Egzaminów czas

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Kilka dni temu, na początku kwietnia, szóstoklasiści przystąpili do pierwszego TAK poważnego egzaminu. Namiastkę stresu, który towarzyszył temu wydarzeniu, poznali kilka lat wcześniej, podczas sprawdzianu trzecioklasistów. Dlaczego dwunastolatkowie muszą (i czy rzeczywiście muszą) przeżywać tyle stresu?(C) Tomasz Trojanowski - fotolia.com

„Szóstoklasisto! Sprawdzian już za tydzień!” – kolejna gazeta znajdująca się w przydomowym kiosku wywołała moje zainteresowanie. Sprzedawczyni dopowiedziała, że towar rozchodzi się dzisiaj „jak świeże bułeczki”. „W końcu do egzaminu cztery dni, nie wie Pani?!" - oburzenie uwidaczniało się z każdym słowem. Zaproponowała przy tym kilka innych pozycji, dzięki którym moje dziecko będzie mogło zdać egzamin. Tak, jakby bez całej otoczki medialnej szanse podopiecznych malały. Najwidoczniej nagłaśnianie podsumowujących sprawdzianów w szkole przestało być wystarczające, zaś znaczna część rodziców popadła w to błędne koło, niejednokrotnie samemu je nakręcając.

Wspomnienia egzaminu dwunastolatka, które pozostały w mojej głowie, to – przede wszystkim – wypowiedzi nauczycielki, która powtarzała (od początku roku szkolnego), że od kwietniowego egzaminu zależy wiele. Właściwie często podkreślała, że zależy niemal wszystko: punkty uzyskane na egzaminie umożliwią nam dostanie się do dobrego gimnazjum, zaś nauka podjęta tam pozwoli nam zdobyć kolejną ilość punktów, które z kolei będą niezbędne podczas składania papierów do szkoły średniej. Z perspektywy czasu pogoń za punktami wydaje się komiczna, jednak widok dwunastolatka jest całkowicie odmienny: „Mamo, muszę mieć co najmniej 38 punktów”. Tak w tym roku mówił mój brat, jego koledzy z klasy, sąsiadka z góry i dzieci znajomych.  Podobne zdanie mieli niektórzy nauczyciele, którzy nie widzieli nic dziwnego w wyrażaniu go kilkanaście minut przed rozpoczęciem egzaminu.

Przeciętne obserwacje pozwalają nam stwierdzic, że egzaminy opanowały współczesną edukację. Młodzież nie uczy się po to, aby wiedzieć, wykorzystać to w praktyce,  mieć łatwiejsze życie czy zapewnione poczucie bezpieczeństwa.  Zdanie „uczysz się dla siebie” stało się niemodne. Teraz uczymy się po to, aby dostać się na dobre studia, „mieć w kieszeni dobry papier”. A dalej „się zobaczy”.

Na istnienie egzaminów dużego wpływu nie mamy – wytyczne są określane w stolicy, a nasze protesty raczej nie spotkałyby się z dużym uznaniem. Może chociaż warto przestac kreować otoczkę ważności wobec tego, co w rzeczywistości nie powinno być wynoszone na piedestał? Dzieci mogą do egzaminu podchodzić z uśmiechem, młodzieńczym spojrzeniem – przecież wynik testu nie przekreśla ich życia. Niestety, obserwacje kolejnego egzaminu pokazały, że trzeba dużo pracować, aby takie podejście zostało uznane za element rzeczywistości.

Notka o autorce: Sandra Walecka prowadzi własny blog poświęcony tematyce edukacyjnej – Edukacja z piątej strony. Polecamy!

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie