E-podręcznik, czyli co?

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
debaty edukacyjneW oczekiwaniu na pierwszy polskojęzyczny e-podręcznik do dowolnego wykorzystania zaostrzają nam się apetyty. Oczekujemy wiele po takim narzędziu edukacyjnym, będąc codziennie bombardowanymi przez informacje podawane w formie przekazu multimedialnego i coraz częściej interaktywnego. Jak projektować takie nowoczesne e-narzędzia dydaktyczne?
 
Przygotowywany e-podręcznik do fizyki w gimnazjum przejrzałem i – podobnie jak prof. Sysło (patrz: Darmowy e-podręcznik) – mam mieszane uczucia. 
 
Dla kogo?
Dla kogo powstaje e-podręcznik? Dla nauczyciela czy dla ucznia? Moim zdaniem e-podręcznik jest tworzony oczywiście dla ucznia, ponieważ ma mu zapewnić bezpośrednie „wsparcie“ w uczeniu się danego przedmiotu. Skoro takie założenie przyjmiemy, to musimy zadać sobie pytanie o formę e-podręcznika i jego atrakcyjność wizualną. Nie może to być tradycyjny podręcznik oparty na tekście, przeniesiony żywcem do Internetu. Co powinno znaleźć się w e-podręczniku?
 
Z jednej strony to oczywiście nauczyciele powinni brać aktywny udział w tworzeniu e-podręcznika. Z drugiej należy zadbać o to, aby ich wpływ na ostateczny kształt dzieła był zrównoważony przez silną redakcję broniącą interesów... uczniów (może z włączeniem samych uczniów w prace nad e-podręcznikiem?). Projektując dziś e-narzędzia dydaktyczne warto zastanowić się nad opinią Marka Prensky’ego, iż największym problemem dla dzisiejszej edukacji jest to, że nauczyciele - cyfrowi imigranci, mówiący archaicznym językiem ery precyfrowej usiłują uczyć populację, która porozumiewa się zupełnie nowym językiem. Na ile jest ona prawdziwa we współczesnej dydaktyce?
 
Co jest ważniejsze – obraz czy tekst?
Od samego początku w Edunews.pl podreślamy, że weszliśmy (chcąc czy nie chcąc) w epokę edukacji zwizualizowanej. Po prostu odbiorca – tzw. cyfrowy tubylec (Mark Prensky) – wymaga, aby edukacja oparta była przede wszystkim na przekazie audio-wizualnym. Nie można o tym zapominać – proszę zwrócić uwagę na to, jak zmieniły się w ostatnich kilku latach "tradycyjne" podręczniki szkolne. Warto byłoby na przykład policzyć o ile procent wzrosła liczba ilustracji wstawianych do podręcznika szkolnego dziś, w porównaniu do tego sprzed dekady. Albo co znajdziemy na płytach lub stronach internetowych powiązanych z podęcznikami szkolnymi. Projektując dziś e-podręcznik trzeba brać pod uwagę te trendy! I trzeba iść o wiele dalej.
 
Nie wystarczy dziś obrazek statyczny, aby wyjaśnić uczniowi problem, skoro wokół ucznia wszystko wiruje, można tego dotknąć, włączyć się w dyskusję, dodać coś od siebie, itd. Niedostateczna interaktywność i personalizacja oraz słabość przekazu multimedialnego będą moim zdaniem największymi wadami e-podręczników wchodzących na rynek. 
 
Wyzwaniem jest opracowanie dobrego materiału merytorycznego, napisanego jasnym i czytelnym językiem. Jeszcze większym wyzwaniem dla twórców e-narzędzi dydaktycznych jest dziś opracowanie warstwy multimedialnej przekazu wiedzy. A to właśnie jest obecnie podstawowy kanał dotarcia do głowy ucznia.
 
Więcej niż Wikipedia
W gruncie rzeczy mamy już jeden mega-e-podręcznik do każdego przedmiotu. Kontrowersyjny – nie traktowany jeszcze poważnie przez środowisko naukowe – ale jednak zyskujący coraz większe uznanie, z zasobami przyrastającymi w szybkim tempie. To Wikipedia. Niedawno amerykańscy lekarze i naukowcy zajmujący się chorobami nowotworowymi (Kimmel Cancer Center Uniwersytetu Thomasa Jeffersona) zadali sobie trud oceny wartości treści dotyczących terapii raka zamieszczonych w anglojęzycznej Wikipedii. Ocena była bardziej niż pozytywna – okazało się, że treści zawarte w największej encyklopedii świata mogą jednak być źródłem wiedzy o wybranym zagadnieniu (patrz: ScienceDaily.com). Oczywiście jeszcze baaardzo dużo jest do zrobienia w obszarze jakości informacji w Wikipedii, ale dziś każdy obrotny nauczyciel może sobie skomponować w krótkim czasie własny podręcznik do nauczania przedmiotu, bazując bezpośrednio na treściach z Wikipedii (dostępnych przecież na tej samej licencji, co projektowany podręcznik z fizyki). 
 
Po projektowanym e-podręczniku do fizyki (i każdym innym) oczekiwałbym zatem, że będzie czymś więcej niż Wikipedią-bis. Tu dużo mogłoby się zmienić, gdyby odwrócić proporcje. Obraz i dźwięk na pierwszym miejscu, teksty jako konieczne uzupełnienie. Atrakcyjna szata graficzna. Zadania wymagające interakcji z uczniem. Połowę sukcesu dzisiejszych produktów edukacyjnych stanowi ich "opakowanie"! Mój apetyt na takie narzędzie edukacyjne jest zatem znacznie większy niż mógłbym wybrać z przedstawionego mi menu...
 
I na koniec nie można się nie zgodzić z opinią prof. Sysły, że narzędzie to jeszcze nie edukacja. Nawet najwspanialszy e-podręcznik będzie tylko "sztuką dla sztuki" jeśli nie "kupią" go uczniowie. Gdy uczniowie zaczną z niego sami z siebie korzystać – bo będzie atrakcyjny wizualnie, napisany językiem XXI wieku, ciekawy i wciągający – nauczyciele na pewno również będą z niego chcieli korzystać w nauczaniu.
 
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)
 
 

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak książeczki uczą rozmawiać?
Mama opowiadała mi, że zacząłem mówić bardzo późno, ale jak już zacząłem - od razu pełnymi zdaniami,...
Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie