Już dawno głosiłem symboliczną śmierć starej edukacji, dlatego nie zdziwiły mnie wyniki badania Ośrodka Badań Młodzieży Uniwersytetu Warszawskiego, z których wynika, że tylko 6 proc. warszawskich uczniów uznaje nauczycieli za ważne źródło wiedzy, natomiast aż 77 proc. twierdzi, że więcej dowiadują się od swoich kolegów i z Internetu.
Mija 10 lat od uruchomienia w szkołach programu
Interkl@sa, pierwszego skoordynowanego działania, które umożliwiło
wyposażenie szkół w pracownie komputerowe i przyniosło nieocenione
korzyści edukacyjne. Dzisiaj używa się nawet terminu „pokolenie Interklasy" mówiąc o młodych ludziach, którzy
zakończyli już edukację i właśnie podejmują pierwszą pracę.
Co roku wiele osób wybiera nieformalne sposoby pogłębiania wiedzy przyrodniczej – chodzą do muzeów i oceanariów, oglądają dokumenty w telewizji i poświęcają czas ulubionemu hobby. Naukowcy zauważyli, że nawet banalne codzienne zajęcia mogą okazać się szansą na poszerzenie wiedzy. To dzięki takiej edukacji nieformalnej tak naprawdę ciągle się rozwijamy.
Przeciętny nauczyciel zaczyna coraz mocniej „odstawać” technologicznie
od młodzieży, którą ma zadanie uczyć. Aby zmienić tę sytuację, trzeba
nie tylko przekonać nauczyciela, że musi się uczyć cyfrowego świata.
Należy również zmienić sposób szkoleń zawodowych nauczycieli, kończąc z
modelem mało efektywnych jednodniowych czy kilkudniowych zjazdów.
Polska szkoła bywa nowoczesna, chociaż jeszcze nie jest to zjawisko
powszechne. W większości przypadków działa według
starych, powielanych od dziesięcioleci, schematów. Nie zmieni jej nawet
najlepsza reforma przygotowana przez ministerstwo, dopóki sami
nauczyciele i dyrektorzy szkół nie uznają, że istnieje potrzeba zmiany
i wprowadzenia innowacji, aby dogonić uciekający świat.
Wielu młodych Polaków myśli o prowadzeniu własnej działalności gospodarczej jako o pewnym pomyśle na życie zawodowe. Jak wynika z badań Eurobarometru z 2008 roku, prawie połowa młodych Polaków myśli o założeniu ciągu 5 lat własnego biznesu. Jednak zaraz po ukończeniu studiów decyduje się na ten krok tylko niewielki odsetek studentów.
Co roku wielu świeżo upieczonych absolwentów szkół średnich staje przed wyborem, który będzie miał istotny wpływ na co najmniej kolejne trzy lata ich życia. W bogatej ofercie edukacyjnej niełatwo odróżnić dobre uczelnie wyższe od słabszych. Wtedy większość z kandydatów zagląda do rankingów uczelni wyższych, szukając podpowiedzi. Czy można na tym poprzestać?