Muzeum jednodniowe

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Literatura to tylko pretekst. To zdanie jest dla mnie jednym z najważniejszych wyznaczników mojej pracy. Nic zatem zaskakującego, że gdy przyszło do omawiania kolejnej lektury, uznałam, że o wiele bardziej życiowo będzie wczuć się nieco w literacki klimat, niż tylko o nim rozmawiać.

Inspirujące spotkania

Sieć jest dla mnie miejsce, w którym spotykam interesujących ludzi. To również przestrzeń, dzięki której ubogacam swój warsztat i czerpię inspirację. Tak właśnie stało się w przypadku projektu, który w ostatnim czasie zagościł na zajęciach w klasie ósmej. A tam na tapecie: literatura okresu II wojny światowej. Uznałam, że oprócz sztandarowych “Kamieni na szaniec” i pojedynczych utworów lirycznych, warto sięgnąć po powieść “Galop 44”. Mnie się podobała, młodzież niechętnie zagłębia się w teksty, które nie są dla nich obowiązkowe (a i z tymi miewa nie lada trudności, co tu kryć).

Bohaterami utworu Kowaleczko-Szumowskiej są bracia, którzy dzięki tajemniczemu zbiegowi okoliczności trafiają wprost z Muzeum Powstania Warszawskiego do… wojennej stolicy. Ale nie to jest w całej tej historii najbardziej zaskakujące. Okazuje się bowiem, że nie dość, że nastolatki przenoszą się w czasie, to ostatecznie nie mają ochoty wrócić do dobrze znanej i wygodnej współczesności. Jakiego wyboru finalnie dokonają? Sprawdźcie sami...

Od teorii do…działania

Dla mnie ważnym było, by spróbować przybliżyć trochę młodszym i nieco starszym realia panujące w okupowanej stolicy. Nie był to łatwy dla nikogo czas. A jednak ludzie radzili sobie nie tylko z trudami walki z okupantem, ale również z trudami dnia codziennego. Pomimo skromnych możliwości, potrafili pięknie żyć. I to było warte podkreślenia.

Do rzeczy jednak. Zapytacie: o co chodziło z tym Muzeum Jednodniowym? Tymczasem sprawa jest dość prosta. Poprosiłam, by moi uczniowie zastanowili się, jakie obszary życia mogliby wskazać jako istotne dla warszawiaków. Co sprawiało, że znajdowali w sobie siłę do podejmowania kolejnych wyzwań? Jak organizowali swoje życie codzienne? Dodatkowo ustaliliśmy, że warto by było, aby nasze przedsięwzięcie przybliżało również nieco faktów historycznych. Pojawiły się zatem propozycje, by dodać nieco liczby: daty wybuchu i upadku powstania, liczbę uczestników, zasoby broni.

Stacje na start

Wszystko to opracowali młodzi ludzie. Szukali informacji, wybierali to, co uznali za istotne, przygotowywali niezbędne materiały. Całość bowiem zaplanowaliśmy, korzystając nieco z metody stacji zadaniowych. Moi “kustosze” najpierw wprowadzali zwiedzających krótko w temat, a później prosili o wykonanie prostego zadania związanego z przekazaną wcześniej porcją wiedzy. Uwierzcie, w sumie wcale nie było to tak bardzo skomplikowane...

Co istotne, aby w ogóle inicjatywa doszła do skutku, oprócz dostarczenia samych eksponatów, zadbaliśmy również o odpowiednią przestrzeń. Jedna z sal lekcyjnych została zmieniona w salę muzealną. Ona zasłonięto czarną tkaniną, zawieszono odpowiednie elementy oddające właściwy nastrój i już można była zapraszać do zwiedzania. Mieliśmy też oczywiście stosowne bilety i pamiątkowe kartki pocztowe z podziękowaniem za udział.

Edukacja koleżeńska

Kto zagościł w progach Muzeum? Wspólnie uznaliśmy, że do zwiedzania zaprosimy dzieciaki z klas 4-6. To nasze pierwsze tego typu przedsięwzięcie i pomyśleliśmy, że z takimi młodymi ludźmi powinniśmy sobie poradzić (różnie z tym bywało, ale to już zupełnie inna opowieść). Co zyskaliśmy: pracę o charakterze interdyscyplinarnym. Polski połączył się nie tylko z historią, ale również z kodowaniem (na jednym ze stanowisk była mowa o szyfrach, a w ramach zadania należało odczytać ukryte hasło), czy plastyką (projektowanie znaczka pocztowego) i muzyką (śpiewanie piosenki patriotycznej). Wyczerpująco, ale satysfakcjonująco.

Jedno jest pewne: Radek Potrac i jego pomysł na Muzeum mają moc. Moc zmieniania świata... A Wy sami sprawdźcie, czy taki projekt sprawdzi się w Waszych szkołach. Wczoraj był Dzień Niepodległości, ale na horyzoncie pojawią się inne preteksty, może warto zaprosić taką inicjatywę do siebie, dać głos młodzieży i obserwować, co z tego wyniknie? Gwarantuję, będziecie zaskoczeni...

PS Nazwa inicjatywa nieprzypadkowa. Choć przygotowania trwały tydzień, nasza ekspozycja była czynna tylko jednego dnia.

 

Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Ppp napisał/a komentarz do Jak (nie) dokształcają się Polacy?
Odpowiedziałbym "tak - dawniej", jeśli chodzi o udział w kursie. Warto jednak zauważyć, że jak ktoś ...
Gość napisał/a komentarz do Uczeń przeszkadza w lekcji...
Ja się popytam, jak będą się czuły dzieci, które ten niesluchajacy nikogo i chodzący po klasie zaczn...
Świetny sposób uczenia dorosłości, odpowiedzialności i współpracy - bez osądzania, bez wzbudzania po...
A może chodzi o to, aby introwertycy uczyli się udziału w dyskusji.
Jacek napisał/a komentarz do Wyzwanie dla prawnika...
Janusz Korczak powiedział „nie ma dzieci, są ludzie”. I to jest prawda. Przecież każdy dorosły kiedy...
Obawiam się, że to może się często zmienić w atak 2:1 lub 3:1 - kiedy rodzice wezmą stronę dziecka (...
To się nazywa "zimny telefon" - metoda marketingowa polegająca na dzwonieniu do losowych ludzi, nie ...
Gość napisał/a komentarz do Oceniajmy rzadziej!
Przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Dziękuję za ten artykuł.

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie