Kreda i tradycyjna szkolna tablica nie mają szans u uczniów. Choćby przy tej tablicy stał najlepszy nauczyciel, prawdziwy entuzjasta, znający wszystkie tajniki psychiki siedzących przed nim w ławkach uczniów, wystarczy kilka wielofunkcyjnych telefonów, tabletów oraz internet, aby jego czar prysł i uleciał. Lekcja się skończy, a uczniowie natychmiast zapomną, o czym on mówił...
A skoro zapomną i będą potrzebowali sobie przypomnieć, zanurkują do internetu i zaczną szukać, gdzie „te dzwony dzwoniły“. Oczywiście nie znajdą w internecie stworzonych przez swojego najlepszego nauczyciela ciekawych i wciągających zasobów edukacyjnych, więc skończy się na znalezieniu edukacyjnego „byle-co“, które „jako tako“ wypełni lukę w wiedzy (jeśli oczywiście to wypełnienie będzie potrzebne komuś do szczęścia).
A zastanówmy się, co by było, gdyby ten sam nauczyciel, o którym tu mowa, posługiwał się równie dobrze jak uczniowie tymi „gadżetami“, o których nieraz tak pogardliwie mówią nauczyciele. Gdyby w trakcie zajęć kilkakrotnie odsyłał do ciekawych zasobów w sieci, prezentował wybrane zagadnienia online, używał narzędzi zaprojektowanych na urządzenia mobilne, aby przekazać tę samą wiedzę uczniom, ale w zupełnie odmienny niż dotychczas sposób. Pytanie jest oczywiście z natury otwartych, bo nie wiemy, jak wpłynęłoby to na zachowania uczniów. Ale pewne skrawki z różnych badań, które często prezentujemy w Edunews.pl, przekonują, że mogłoby być w klasie znacznie ciekawiej, a uczniowie byliby bardziej zmotywowani do nauki.
Powinniśmy wreszcie zrozumieć, że zdecydowana większość mobilnych urządzeń, oprogramowania, zasobów internetu, świetnie nadaje się do celów edukacyjnych. Potrzeba tylko nauczyciela, który będzie umiał podzielić się z uczniami tą samą wiedzą, ale w inny niż dotychczas sposób. Który poświęci trochę czasu na to, aby zaprojektować własną metodę prowadzenia zajęć z wykorzystaniem wielu narzędzi i urządzeń – w świecie, który jest przyjazny dla uczniów, bo jest po prostu ich światem.
Ktoś powie, łatwo powiedzieć, ja bym chciał(a), ale... Te testy... Ta podstawa programowa... Stop. Jeśli nie zaczniemy próbować i eksperymentować, nic się nie zmieni w naszej szkole. Nauczyciel będzie nadal udawał, że uczy, a uczniowie będą nadal udawać, że się uczą. A bezrobocie wśród absolwentów szkół będzie rosło... Syzyfowa praca z tą szkołą. Po co się tak męczyć i męczyć jeszcze tylu niewinnych uczniów?
Skąd pewność, że jeśli zmienimy metodę prowadzenia zajęć, to coś się wreszcie zmieni? Nie ma takiej pewności – ale warto przypomnieć dobre powiedzenie dotyczące naszych czasów: jedyna stała rzecz w dzisiejszym świecie, to zmiana...
Z różnych stron napływają do nas różne informacje i wyniki badań. Od wielu lat nauczyciele języka polskiego narzekają, że uczniowie nie czytają. Mamy wyniki badań, pokazujące, że spada czytelnictwo książek w społeczeństwie. Ale z drugiej strony pojawiają się inne wyniki - właściciele urządzeń mobilnych chętniej czytają prasę. Osoby posiadające urządzenia mobilne, takie jak Kindle, SonyReader, czy iPad, spędzają na czytaniu książek, magazynów i gazet więcej czasu niż osoby nie będące właścicielami takich gadżetów. To wyniki z rynku amerykańskiego (Harrison Group). Bardzo ciekawe.
Właściciele tabletów i e-czytników w grupie wiekowej 18-64, deklarują spędzanie o połowę więcej czasu na czytaniu magazynów. Użytkownicy tabletów, takich jak iPad twierdzą, że spędzają o 75% więcej czasu niż wcześniej na czytaniu gazet i około 25% więcej czasu na czytaniu książek. Ci użytkownicy, którzy korzystają z urządzeń dedykowanych przede wszystkim czytaniu (jak np. Kindle) deklarują, że czytaniu e-gazet poświęcają obecnie o 50% więcej czasu niż wcześniej, a czytaniu e-książek - 45% więcej czasu.
A zatem – czy na pewno uczniowie nie czytają? A może oni jednak czytają... inaczej? Może częściej czytają dzięki urządzeniom mobilnym? Jedno jest pewne – im bardziej dynamicznie będzie rozwijał się rynek urządzeń mobilnych, tym łatwiej będą mogli czytać i tym częściej będą czytali.
A tak na marginesie, aby czytać, trzeba być oczywiście zmotywowanym i zainteresowanym tematem. Do czytania lektur na siłę zachęcało już wielu i dzięki temu wielkiem narodowemu wysiłkowi narodziły się tzw. bryki, w skrócie opisujące co w trawie piszczy w każdej z obowiązkowych lektur. Może czas najwyższy przemyśleć szczegółowo proces nauczania i odrzucić to, co dla współczesnego ucznia jest kompletnie nieprzydatne (niezrozumiałe), trąci myszką i nie przydaje się potem w żaden sposób w życiu? Nałkowska na maturze? O rany...
A zastanówmy się, co by było, gdyby ten sam nauczyciel, o którym tu mowa, posługiwał się równie dobrze jak uczniowie tymi „gadżetami“, o których nieraz tak pogardliwie mówią nauczyciele. Gdyby w trakcie zajęć kilkakrotnie odsyłał do ciekawych zasobów w sieci, prezentował wybrane zagadnienia online, używał narzędzi zaprojektowanych na urządzenia mobilne, aby przekazać tę samą wiedzę uczniom, ale w zupełnie odmienny niż dotychczas sposób. Pytanie jest oczywiście z natury otwartych, bo nie wiemy, jak wpłynęłoby to na zachowania uczniów. Ale pewne skrawki z różnych badań, które często prezentujemy w Edunews.pl, przekonują, że mogłoby być w klasie znacznie ciekawiej, a uczniowie byliby bardziej zmotywowani do nauki.
Powinniśmy wreszcie zrozumieć, że zdecydowana większość mobilnych urządzeń, oprogramowania, zasobów internetu, świetnie nadaje się do celów edukacyjnych. Potrzeba tylko nauczyciela, który będzie umiał podzielić się z uczniami tą samą wiedzą, ale w inny niż dotychczas sposób. Który poświęci trochę czasu na to, aby zaprojektować własną metodę prowadzenia zajęć z wykorzystaniem wielu narzędzi i urządzeń – w świecie, który jest przyjazny dla uczniów, bo jest po prostu ich światem.
Ktoś powie, łatwo powiedzieć, ja bym chciał(a), ale... Te testy... Ta podstawa programowa... Stop. Jeśli nie zaczniemy próbować i eksperymentować, nic się nie zmieni w naszej szkole. Nauczyciel będzie nadal udawał, że uczy, a uczniowie będą nadal udawać, że się uczą. A bezrobocie wśród absolwentów szkół będzie rosło... Syzyfowa praca z tą szkołą. Po co się tak męczyć i męczyć jeszcze tylu niewinnych uczniów?
Skąd pewność, że jeśli zmienimy metodę prowadzenia zajęć, to coś się wreszcie zmieni? Nie ma takiej pewności – ale warto przypomnieć dobre powiedzenie dotyczące naszych czasów: jedyna stała rzecz w dzisiejszym świecie, to zmiana...
Z różnych stron napływają do nas różne informacje i wyniki badań. Od wielu lat nauczyciele języka polskiego narzekają, że uczniowie nie czytają. Mamy wyniki badań, pokazujące, że spada czytelnictwo książek w społeczeństwie. Ale z drugiej strony pojawiają się inne wyniki - właściciele urządzeń mobilnych chętniej czytają prasę. Osoby posiadające urządzenia mobilne, takie jak Kindle, SonyReader, czy iPad, spędzają na czytaniu książek, magazynów i gazet więcej czasu niż osoby nie będące właścicielami takich gadżetów. To wyniki z rynku amerykańskiego (Harrison Group). Bardzo ciekawe.
Właściciele tabletów i e-czytników w grupie wiekowej 18-64, deklarują spędzanie o połowę więcej czasu na czytaniu magazynów. Użytkownicy tabletów, takich jak iPad twierdzą, że spędzają o 75% więcej czasu niż wcześniej na czytaniu gazet i około 25% więcej czasu na czytaniu książek. Ci użytkownicy, którzy korzystają z urządzeń dedykowanych przede wszystkim czytaniu (jak np. Kindle) deklarują, że czytaniu e-gazet poświęcają obecnie o 50% więcej czasu niż wcześniej, a czytaniu e-książek - 45% więcej czasu.
A zatem – czy na pewno uczniowie nie czytają? A może oni jednak czytają... inaczej? Może częściej czytają dzięki urządzeniom mobilnym? Jedno jest pewne – im bardziej dynamicznie będzie rozwijał się rynek urządzeń mobilnych, tym łatwiej będą mogli czytać i tym częściej będą czytali.
A tak na marginesie, aby czytać, trzeba być oczywiście zmotywowanym i zainteresowanym tematem. Do czytania lektur na siłę zachęcało już wielu i dzięki temu wielkiem narodowemu wysiłkowi narodziły się tzw. bryki, w skrócie opisujące co w trawie piszczy w każdej z obowiązkowych lektur. Może czas najwyższy przemyśleć szczegółowo proces nauczania i odrzucić to, co dla współczesnego ucznia jest kompletnie nieprzydatne (niezrozumiałe), trąci myszką i nie przydaje się potem w żaden sposób w życiu? Nałkowska na maturze? O rany...
(Źródło: opr. własne, pbczyt.pl)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest członkiem Grupy Ekspertów ds. Edukacji Finansowej przy Komisji Europejskiej, prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu)
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest członkiem Grupy Ekspertów ds. Edukacji Finansowej przy Komisji Europejskiej, prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu)
Ostatnie komentarze