O przymusie szkolnym

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czy szkoła może działać bez szkolnego przymusu? Wiele osób jest przekonanych, że tak, nic nie stoi na przeszkodzie. Innego zdania są jednak urzędnicy. Paweł Kasprzak, współzałożyciel i członek zarządu Oświatowej Fundacji Filmowej na swoim blogu w OsiŚwiata opublikował ciekawą wymianę pism z Biurem Rzecznika Praw Obywatelskich, które dotyczyły interpretacji przepisów o obowiązku szkolnym.fot. Fotolia.com

Z długiej korespondencji warto przytoczyć część wypowiedzi Pawła Kasprzaka, który pisze do Biura RPO o ważnych sprawach dotyczących władzy rodzicielskiej, kształceniu domowym, czy podstawie programowej:

Polskie prawo oświatowe – ustawa, która określa realizację szkolnego obowiązku wskazanego w Konstytucji RP – stanowi, że każde dziecko musi uczyć się przez 12 lat (a wkrótce przez 13) w szkole publicznej lub innej, która jednak musi mieć nadany przez państwo status jednostki umożliwiającej realizację obowiązku szkolnego. Ustawa ta i towarzyszące jej inne przepisy, jak choćby podstawa programowa nauczania, bardzo szczegółowo określają, jak ma wyglądać nauka, z której dzieci mają prawo i równocześnie obowiązek skorzystać, co ma obejmować i w jaki sposób ma być zorganizowana. Jak Państwo z pewnością wiedzą, przepisy określają nie tylko treść szkolnych podręczników, ale również np. ilość godzin, które dzieci poświęcą nauce czytania, liczenia, geografii, chemii, fizyce, zajęciom sportowym i nawet religii. Z przepisów tych wynika więc bardziej niż jednoznacznie, że moja rodzicielska władza jest w tym zakresie ograniczona, o ile nie zniesiona, i przekazana państwu.

Prawo oświatowe przewiduje co prawda instytucję kształcenia domowego, jednak trudno dopatrzyć się w nim rzeczywistego uznania władzy rodzicielskiej lub choćby zrównania jej z władzą, której sprawowanie państwo powierza szkołom. Na nauczanie domowe dziecka musi wyrazić zgodę dyrektor szkoły, który w trakcie przewidzianej ustawą procedury sprawdza zdolność rodziców do podołania temu obowiązkowi. O ile da się podejrzewać, że istnieją w Polsce rodzice, których rzeczywiście należałoby w tym zakresie sprawdzać, to z całą pewnością podobne wątpliwości da się zgłosić pod adresem dyrektorów i personelu wielu szkół publicznych. W mojej własnej ocenie, z którą oczywiście niekoniecznie Państwo się zgodzą, zasadne zastrzeżenia da się wysunąć pod adresem ogromnej większości tych szkół. Niezależnie jednak od faktycznej realizacji dziecięcego prawa do nauki przez państwowy system oświaty, sama zasada wydaje mi się wysoce wątpliwa. Trudno byłoby utrzymywać, że nauczanie domowe jest istotnie wyrazem respektowania przez państwo suwerenności rodziców w ich prawach w stosunku do własnych dzieci, skoro np. subwencja oświatowa należna uczącemu się dziecku w przypadku nauczania domowego pozostaje nadal w dyspozycji szkoły, a nie rodziców. Jest zatem mniej więcej jasne, że również w tym przypadku uznaje się, że to państwo uczy w Polsce dzieci, a nie rodzice. Pieniądze z subwencji oświatowej nie są tutaj oczywiście najistotniejsze – są zaledwie przejawem charakterystycznego myślenia o edukacji, które znajduje o wiele ważniejsze i bardziej brzemienne w skutki potwierdzenie w przewidzianej prawem konieczności weryfikacji wiedzy i umiejętności dzieci co do jej zgodności ze standardami określanymi centralnie ustalaną podstawą programową nauczania oraz wytycznymi Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

W moim najgłębszym przekonaniu ustalany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej program nauczania jest zły i w rzeczywistości szkodzi rozwojowi intelektualnemu dzieci. Nie akceptuję również samej zasady, w myśl której to państwowi urzędnicy usiłują decydować i niestety faktycznie decydują o tym, czego powinny się uczyć moje dzieci, a co jest dla nich niewłaściwe – bo obowiązkowy program szkolny w istocie o tych sprawach przesądza.

Władza rodzicielska w zakresie innym niż edukacja bywa w uzasadnionych przypadkach ograniczana lub nawet znoszona. Dzieje się tak jednak zawsze w wyniku wyroku sądu. W przypadku kształcenia jest z jakichś powodów inaczej – władzę rodziców, wszystkich na raz, ustawa ogranicza lub wręcz znosi z góry. Żaden wyrok nie jest tu do niczego potrzebny. (...)

Zachęcamy do lektury całej wymiany zdań pomiędzy urzędnikiem a edukatorem pod adresem: http://osswiata.pl/kasprzak/2013/08/25/szkolny-przymus-cd-korespondencji-z-biurem-rzecznika-praw-obywatelskich/.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie