Wirtualne eksperymenty też pomagają zrozumieć

Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

„Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem“ – powiedzienie przypisywane Konfucjuszowi nie traci nic a nie na wartości w XXI wieku, gdy jesteśmy otoczeni i korzystamy z różnorodnych technologii. Zwłaszcza przedmioty przyrodnicze wymagają doświadczeń i eksperymentów, gdyż pozwalają najszybciej i najtrwalej zrozumieć procesy zachodzące w przyrodzie. A co, jeśli w szkole trudno o ich przeprowadzanie? Tu z pomocą przychodzi technologia.© Think Global sp. z o.o.

W ostatni piątek odbyła się w Warszawie konferencja Edu-AR poświęcona związkom między edukacją i światem wirtualnym, połączona z pokazami narzędzi, które mogłyby pomóc nauczycielom wypełnić lukę spowodowaną brakiem eksperymentów w pracowni chemicznej, biologicznej czy fizycznej.

W tym wypadku mieliśmy do czynienia z wirtualną pracownią chemiczną, w której, dzięki eksperymentom opracowanym w programie Professor Why, mogliśmy własnoręcznie połączyć różne „wirtualne“ składniki i zobaczyć na ekranie komputera efekty naszej pracy. Czy taki eksperyment różnił się od tego, w którym w pracowni chemicznej wykorzystujemy prawdziwe składniki chemiczne i narzędzia? Na pewno. Ale z drugiej strony program komputerowy też pozwalał osobiście przeprowadzić doświadczenie, tyle, że działo się ono na ekranie komputera. Nie można było (jeszcze?) dotknąć, powąchać, ale było też i bezpieczniej. Coś za coś.

„Nie chodzi o to, żeby zastępować eksperymentowanie w laboratoriach szkolnych. Ono jest na pewno lepsze niż wirtualne. Ale jeżeli nie można eksperymentować w naszej rzeczywistości, to wówczas eksperymenty w rzeczywistości wirtualnej są lepsze niż żadne inne.“ - mówi Marek Trojanowicz z gdańskiej firmy CTAdventure, która od dwóch lat zajmuje się produktami elektronicznymi tworzonymi w tzw. rzeczywistości rozszerzonej.

Co to jest? W najprostszej definicji (Wikipedia) jest to system łączący świat rzeczywisty z generowanym komputerowo (ang. augmented reality albo w skrócie AR). Zazwyczaj wykorzystuje się obraz z kamery, na który nałożona jest generowana w czasie rzeczywistym grafika 3D. Jest to zatem system łączący w sobie świat realny oraz rzeczywistość wirtualną, interaktywny w czasie rzeczywistym, umożliwiający swobodę ruchów w trzech wymiarach (Ronald Azuma, A survey of augmented reality).

Jak to działa?

Są generalnie dwa sposoby dostarczania danych do komputera (urządzenia mobilnego) – albo poprzez znaczniki (markery), albo poprzez geolokalizację. W przypadku doświadczeń chemicznych mieliśmy do czynienia z tym pierwszym sposobem. Przesuwaliśmy znaczniki na stole (różniące się od siebie, zawierająca inną informację dla komputera). Kamera internetowa obserwuje je (wystarcza wbudowana kamerka w komputerze), a na ekranie komputera dzięki detektorowi znacznika pojawiają się już konkretne elementy wirtualne, którymi mogą być np. próbówki z odczynnikami, składniki, narzędzia chemiczne itp. Poprzez zetknięcie znaczników następuje uruchomienie działania, np. połączenie składników, podpalenie, itp. Dołączając kolejne znaczniki i odkładając te już niepotrzebne, przeprowadzamy całe doświadczenie.

© Think Global sp. z o.o.

Perspektywy rozwoju tej technologii są duże. Doświadczenia mogą być realizowane praktycznie z użyciem każdej technologii, która widzi obraz (znacznik). Możemy odkrywać na tablecie trójwymiarowe urządzenia zaprojektowane przez Leonardo da Vinci, albo włączyć eksperymenty w gry na konsole. Rodzice zapewnie nie obraziliby się, gdyby dzieci zamiast „tylko“ grać, prowadziłyby również eksperymenty wirtualne na ekranie telewizora. W ten sposób można np. przemycać w grach zagadnienia z zakresu fizyki.

© Think Global sp. z o.o.

Jeżeli chcemy zaciekawić uczniów, a nie stać szkoły na zakup odczynników, spróbujmy eksperymentów w świecie wirtualnym. One też potrafią zaciekawić uczniów, co potwierdzają badania prowadzone przez Uniwersytet Warszawski przez zespół prof. dr hab. Barbary Sosińskiej-Kalaty z Instytutu Informacji Naukowej i Studiów Bibliologicznych.

Możliwości stosowania na lekcjach

Badacze UW przeprowadzili badania w 1643 szkołach województw mazowieckiego, świętokrzystkiego i pomorskiego (badania ankietowe plus wywiady pogłębione). Badano nie tylko zainteresowanie wykorzystaniem TIK w dydaktyce, ale i praktykę stosowania TIK na zajęciach oraz możliwości, jakie mają szkoły dla wykorzystania rzeczywistości rozszerzonej.

Pewną barierą dla stosowania nowych technologiach w szkołach jest ciągle sprzęt i oprogramowanie. Tylko na papierze w szkołach jest „dużo“ komputerów – z wywiadów prowadzonych przez naukowców z UW dowiadujemy się np. że w około 100 szkołach z badanych trzech województw, miejskich i wiejskich, większość komputerów jest starsza niż 5 lat (60% w przypadku szkół wiejskich), a w 15% z nich zainstalowane są systemy operacyjne Microsoft starsze niż Windows XP. Można powiedzieć, że w dużej mierze polskie szkoły pracują na sprzęcie muzealnym. Nowych komputerów (2 letnie i młodsze) w badanych szkołach było zaledwie około 10%.

Również z siecią bywa różnie. Tylko 5% szkół ma internet ma przepustowość powyżej 100mb/s, czyli dającej możliwość swobodnego korzystania z sieci na zajęciach przez wielu użytkowników jednocześnie. W połowie badanych gimnazjów była niższa niż 10mb/s. Ogólnodostępne dla uczniów wifi pojawia się w 44% szkół.

Trudno ocenić, jak jest z kompetencjami cyfrowymi nauczycieli. Z badań wynika, że deklaratywnie jest dobrze i bardzo dobrze, nauczyciele czują się pewnie z TIK. Problemy ujawniają się dopiero, gdy nauczyciele zmuszeni są wykorzystać nowsze narzędzia internetowe, z których do tej pory nie korzystali. Zapytani o szczegóły i przykłady nauczyciele ujawniają, że nie korzystają z TIK na każdych zajęciach, a jeśli już korzystają to z narzędzi prezentacyjnych (nieśmiertelny Powerpoint). Również dane dotyczące sprzętu komputerowego w szkole potwierdzają, że w większości klas jest możliwość skorzystania z komputera, rzutnika multimedialnego, czasem również tablicy interaktywnej.

Atrakcyjność zajęć

To, że poszukiwanie wsparcia technologii jest na miejscu dowodzą wypowiedzi chemików. 47% badanych nauczycieli narzeka na brak odczynników, zaś 49% czuje, że ze strony dyrekcji nie ma zachęty do prowadzenia tradycyjnych eksperymentów (koszty i bezpieczeństwo).

W ramach badań porównywano atrakcyjność zajęć z chemii w gimnazjum. Przygotowano i prowadzono zajęcia w trzech formach: z eksperymentami wyłącznie pokazywanymi w formie wideo, z takimi w rzeczywistości rozszerzonej oraz „prawdziwymi“ w laboratorium chemicznym. Łącznie w badaniach uczestniczyło 192 uczniów z 20 szkół woj. pomorskiego, wszystkie z dostępem do internetu, mieszane miejskie i wiejskie. Program był ten sam, o takim samym stopniu trudności i profesjonalizmu prowadzących. Po zajęciach uczniowie wypełniali ankiety.

Okazało się, że w przypadku chemii samo oglądanie filmów i prezentacji to za mało. Te zajęcia okazały się najmniej atrakcyjne, blisko o 30% niżej oceniane od pozostałych dwóch form, z wykorzystaniem rozszerzonej rzeczywistości lub prawdziwych doświadczeń chemicznych. Najwyższe oceny zdobyły zajęcia z wykorzystaniem składników i narzędzi, w których uczniowie mogli poczuć wszystkimi zmysłami fakt przeprowadzenia eksperymentu. Te podobały się wszystkim uczestnikom w grupie. Równie wysokie notowania miały zajęcia z wykorzystaniem AR. Były wysoce atrakcyjne, ale tu grupa nie była już jednak taka zgodna jeśli chodzi o wartość poznawczą (70% ocen bardzo dobrych).

Uczniowie zapytani, jakich zajęć z chemii oczekują, podkreślali, że lepiej zrozumieliby przedmiot, gdyby eksperymenty jednak były przeprowadzane na zajęciach (66%). Mniej więcej taka sama liczba oczekiwałaby co najmniej doświadczeń w AR (np. w formule gry komputerowej), ale zdecydowanie więcej chciałoby prawdziwych eksperymentów chemicznych (75,5%).

Tak czy owak, Konfucjusz nadal ma rację.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).

Więcej na temat rzeczywistości rozszerzonej w Edunews.pl:

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

Przerażająca wizja. Z jednej strony trzeba gonić za technologią która rozwija świat, z drugiej stron...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykład w czasach postpiśmienności, czyli szukanie drogi we mgle
Tak, najważniejszy jest tok rozumowania, opowieść o wiedzy i dochodzeniu do wniosków, odkryć. To się...
Wykładam matematykę i staram się postępować na przekór pewnego określenia czym jest wykład: to trans...
Stanisław Czachorowski napisał/a komentarz do Wykłady w stylu programów popularnonaukowych?
Zawsze najważniejszym jest mieć coś do powiedzenia. Interesującego, ważnego, wartościowego. Dobrze j...
Jak widzę, odniósł się Pan do mojego komentarza, więc odpowiem.Programy B. Wołoszańskiego były różne...
Pani Anno, to co zamierzam napisać dotyczy zarówno psychologów szkolnych jak i pedagogów. I jedni i...
Drodzy Państwo, czy głupotę można nazywać po imieniu? Czy głupota ministra jest głupotą szkodliwą? C...
Jak się zadaje pytanie całej klasie to nie odpowiadają nieśmiali. Te rady są ok tylko dla tych, któr...

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie