Rodzima edukacja potrzebuje pilnie diametralnej przebudowy. Nie wystarczą do tego kosmetyczne poprawki i ciągłe „łatanie” koncepcji edukacyjnych rodem sprzed dwóch stuleci. Potrzebujemy odważnych, ale i mądrych eksperymentów i modernizacji, która pozwoli uczącym się i nauczającym w pełni cieszyć się z osiągnięć cywilizacyjnych oraz korzystać z nowych narzędzi i technik edukacyjnych na wszystkich etapach kształcenia. Im więcej osób będzie nawoływać do zmiany, pisać i głośno mówić o tej prawdziwej reformie systemu edukacji, na którą od wielu lat czekamy, tym lepiej. Dlatego należy się cieszyć, że jutro pojawi się w sieci pierwszy numer „Awangardy w edukacji” – czasopisma, którego twórcy chcą mówić przede wszystkim o edukacji przyszłości i przyszłości edukacji. Jak we wstępie zauważają redaktorzy Awangardy, zmiana musi przecież w końcu nadejść. Być może już dzieje się tak, jak przepowiadał Howard Gardner, twórca teorii Wielorakiej Inteligencji – że tej zmiany w szkole dokona pokolenie, które dotkliwie, bo na sobie, odczuło i odczuwa niedostosowanie systemu szkolnego do życia i oczekiwań rynku pracy. Podobne przemiany dzieją się na całym świecie, ponieważ podtrzymywanie przy życiu dotychczasowych, XIX wiecznych rozwiązań w edukacji, straciło już sens. Młodzi ludzie świetnie to pojmują, bo już od dawna przestali się uczyć w szkole, zdobywając potrzebną im wiedzę praktyczną poza szkołą i formalnym systemem edukacji (co potwierdzają zarówno badania, jak i praktyka). Dlatego nie byłoby dobrze, aby nad założeniami reformy polskiej edukacji pracowali tylko politycy i urzędnicy oświatowi. Forpocztą przemian w polskiej edukacji muszą dziś być chyba inne środowiska.
Ostatnie komentarze