Sidebar

04
Pt, Lip

Budzące się szkoły jutra

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zmiana, jakiej potrzebuje szkoła już się dokonuje, ale zmiana ta nie nadchodzi z zewnątrz. Szkół nie zmienią żadne ustawy, żadne rozporządzenia, żadne podstawy programowe, żaden system ewaluacji, ani rozpędzona machina egzaminów zewnętrznych z nową maturą na czele. Szkół nie zmieni Ministerstwo Edukacji Narodowej, ani żadne inne ministerstwo.fot. Fotolia.com

Żaden rząd, ani żaden samorząd nie są w stanie odgórnie dokonać przemiany polskiej szkoły i polskiej edukacji. Szkół nie zmienią także projekty cyfrowej szkoły, nie zmieni technologia, ani najbardziej nowoczesne e-podręczniki. Nie zmienią, bo nie są w stanie. A to dlatego, że zmiany, jakie proponują są jedynie strukturalne, dotyczą przede wszystkim zewnętrznych aspektów szkoły. Osadzone są i rozgrywają się w tym samym paradygmacie, czyli w pewnym rozumieniu istoty, roli i celu szkoły oraz ugruntowanych poglądów na temat uczniów i nauczycieli. 

W Polsce, jak i w edukacji na całym świecie rysuje się wyraźny trend skutecznego zmieniania modelu szkoły w ramach działań oddolnych. W istocie, polska szkoła i każda inna może przekroczyć i zmienić obecny paradygmat tylko w sposób oddolny. Jeśli będziemy pamiętali, że termin „paradygmat” oznacza rozumienie świata oraz wypływające z niego przekonanie, jakimi problemami warto i chcemy się zajmować, a jakimi nie warto i nie chcemy, bo nie wpisują się w krąg naszych poglądów[1], wówczas wniosek wydaje się być oczywisty: rozumienia świata, czyli światopoglądu nie można zmienić dekretując odgórnie zmianę w ustawie, czy projekcie.

Odgórne zmiany to prawie zawsze zmiany strukturalne osadzone w danym paradygmacie i z niego się wywodzące. Są więc pochodną danego sposobu widzenia i rozumienia świata. Zmiany strukturalne nigdy zmieniają paradygmatu, z którego wychodzą, a wręcz przeciwnie, ugruntowują i potwierdzają go, żonglując cały czas jego zewnętrznym wymiarem - strukturą, programami, projektami. Dobrze jest uświadomić sobie, że wszystkie reformy edukacji ostatnich 20 lat to reformy strukturalne, zmieniające zewnętrzne aspekty szkoły (wprowadzenie gimnazjów, podstawy programowe, cyfrowa szkoła itp). Wywodzą się z ciągle dominującego, choć przemijającego powoli paradygmatu.

Na jakich przekonaniach i poglądach opiera się przemijający paradygmat?

Szkoła jest po to, by ucznia dobrze przygotować do kolejnych etapów kształcenia i do egzaminów. Z tego powodu uczniów poddaje się zabiegom edukacyjnym, które mają zapewnić realizację tych celów. Chodzi o skuteczność i efektywność. Wykorzystuje się do tego odpowiednie programy nauczania, system oceniania, egzaminowania i rankingi. Uczeń jest przedmiotem tych zabiegów - a skuteczność wpływania na ucznia mierzy pomiar dydaktyczny, jednocześnie będąc oceną pracy nauczyciela i szkoły. Uczeń, będąc przedmiotem, a nie podmiotem w tym procesie, nie ma wiele do powiedzenia, bo z założenia niewiele wie i po to został posłany do szkoły, żeby się dowiedzieć.

Nauczyciel wie więcej, ale i tak nie ufa mu się zbytnio i sam jest więc przedmiotem zabiegów administracyjno-organizacyjnych, które mają zapewnić, że jego praca będzie miała odpowiednio wysoką jakość. Temu między innymi służy wewnętrzny i zewnętrzny nadzór pedagogiczny, oraz skrupulatne rejestrowanie realizacji podstaw programowych i ramowych planów nauczania.

Mówiąc inaczej, nie ufa się zbytnio ani dyrektorom, ani nauczycielom, ani uczniom, bo niezachwianie wierzy się, że człowiekowi należy ufać tylko na tyle, na ile nie spowoduje to, że wymknie się spod naszej kontroli i wytyczonych dla niego odgórnie „najlepszych” ścieżek. Najlepszym więc modelem realizacji, tego paradygmatu jest hierarchia i kontrola.

Na jakich przekonaniach i poglądach opiera się nowy paradygmat?

Przede wszystkim podstawową różnicą jest rozumienie siebie i drugiego człowieka, gdzie głównym składnikiem jest zaufanie. Patrzę na uczniów nie jak na dzieci, tylko jak na ludzi. Janusz Korczak mówił, "nie ma dzieci, są ludzie." A w ludziach, czyli w dzieciach i nauczycielach, widzę potencjał, który należy uwolnić i pielęgnować, ufając, że każdy człowiek chce się rozwijać, jeśli widzi sens w tym, co robi. Dlatego też, potrzebne jest wsparcie, jednakże wraz z wolnością do stanowienia o sobie. Potrzebne jest oddanie drugiemu odpowiedzialności za jego własny rozwój, wspierając go w odkrywaniu własnej ścieżki i powołania.

Oddanie odpowiedzialności w ręce drugiego człowieka to nie obarczanie go ciężarem, jak czasami myślą dorośli, którzy jeszcze nie dorośli. Oddanie drugiemu odpowiedzialności za siebie samego, przy jednoczesnej trosce i gotowości wspierania go w jego własnych decyzjach, jest najgłębszym uznaniem wartości, piękna i suwerenności tej drugiej osoby. Tutaj wiek nie ma nic do rzeczy - nie ma dzieci, nie ma nauczycieli, są ludzie.

Przemijający paradygmat mówi, że dzieci trzeba uformować, postawić w szyku, zdyscyplinować i uformować z nich ludzi. Natomiast nauczycieli należy tak przygotować, ażeby potrafili używać odgórnie wyznaczonych narzędzi, by temu formowaniu uczniów podołali.

Nowy paradygmat mówi, że wystarczy uczniom i nauczycielom stworzyć odpowiednie środowisko, które będzie dla nich zrozumiałe i wspierało ich w odkrywaniu własnego potencjału, talentów i pasji. Wymiarem tego wsparcia jest zaufanie i przestrzeń do odpowiedzialnej wolności.

Przemijający paradygmat mówi: Siedź i słuchaj. Ucz się i pracuj tak, jak ci mówimy. Bądź grzeczny i zdyscyplinowany. Nie przeszkadzaj (Jasiu, czy ty musisz zadawać tyle pytań?) Nie udziwniaj (Pani Alu, czy Pani musi tyle zamieszania robić w szkole tymi tabletami?) Udowadniaj swą wartość, wysokimi średnimi ocen, wynikami na olimpiadach i egzaminach oraz realizacją awansu zawodowego. Pracuj nad deficytami uczniów i podwładnych, i kochaj bliźniego.

Nowy paradygmat mówi: Pytaj, szukaj, kwestionuj. Szukaj sensu i znaczenia tego, co robisz i tego, czego się uczysz. Popełniaj błędy i podejmuj kolejne próby. Akceptuj swoje ograniczenia i świętuj swoje osiągnięcia. Rozwijaj to, czym się pasjonujesz. Nie uciekaj od wyzwań. Podejmuj ryzyko i zachwycaj się światem. Szanuj tradycję, ale miej odwagę własnego zdania. Pracuj nad sobą i kochaj bliźniego, jak siebie samego, czyli poznaj siebie i swą niezbywalną wartość, byś mógł poznać i kochać innych, zachwycając się ich pięknem i wartością.

Przemijający paradygmat mówi, że zmieniamy polską szkołę stawiając ucznia w centrum.

Nowy paradygmat mówi, że to nie uczeń powinien być w centrum uwagi, ani nie nauczyciel, lecz człowiek.

Przemijający paradygmat skupia się na osiągnięciach i wynikach ucznia, nauczyciela, szkoły.

Nowy paradygmat koncentruje się na tym, kim jest człowiek (uczeń, rodzic, nauczyciel, dyrektor). Nie to, co osiąga jest pierwszoplanowe, lecz to kim jest i kim się staje. Innymi słowy, wartości nie buduję na tym co osiągam, tylko to, co osiągam wynika z mojej wartości, a więc mogę osiągać bardzo wiele, na bardzo wiele różnych sposobów, w bardzo wielu obszarach, gdy odkryję swą prawdziwą wartość i sens swej obecności w świecie.

Wyczerpywanie się obecnego paradygmatu

Dany paradygmat zachowuje swą moc obowiązywania, tak długo, jak jego poglądy i zaproponowany sposób myślenia sprawdzają się i radzą sobie z wyjaśnianiem rzeczywistości. W momencie, gdy pojawia się coraz więcej rzeczy, jakich paradygmat nie potrafi wyjaśnić, oznacza to, że jest potrzeba jego zmiany, że jest potrzeba zmiany poglądów i przekonań. Myślę, że ostatnie 15-20 lat to czas wyczerpywania się obecnego paradygmatu w edukacji oraz czas rodzenia się nowego etapu świadomości. Zarówno uczniowie, jak i nauczyciele nie chcą już dłużej być przedmiotem jakichkolwiek zabiegów edukacyjno-ewaluacyjnych. Chcą być podmiotem własnych procesów, nauczyciele - procesu nauczania i wspierania rozwoju swoich wychowanków oraz własnego rozwoju; uczniowie - procesu uczenia się i własnego rozwoju. Zawód nauczyciela to jeden z najpiękniejszych zawodów, gdzie wolność i odpowiedzialność, zaufanie i empatia, miłość i cierpliwość, akceptacja, radość i uważna obecność przy drugiej osobie, stanowią warunek konieczny, by mówić o dobrej edukacji.

Nie podzielam opinii, że dopiero teraz nadchodzą nauczyciele z prawdziwego zdarzenia. Stoimy na ramionach olbrzymów i to również dotyczy edukacji[2]. Zawsze mieliśmy wielu wspaniałych nauczycieli, w każdym czasie, w każdej szkole. Zawsze byli ci, którzy nie poddawali się zewnętrzności i powierzchowności. Jednakże obecnie, coraz bardziej potrzebna jest powszechność takiego światopoglądu, takich postaw i wartości. Możemy ten światopogląd wspierać i tworzyć coraz bardziej sprzyjające takim postawom i wartościom środowisko, na każdym poziomie: klasy, szkoły, gminy, ministerstwa. Główne składniki takiego wsparcia to sens, zaufanie i odpowiedzialna wolność. Więcej przestrzeni, mniej struktur. Raczej ujmować, niż dodawać. Raczej zachęcać, niż pouczać.

Szkoła prawdziwie zmieni się tam, gdzie zmienia się stan świadomości ludzi oddolnie podejmujących działania. Nie dlatego, że im ktoś kazał, tylko dlatego, że czują sami, że tak powinni działać, bo świat widzą w innych kolorach, jako miejsce olbrzymich możliwości. I tutaj jest bardzo dobra wiadomość. Dany paradygmat oddziałuje na nas i może ograniczać tak długo, jak długo wewnętrznie podzielamy jego główne poglądy i założenia, czyli jesteśmy częścią jego zbiorowego istnienia. Czyli, jeśli mówię, że nie da się nic zrobić, bo Karta Nauczyciela, bo egzaminy, bo MEN... to znaczy, że "rzeczywiście" się nie da… w moim postrzeganiu i doświadczeniu z niego wynikającym, bo… Karta Nauczyciela, bo egzaminy... Myślę i działam wówczas w ramach tego samego paradygmatu, będąc tym, którego ograniczają inni lub cała stanowiona przez nich zewnętrzność. Einstein powiedział, że problemów nie da się rozwiązywać z poziomu świadomości, który doprowadził do tych problemów. Choć jest to zrozumiałe, nie zawsze jest oczywiste.

Budzące się szkoły jutra

Szkoły jutra budzą się, bo są ludzie, którzy w swej świadomości wychodzą poza ramy starego paradygmatu. Są już tacy nauczyciele. Są już tacy dyrektorzy i są już takie szkoły i takie gminy, gdzie takie szkoły i tacy nauczyciele mogą się rozwijać. Nie ma żadnych statystycznych dowodów, że siła ich oddziaływania jest coraz większa. Istnieją jednak niepotwierdzone statystycznie dowody, że ich aktywne działanie, odważne eksperymentowanie i podejmowanie wyzwań rozprzestrzenia pozytywną energię zmian, niczym rozchodzące się kręgi na wodzie wzbudzane wrzucanymi kamykami. Siła oddziaływania pozytywnie zakręconych nauczycieli, dyrektorów, samorządowców, i tak zwanych przyjaciół edukacji, jest już na tyle duża, że nie da się jej ignorować. Będzie rosła, będzie nabierała znaczenia, aż w końcu być może doczekamy się „kwantowego skoku”, gdzie normalnością będzie to, co teraz niektórzy nazywają szlachetnym idealizmem. Nie odważę się prognozować, kiedy się to wydarzy, ale być może szybciej niż sobie wyobrażamy.

Żeby nie było wątpliwości, ten proces to naturalny proces rozwoju człowieka. Nie chodzi o to, że jeden paradygmat jest zły, a drugi jest dobry. Nie chodzi o zero jedynkowe etykietowanie. Paradygmaty funkcjonują na danym etapie, lecz w kolejnym się dezaktualizują. Zmienia się ludzka świadomość i zaczyna wykraczać poza dotychczasowe myślenie i powstaje coraz więcej pęknięć i miejsc, z którymi dotychczasowy światopogląd już sobie nie radzi. I tak jest z obecną edukacją, czy oświatą. Więc nie jest to walka dobrych ze złymi, tych którzy mają rację, z tymi, którzy jej nie mają. Uczestniczymy w zwykłym zmaganiu się odchodzącego myślenia z nadchodzącym, w tym również w naszym własnym umyśle, a to czasami boli, a czasami irytuje. Poza tym, "nowy" czy "stary" paradygmat, to też jest umowny sposób mówienia. Różne sposoby myślenia o człowieku, współistnieją w całej jego historii i mają wiele wariantów, rozgałęzień i odcieni.

Natomiast, istotne jest, żeby dokonać autorefleksji, gdzie ja sam jestem w tym etapie rozwoju ludzkiej świadomości. Do którego myślenia jest mi bliżej? W jakie działania chętniej wchodzę, a od jakich stronię? Co myślę naprawdę o dyrektorach szkół, jeśli jestem pracownikiem organu prowadzącego? Co myślę naprawdę o nauczycielach, jeśli jestem dyrektorem szkoły? Co myślę o uczniach, jeśli jestem nauczycielem? Do jakiego modelu jest mi bliżej? I nie chodzi o to, by siebie samego przekonywać, że mam rację myśląc tak, a nie inaczej i szykować argumentację do polemiki. Raczej chodzi o stworzenie pewnego dystansu do swoich głębokich poglądów i przekonań w przestrzeni własnej świadomości i zapytanie siebie, czy chcę coś zmienić. Być może będę wówczas skłonny czy skłonna zaryzykować i dopuścić do siebie myśl, że jest inny sposób patrzenia na uczniów, nauczycieli, dyrektorów, na człowieka w ogóle. Być może zasilę coraz liczniejsze szeregi nauczycieli, dyrektorów, samorządowców, którzy pokazują swoimi działaniami, że inny model edukacji jest możliwy i nie trzeba czekać aż znikną wszystkie przeszkody i ograniczenia, bo ich zdolność ograniczania nas jest jedynie proporcjonalna do naszego przekonania, że tak jest. Pozwól na zmianę siebie, a zmieni się świat.

Przypisy:

[1] Thomas S. Kuhn, The Structure of Scientific Revolutions, The University of Chicago Press, Chicago and London 2012 s.37

[2] Platon, Jean Piaget, Johann Pestalozzi, Maria Montessori, Jan Bosko, Grzegorz Piramowicz i KEN, Janusz Korczak, by wymienić tylko parę nazwisk.

Notka o autorze: Marek Konieczniak jest pełnomocnikiem zarządu ds. innowacyjności firmy VULCAN.

Komentarze (6)
This comment was minimized by the moderator on the site
Panie Marku, artykuł ciekawy. Pisze Pan, ze szkoły, dyrektorzy i nauczyciele funkcjonujący w nowym paradygmacie już są! Proszę o przykłady. Moze Pan, albo ktoś z czytelników, zna takie przykłady szkół podstawowych ze wschodniej części Warszawy...
Panie Marku, artykuł ciekawy. Pisze Pan, ze szkoły, dyrektorzy i nauczyciele funkcjonujący w nowym paradygmacie już są! Proszę o przykłady. Moze Pan, albo ktoś z czytelników, zna takie przykłady szkół podstawowych ze wschodniej części Warszawy albo wschodnich okolic Warszawy?
More
Sylvia
This comment was minimized by the moderator on the site
Pani Sylvio, szkoły podstawowe, jakie poleciłbym do kontaktu to przede wszystkim Zespół Szkół w Radowie Małym (informacje znajdzie Pani o tej szkole również w Edunews, gorąco polecam), SP nr 81 im. Bohaterskich Dzieci w Łodzi, Zespół Szkół nr 2...
Pani Sylvio, szkoły podstawowe, jakie poleciłbym do kontaktu to przede wszystkim Zespół Szkół w Radowie Małym (informacje znajdzie Pani o tej szkole również w Edunews, gorąco polecam), SP nr 81 im. Bohaterskich Dzieci w Łodzi, Zespół Szkół nr 2 w Płocku (te dwie szkoły wymienione są w książce Margret Rasfeld "Budząca się szkoła", którą bardzo polecam), Piątkowska Szkoła Społeczna im. Dr W.Błeńskiej w Poznaniu z misją "Pielęgnujemy marzenia", SSP 6 im. Jana Pawła II we Wrześni (szkoła mądrze i systemowo wykorzystująca TIK). Można czerpać z tradycji szkół Montessori, czy szkół demokratycznych, które są obecne w Polsce. Szkoły wspierające ocenianie kształtujące są dobrym tropem (namiary na nie można znaleźć na witrynie CEO). No i oczywiście Superbelfrzy - każda szkoła, gdzie pracują to potencjalnie lub realnie szkoła budząca się.

Przykładów warszawsko-wschodnich nie znam, ale może się same objawią :-) Popieram Pani prośbę o podpowiedzi innych czytelników, jeśli znają takie szkoły podstawowe i nie tylko podstawowe. A może same szkoły będą chciały się przedstawić?
More
Marek Konieczniak
This comment was minimized by the moderator on the site
Naprawdę tylko "wystarczy uczniom i nauczycielom stworzyć odpowiednie środowisko..." i już będzie cudownie?
Znam wiele szkół, które o sobie wiele dobrego potrafią napisać, powiedzieć, ale jak tam jest naprawdę, to trzeba w nie "zanurkować". Z...
Naprawdę tylko "wystarczy uczniom i nauczycielom stworzyć odpowiednie środowisko..." i już będzie cudownie?
Znam wiele szkół, które o sobie wiele dobrego potrafią napisać, powiedzieć, ale jak tam jest naprawdę, to trzeba w nie "zanurkować". Z mojego doświadczenia płynie taka refleksja, że jeśli jest jakaś fundacja, jest jakiś program, albo są jacyś sponsorzy, to w szkołach, które przez nich są wspierane jest zawsze tak jakoś "dziwnie cudownie". Dopiero, kiedy w takiej szkole się jest i rozmawia z ludźmi, "nurkuje" się w niej, to okazuje się, że to tylko początek zmian, jeszcze nie wszystko jest tak jak trzeba, albo właśnie MEN nam zabronił itd.
Jakie jest kryterium tego, że w szkole dzieje się coś fajnego? To, że się nazwali "budzącą się szkołą" i wprowadzili kilka ciekawych pomysłów nie jest jeszcze dowodem, że warto tak całkiem wywalać stary paradygmat. Zresztą w starym paradygmacie pracuje wiele świetnych szkół i wszyscy o tym dobrze wiemy, ale marketing ma swoje wymogi, więc konkurencję trzeba zniszczyć.
Myślę, że dobrze jest, kiedy poszukujemy optymalnego rozwiązania dla naszych szkół i to jest ich prawo, a nawet obowiązek. Natomiast stawianie siebie jako remedium na wszystkie problemy każdej szkoły, to już gruba przesada!
Zatem powodzenia i sukcesów na miarę każdej szkoły :)
More
Krzysztof
This comment was minimized by the moderator on the site
Właśnie. Poza tym, w ludzkiej naturze są predyspozycje nie tylko do dobrych i pięknych cech. W szkołach są dzieciaki nie tylko z dobrych domów. Są młodociani handlarze narkotyków, nieletnie tirówki, nałogowcy, złodziejaszki, dręczyciele...
Właśnie. Poza tym, w ludzkiej naturze są predyspozycje nie tylko do dobrych i pięknych cech. W szkołach są dzieciaki nie tylko z dobrych domów. Są młodociani handlarze narkotyków, nieletnie tirówki, nałogowcy, złodziejaszki, dręczyciele koleżanek, kolegów i zwierząt, leniuchy i olewatorzy - zresztą, przejęli te wzorce z otoczenia. Nie zawsze da się zaczynać z takimi od łagodności samej... Surowa dyscyplina, a raczej konsekwencja często jest konieczna - chodzi o to, że ona nie wyklucza szacunku dla młodego człowieka i nie musi oznaczać jakiegoś poniżania czy gnojenia. Teraz, moim zdaniem, za bardzo pobłażamy złym zachowaniom uczniów, z fałszywej litości chronimy ich przed konsekwencjami ich lenistwa, niesłowności a nawet czynów kryminalnych, nie wychowujemy do tego, aby sami od siebie wymagali i aby sami umieli się uczyć oraz (niemodne pojęcie!) - pracować nad swoim charakterem. Zgadzam się z artykułem, że obecnie jest za dużo biurokracji i źle rozumianego rozliczania z wyników. Ale zgadzam się z Szanownym Przedmówcą, że młodego człowieka można wychować "na ludzi" również całkiem staroświeckimi metodami :-)
More
Abi
This comment was minimized by the moderator on the site
Jak na razie, to tylko dobrze prowadzone lekcje etyki w szkołach spełniają nowy paradygmat edukacji/oświaty szkolnej. Może dlatego są niemile widziane w większości szkół? Za to dzieci chodzące na etykę (dobrze prowadzoną!) są zachwyceni tym...
Jak na razie, to tylko dobrze prowadzone lekcje etyki w szkołach spełniają nowy paradygmat edukacji/oświaty szkolnej. Może dlatego są niemile widziane w większości szkół? Za to dzieci chodzące na etykę (dobrze prowadzoną!) są zachwyceni tym przedmiotem? Czy znacie Państwo portal etykawszkole.pl ?
More
Andrzej
This comment was minimized by the moderator on the site
Szukałam w sieci konkretnych przykładów zmian i niestety nie znalazłam jedynie ogólniki, górnolotne teorie. Wynika z nich, że zmiany na dobre musiałyby zrewolucjonizować szkołę od podstaw. Rozumiem, że należałoby zacząć od wprowadzenia wolności...
Szukałam w sieci konkretnych przykładów zmian i niestety nie znalazłam jedynie ogólniki, górnolotne teorie. Wynika z nich, że zmiany na dobre musiałyby zrewolucjonizować szkołę od podstaw. Rozumiem, że należałoby zacząć od wprowadzenia wolności dla nauczania rezygnując z wszelkich form sprawdzających przyrost wiedzy ucznia i realizacji materiału/ programu przez nauczyciela - rezygnujemy z egzaminów końcowych, ocen semestralnych i śródrocznych. Rezygnujemy z raportów, papierków i dokumentów, tematów w dziennikach, numerów podstawy wpisywanych dla picu przy tematach w odpowiedniej kolejności przez nauczycieli itd. Rezygnujemy z form kontroli realizacji programu nauczania i liczby wyrobionych przez nauczyciela godzin. Uwalniamy ucznia i nauczyciela. I możemy zacząć bawić się wiedzą. Bardzo bym chciała - ale jak pytam jak? Kto przekona wicedyrektorów, organy nadzorujące, kuratoria. Może jakieś pomysły. Większość nauczycieli nie jest leniwa tylko zniechęcona podciętymi skrzydłami. Tak samo jak dzieci.
More
magda
Nie ma tu jeszcze żadnych komentarzy
Skomentuj
Piszesz jako gość
×
Suggested Locations
Wpisz tekst z poniższego obrazka. Nie jest wyraźny?

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

A potem oburzenie harnasiów i halyn jak ktoś stwierdza że Polacy to debile. Wiecie że za granicą nie...
Anna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Pani Sylwia ma marne pojęcie o pracy nauczycieli w świetlicy szkolnej...Miałam okazję, przez krótki ...
Sylwia napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Proszę wyjaśnić, w jaki sposób nauczyciel wspomagający przygotowuje się do zajęć. Przecie on po pros...
Taaa, a premier, z wielkim hałasem, przed kamerami otwiera "największą w Europie fabrykę amunicji". ...
Gdyby jeszcze Ministerstwo Edukacji chciało inwestować w takie rozwiązania, które z pewnością przyda...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
... i co to za określenie "świetliczanka" :( To jest nauczyciel z takimi samymi kwalifikacjami jak P...
Justyna napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Całkowicie się z Panią nie zgadzam, że nauczyciel WSPÓŁORGANIZUJĄCY nie przygotowuje się do zajęć! Ł...
Eleonora napisał/a komentarz do Nauczyciele jako problem społeczny
Poniosły emocje tego dyrektora i nie ma prawa wygadywać takich bzdur: (cyt) "trwają w niekoniecznie ...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie