzyka po prostu zastąpiło społeczeństwo przemysłowe.PHOTO: SXC.HU

W światowym społeczeństwie ryzyka na wszystkich poziomach dochodzi do obowiązkowego pozorowania kontroli nad tym, czego nie można skontrolować – w polityce, prawie, nauce, gospodarce, w życiu codziennym. Społeczeństwo ryzyka – od strony materialnej – to społeczeństwo, w którym pojawiają się coraz poważniejsze ryzyka wynikające immanentnie z jego rozwoju.

Era „zimnej wojny” jawi się z dzisiejszej perspektywy jako okres Zachodniej prosperity, stabilizacji, rozwoju. Era „końca historii” ogłoszona przez F. Fukujamę po upadku ustroju komunistycznego i rozpadzie bloku radzieckiego coraz bardziej wygląda na chwilową pauzę i szczyt triumfu liberalizmu. Nowy wiek XXI symbolicznie otworzył atak na Dwie Wieże na Manhattanie, potem ogłaszano liczne pandemie (szalonych krów, ptasia i świńska grypa), zapowiada się globalne ocieplenie, mamy katastrofę ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej. Wizja stałego rozwoju i postępu, napędzana nowymi technologiami, wolnym rynkiem i demokracją, zasuwa się metaforyczną mgłą, która jednak – jak się przekonaliśmy – może być całkiem realna i przyczynić się do katastrofy samolotu wyposażonego w najnowszą aparaturę. Na co dzień w Polsce i świecie mamy powodzie, pokazujące siłę pozornie łagodnego żywiołu – wody deszczowej. Nie wspominam już o wybuchu wulkanu paraliżującego ruch lotniczy, ale nie można zapomnieć o kryzysie finansowym, tak w wersji amerykańsko-globalnej, jak i europejskiej (zagrożenie dla sfery euro). Jednak najpowszechniejsze jest zagrożenie zatrudnienia wykształconego młodego pokolenia.

U. Beck kreśli porażający obraz „stacji widmo” bez rozkładu jazdy. Mimo to wszystko odbywa się tam według starych wzorów. I ten, kto chce wyjechać, i ten, kto chce zostać w domu, przy czym to drugie oznacza brak przyszłości, musi ustawić się w jakiś kolejkach do okienka. Wydawane są w nich bilety na pociągi, które na ogół i tak są przepełnione albo też nie odjeżdżają w podanym kierunku. Tak jakby nic się nie stało, pracownicy edukacji sprzedają w tych okienkach [...] bilety do nikąd [...] posługując się „groźbą” – bez biletu nigdy nie będziecie mogli pojechać pociągiem. Najgorsze, dorzuca Beck, że mają rację...! [Beck, 2002, s. 222].

Szkoła jednak nie jest nastawiona na przygotowanie uczniów do życia w niepewności, radzenia sobie w obliczu zagrożeń, społecznej i indywidualnej zaradności. Raczej powiela schematy ery industrialnej, w tym standaryzowanego wykształcenia, kultywacji wartości tradycji, państwa narodowego, wiary religijnej. Miejsca na edukację medialną w niej jak dotąd nie ma, a uczy się jedynie standardowej informatyki, bliższej programowaniu, przetwarzaniu danych, edukacji zdalnej, niż realnemu, choć wirtualnemu, światu medialnej młodzieży. A ten opiera się na komunikatach reklamowych, emocjonalnych przekazach mediów masowych, inforozrywki serwisów i portali informacyjnych, grach komputerowych, a obecnie coraz częściej także tzw. mediach społecznych, jak komunikatory, serwisy społecznościowe (Facebook i podobne), w dziedzinie wiedzy na Wikipedii oraz serwisach typu sciaga.pl. Ich rosnąca dominacja nad szkołą, kościołem i rodziną – jako źródłem wiedzy o współczesności – wymaga świadomej inkorporacji w proces dydaktyczny dzisiejszej i przyszłej szkoły, która powinna przygotowywać do życia jakim jest obecnie i jakie się rysuje w nieodległej przyszłości. Te nowe technologie informacyjno-komunikacyjne mogą być przydatne szkole w rozwoju nie tylko umiejętności poznawczych, ale i społecznych, takich jak współdziałanie, współpraca, pomoc wzajemna.

Młodzież wychowana na mediach audiowizualnych, przyzwyczajona do pisania e-maili oraz SMS-ów nie wykazuje zainteresowania grubą książką, poszukiwaniem źródeł archiwalnych, gromadzeniem danych statystycznych. Wybiera swobodne żeglowanie w Internecie, o którym sądzi, że jest Wszechnicą Wiedzy Wszelakiej, a nie e-Śmietniskiem. Jej czas pochłaniają internetowe fenomeny, wideo-wirusy – krótkie filmy na youTube, bijące rekordy oglądalności. Sprawiają, że zamiast uczyć się, młodzi godzinami surfują w sieci.

Wielu naukowców, dziennikarzy i pedagogów przedstawia obecnie sceptyczny, negatywny, nawet cyniczny pogląd na pokolenie Sieci. Oto 10 najczęstszych zarzutów:

1. Są głupsi, niż poprzednie pokolenia w ich wieku. 
2. Są uzależnionymi od Sieci ekranowcami, pozbawionych umiejętności społecznych, i nie mają czasu na sport lub zdrowe życie. 
3. Nie mają poczucia wstydu. 
4. Ponieważ rodzice rozpieszczali ich, stracili orientację w świecie i obawiają się wyboru własnej drogi życiowej. 
5. Kradną – naruszają prawa własności intelektualnej, ściągają muzykę, piosenki, wymieniają wszystko, co mogą w serwisach peer-to-peer z braku poszanowania dla praw autorskich.
6. Nękają internetowych użytkowników. 
7. Są nadpobudliwi.
8. Nie mają etyki pracy i będą tylko zwykłymi pracownikami.
9. Jest to najnowszy przejaw narcystycznego „ja” pokolenia. 
10. Mają wszystko gdzieś. 

Istnieje wiele form krytyki tego pokolenia zgłaszanych przez rodziców oraz sfrustrowanych pracodawców i wykładowców. Jednakże badania w ramach projektu socjologicznego „Digital youth Research” referowane przez D. Tapscotta nie potwierdzają tych zarzutów. Don Tapscott, kanadyjski badacz Internetu, ogłosił w 1999 roku narodziny Pokolenia Sieci (Net Generation) w książce Growing Up Digital [Tapscott, 1999]. Wskazuje w niej, że człowiek potrafi czerpać informacje z kilku mediów jednocześnie. Wielozadaniowość to symultaniczne wykonywanie kilku różnych czynności w tym samym czasie. World Wide Web nieodwracalnie wpłynął na to, że człowiek chce być wszędzie, jednocześnie ze wszystkimi, wiedzieć jak najwięcej i ma to być dostępne w czasie rzeczywistym.

Ludzką multimedialność potwierdzają badania Pentor Research International. W 2007 ponad 40% młodych Polaków w wieku do 29 lat korzystało równocześnie nawet i z trzech różnych mediów. Badania telemetryczne firmy Forrester Research Inc. z lipca 2008 roku, prowadzone z zastosowaniem aparatury używanej przez neurologów, wykazały, że troje na czworo nastolatków potrafi w trakcie oglądania telewizji wykonywać całkowicie odmienne czynności, nie tracąc nic z przekazu. „Super-taskers” potrafią żonglować między czterema i więcej czynnościami jednocześnie. Ich problemem jest brak czasu nawet na spotkania towarzyskie, toteż reakcją jest intensywne użytkowanie serwisów społecznościowych oraz komunikatorów [Pietyra, Człowiek Multitaskingowy, 2009]. Młodzi należący do Generacji Y, którzy traktują Internet jako główne źródło informacji, będą potrzebowali wszystkich informacji na temat marki „tu i teraz”. „Przeskakują” z czynności na czynność i nie wchodzą tak głęboko w jeden temat, zatem odbierają taką ilość bodźców, że najlepsze okazują się komunikaty najprostsze – uważa Carolina Pietyra.

Douglas Rushkoff w swej diagnozie pokolenia X dowodzi, że nastąpił upadek linearnego myślenia, a w jego miejsce zagościł chaos [Tapscott, 1999]. W sferze kultury popularnej nastąpiło odejście od świata dualnego w stronę holistycznej odmiany chaosu. Rushkoff uważa jednak, że nie jest to sytuacja tragiczna. Dzieci – pisze – już dostosowały się do elektronicznej kultury i świat chaosu jest ich naturalnym środowiskiem.

Edwin Bendyk wręcz twierdzi: „Sieciaki lepiej niż dorośli rozumieją, że rzeczywistość, do jakiej przygotowuje ich szkoła, dawno już nie istnieje, że większość zawodów, o jakich marzą dla swych pociech rodzice, nie będzie istnieć za dziesięć lat, a w ich miejsce pojawią się profesje, których nazw dziś jeszcze nie znamy.“ [Sieciaki, Polityka 2010]. Może zatem w ich postawie jest metoda; jakże inaczej poradzić sobie z współczesnym zalewem informacji i przekazów medialnych? Kto dzisiaj ma czas na zagłębianie się w lekturze dziesięciu tomów „W poszukiwaniu straconego czasu“ na pewno go sam straci. Więc w szybko zmieniającym się świecie mamy szybko komunikującą się młodzież, mobilną kulturowo, społecznie i fizycznie.

Wybitny neurolog dr Gary Small, współautor książki iBrain: Surviving the Technological Alteration of the Modern Mind dostrzega umysłowe zmiany pokoleniowe [Small, Vorgan, HarperCollins 2008]. Technologie sieciowe w części im pomagają, w części szkodzą (społeczna izolacja, uzależnienie do Internetu, ADHD, zaburzenia koncentracji uwagi). G. Small twierdzi jednak, iż dzieciaki są tak samo sprytne (smart), jak my. Tej tezy mocno broni Don Tapscott w swej najnowszej książce Grown Up Digital. How the Net Generation is Changing Our World [Tapscott, 1999]. I chociaż wydaje się, że Tapscott, podobnie jak w przypadku swej innej książki „Wikinomia. O globalnej współpracy, która zmienia wszystko“ [Tapscott, Williams, 2008] grzeszy nadmiernym optymizmem, w szczególności w odniesieniu do całego świata, gdzie nie jest tak zakorzeniona kultura wolontariatu, jak w Stanach Zjednoczonych, to jego dostrzeżenie twórczego potencjału nowych mediów warte jest rozważenia jako droga do wydobycia edukacji z utartych kolein indywidualnej nauki i rutynowego rozwiązywania starych problemów.

Edukacja dla społeczeństwa ryzyka wymaga poznawania – bez lęku i trwogi – nowych zagrożeń, oceny ich medialnej prezentacji, organizowania form zbiorowego przeciwdziałania, likwidacji złych skutków, przezorności. To nauka o terroryzmie, zanieczyszczeniu środowiska, braniu kredytów, nierozsądnej konsumpcji, uzależnieniu od gier, wirtualnych spotkań, ochrony zdrowia w warunkach pandemii itd. To nauka o samopomocy lokalnej, mediach współpracy, a nie konfliktu. To nauka o postawie obywatelskiej. Nie można tu przeoczyć pozytywnego wpływu w Stanach Zjednoczonych wielu rozrywkowych, choć katastroficznych, filmów, pokazujących odwagę jednostek mobilizujących do współdziałania innych, aby razem radzić sobie ze złem czy przeciwnościami losu. Z kolei nowe media w Ameryce też często służą mobilizacji społecznej, kształtowania odpowiedzialności politycznej, zbierania datków wyborczych. W Polsce, szczególnie w starszym pokoleniu, silniej widać postawę roszczeniową wobec państwa, bez zobowiązań obywatelskich np. w formie uczestnictwa wyborczego.

Niemniej, młode pokolenie wykorzystujące nowe media i społeczne media internetowe wykazuje coraz więcej umiejętności zbiorowego kształtowania postaw pokoleniowych, i to w lepszym sensie. Na ten potencjał Internetu zwraca uwagę Łucja Kapralska w przygotowanym przez siebie referacie na XIII Ogólnopolskim Zjeździe Socjologicznym pt. „Internet i kultura darów“. Pisze w nim: "Internet jako nowe medium komunikacyjne z jednej strony zmienia nasze przyzwyczajenia i zachowania społeczne z drugiej wielokrotnie wzmacnia i wspiera już istniejące, wpisując się we wzory kulturowe. Jednym z nich jest – jak się wydaje – bezinteresowna wymiana dóbr informacyjnych, wpisująca się w znany antropologom schemat określany mianem kultury darów. Pod mianem tym rozumie się często społeczność, w której interakcje oraz związane z nimi relacje i zależności między jej uczestnikami tworzone są w oparciu o bezinteresowną wymianę dóbr. Antropologowie traktują dary jako formę wymiany charakterystyczną tak dla prymitywnych społeczeństw, jak i współczesnych zbiorowości. Mówi się ostatnio między innymi o ekonomii darów. Według niektórych badaczy Internetu, w tym Manuela Castellsa, wiele zjawisk istniejących w Sieci można do kultury darów zaliczyć. [...] Mamy tu na myśli na przykład ruch na rzecz wolnego oprogramowania, grupy wsparcia, panele ekspertów i inne zjawiska sieciowe opierające się na zasadzie wzajemności wymiany. Dobrem, którym będącym przedmiotem daru jest zasób najcenniejszy w społeczeństwie „trzeciej fali” – informacja."[Źródło: Zjazd PTS (pdf)].

Jednakże, aby informacja była istotnie darem, musi być wiarygodna i pożyteczna, a więc tworzona w sposób godny zaufania, wymieniana i użytkowana dla wartościowych celów. Wymienianie się „ściągami”, „darowanie” cudzych tekstów autorskich, „kopiowanie i wklejanie” bez cytowania i bez umiaru, to nie kultura daru, ale kultura złodziejska. I tego rozróżnienia też szkoła współczesna powinna uczyć.

Słowo końcowe

Tytuł niniejszego referatu może być słusznie zakwestionowany – przecież autor wie, że w polskiej szkole nie ma jeszcze edukacji medialnej z prawdziwego zdarzenia, a już sugeruje nową edukację medialną! Istotnie, nie ma w szkole takiej edukacji, ale też i zmieniające się społeczeństwo oraz jego nowe media nakazują stałe aktualizowanie propozycji reformy edukacyjnej, dalsze nawoływanie na puszczy o wprowadzenie nowej linii programowej uwzględniającej prosty fakt, że uczniowie są coraz bardziej zżyci – i to mimo szkoły – z sferą mediów, a świat, w którym żyją coraz dalszy jest od stabilizacji. Muszą być przeto przygotowywani na niespodzianki – częściej niż dawniej przykre, aniżeli radosne. Cóż, takie stało się życie. Chowanie głowy w piasek, wychowywanie w cieplarnianych warunkach, ukrywanie przykrej prawdy, nie jest dobrym programem edukacyjnym. Szkoła niekoniecznie musi dawać bilety na określone pociągi i do danych stacji. Lepiej, jeśli będzie wyposażać ucznia w mapy do podróży w dorosłość oraz mądre rady dla jej roztropnego przebiegu.

LITERATURA:

»  Beck  U.: Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności. Wydawnictwo Scholar, Warszawa 2002
» Tapscott D.: Growing Up Digital: The Rise of the Net Generation. McGraw-hill, 1999; polskie wydanie: Cyfrowa dorosłość. Jak pokolenie sieci zmienia nasz świat. Wydaw. Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2010
» Tapscott D., Williams A.: Wikinomia. O globalnej współpracy, która zmienia wszystko. Wydaw. Akademickie i Profesjonalne, Warszawa 2008

Niniejszy artykuł ukazał się w numerze 09/10 (220/221) Edukacji i Dialogu, czasopisma liderów edukacji. 



Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie