Czytanie w szkole

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

"Wietrzenie listy lektur" to - obawiam się - jedynie pudrowanie nieboszczyka. Nie żyje, ale niech chociaż tym co żyją będzie miło, jak na niego patrzą. Bo żeby odpowiedzieć na pytanie co powinni czytać młodzi i bardzo młodzi ludzie w szkole, musimy najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie po co chcemy, żeby czytali. Czy chodzi o obycie z jakimś kanonem, który daje kontekst kulturowy? Czy o umiejętność czytania ze zrozumieniem różnych warstw tekstu? Czy o sprawność czytania? A może jednak o przyjemność czytania? Czy chcemy, by szkolne lektury wyrabiały nawyk sięgania po książkę jako rozrywkę czy jako źródło wiedzy? Jako ucieczkę od świata czy jako bilet do świata?fot. Fotolia.com

Do osiągnięcia każdego z tych celów - a możemy je mnożyć - potrzeba innych doświadczeń z inną książką. Tymczasem nauczyciele najczęściej odpowiadają, że chodzi o wszystko na raz, każda z tych rzeczy jest najważniejsza. Nie od dziś wiadomo, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jednak... do niczego. Bardzo łatwo wypełnić tabelkę: 5 propozycji na plus, trzy na minus i mamy społeczne konsultacje zmian w edukacji.

Każda lista lektur, propozycji czy jak by jej nie nazwać, jest tworem nieaktualnym już w momencie ukazania się. Każda grupa, klasa i dziecko ma swoją specyfikę, zainteresowania. Czy nie łatwiej przynieść stosik książek z biblioteki i powiedzieć dzieciom "mam tu sporo książek o czarodziejskich stworzeniach. Popatrzmy, co znajdziemy tu interesującego. Niech każdy wybierze sobie jedną książkę, która wydaje mu się ciekawa i poczytamy przez pięć minut, a potem powiemy sobie, jakie mamy odczucia". Czy nie tak sami wybieramy dla siebie książki w księgarni i bibliotece?

Jeśli przyniesiemy podobny stosik lektur gimnazjalistom, pewnie wybiorą najcieńszą pozycję. I dobrze. Niech będzie cienka, ale przeczytana samodzielnie. Przecież powie im o epoce równie dużo jak opasły tom nieścisłego historycznie Sienkiewicza, z którego przeczytają jedynie bryk. Skąd upór, że wszyscy muszą czytać to samo, w tym samym czasie? Skąd deprecjacja audiobooków? Przy wymagającym językowo tekście słuchanie jest znacznie efektywniejsze.

I w końcu - skoro książka ma być źródłem wiedzy, a nie tylko rozrywki, to czemu w szkole jedynym książkowym źródłem wiedzy są słowniki i encyklopedie? Dlaczego nie omawiać książek popularno-naukowych, biografii, zbiorów reportaży? Że nie dla tej grupy wiekowej? Proszę zajrzeć do książki "10 niesamowitych przygód Neli". A biografia Messiego dla dzieci?

Robiąc kolejną listę oszukujemy samych siebie, że coś się zmieni. Bo dziś nauczyciel też może wybrać dowolną książkę, którą chce omówić z klasą. problem jednak w tym, że ta książka musi być dostępna w 20 egzemplarzach w tym samym czasie. Raczej w bibliotece szkolnej niż w księgarni. No właśnie, w bibliotece szkolnej... i tu jest pies pogrzebany, w bibliotece właśnie. Bo przecież jasnym jest, ze wybór nauczyciela padnie na to co dostępne. A co jest dostępne bibliotekom szkolnym, których nie ma na krótkich listach dofinansowywanych instytucji ani nawet w Narodowym Programie Rozwoju Czytelnictwa? Same nowości: Orzeszkowa, Prus, Sienkiewicz, Molnar, Kruger, Centkiewiczowie... same nowości.

Notka o autorce: Magdalena Wojtaś jest edukatorką, tutorem na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum, tłumaczką-wolontariuszem przy internetowych projektach popularyzujących naukę. Mama trojga dzieci. Prywatnie pożeraczka książek, miłośniczka staroci i gier planszowych.

***

Więcej na temat czytania przez uczniów w Edunews.pl:

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie