Ryślenie, czyli myślograficznie i lapbookowo

(C) Edunews.pl

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Najcenniejszą rzeczą jaką możemy komuś zaoferować (dać) to czas i zainteresowanie (uwaga). Czas i poświęcona uwaga w świecie pośpiechu i elektronicznych gadżetów są towarami deficytowymi. W świecie kopiuj-wklej informacje łatwo upowszechniać. Wkleić można dowolnie długi tekst… i go odczytać. Wyszukać można dowolną prezentację, nieco zmodyfikować. I wyświetlić. Nowinki sprzed dwudziestu lat nie robią już wrażenia… Dydaktyka akademicka zatrzymała się na etapie kserówek i Power Pointa.

A w tytule są trzy neologizmy. Świat zmienia się tak szybko, że język za zmianami nie nadąża. Wymyślamy więc nowe słowa, które mają opisać nową rzeczywistość. A przynajmniej nieco zmodyfikowaną. Dwa polskie słowa i trzecie angielskie. Nie rozumiemy ich - bo nowe. A mimo to intuicyjnie rozumiemy. Nawet to angielskie. Tak mniej więcej.

Wspomniane neologizmy pokazują jak szybko zmienia się kultura. Odnoszą się do czegoś, co już było. A wraca w nowej postaci. Mam na myśli myślenie wizualne i rękodzieło. W świecie powszechnej elektroniki, ekranów dużych i małych, łatwej komunikacji i kopiowania, nawet tego co na antypodach, wartości nabiera autentyzm, unikalność i czas.

Ryślenie to połączenie rysowania i myślenia. Podobnie z myślografią - myślenie i grafika. Oba słowa są próbą swojskiego opisania myślenia graficznego. Towarzyszyło nam zawsze. Przypomnijcie sobie swoje bruliony czy notatki ze szkoły, studiów, zebrań służbowych. Te nieśmiało dorysowywane różne elementy. Nie tylko słowa, ale i rysunki. Nieśmiało i wstydliwie ukrywane. Bo przecież porządna notatka to słowa, ubrane w zdania lub skrótowe wypunktowania. Współczesna nauka pokazała jednak, że myślimy także obrazami. A jeden dobry (trafny) obraz wart stu słów. Obrazami myśleliśmy nawet jako analfabeci. Wybierz się do starego kościoła i zobacz obrazy. To były opowieści dla analfabetów. A jeszcze wcześniej były rysunki w jaskini. Teraz doceniliśmy ich wartość. Bo wiemy jak funkcjonuje nasz mózg i nasza pamięć.

A lapbook? To taki analogowy laptop czy smartfon. Książka na kolana. Notatka do powtórzeń. Nowa generacja ręcznie robionych „ściąg”. Propozycja dla nauczycieli i uczniów. Nowa generacja notatek, wymagających manualnego i artystycznego zaangażowania. Nie tylko pismo, ale i nożyczki, klej, składanie papieru (origami w najprostszej postaci). Kiedy ręce i wyobraźnia pracują, mózg ma czas na refleksję.

Kiedyś, wiele lat temu, byłem na kursie szybkiego czytania z mind-mapingiem (rysowania myśli wg pomysłu Tony Buzana). Stosowałem w praktyce, ale po jakimś czasie „oklapnąłem” i tylko stosowałem w wersji szczątkowej. Weszły komputery i Power Point. Jednostronicowe mapy myśli, stanowiące konspekt wykładu (referatu, wystąpienia), zamienione zostały na „papirusową”, rozwijaną elektronikę. Dużo nowych możliwości, ale i ograniczenia w improwizacji. Swoiste zniewolenie. Nawet Prezi nie uwolniło od tego elektronicznego kagańca myśli i wypowiedzi. W skrajnych przypadkach zobaczyć możemy wykładowcę, który siada przy biurku i czyta slajdy. Czasem coś pokazuje na ekranie monitora. W sumie dla samego siebie, bo na ekranie nie widać. I można czytać cudzą prezentację, pobraną gdzieś z Internetu. Zakłócony kontakt z publicznością (upośledzony) i nuda. Przysłowiowe pożółkłe kartki z notatkami zastąpiły czytane prezentacje (slajdy z Power Pointa).

Myślografia przypomniała mi wizualne notowanie w nowej wersji. Usłyszałem kilka miesięcy temu na konferencji i zobaczyłem w internecie. Trafiła na przygotowany i podatny grunt. Kupiłem sobie notatnik-szkicownik. Jeszcze mazaków odpowiednich nie kupiłem, korzystam z tego, co w szufladzie znalazłem. Zacząłem notować. Z początku bardzo nieśmiało, z obawami. Systematycznie nabieram jednak odwagi - to ma być dla mnie a nie na pokaz. To ma być narzędzie użyteczne a nie publiczne. Myślografię, ryślenie wykorzystuję głównie do spisywania pomysłów dydaktycznych (niektóre kartki zostały już wyrwane i powędrowały do innych teczek, tematycznie pogrupowanych materiałów), konspekty książek czy innych opracowań oraz drobnych pomysłów dydaktycznych. Wykorzystuję więc głównie dla siebie, indywidualnie. I do tego służy myślenie wizualne. Jako wsparcie własnej pracy. Niektórzy nauczyciele przygotowują pomoce (skechnotki) by wdrożyć uczniów do takiej formy notowania, uczenia się i powtarzania. Ich prace są pomocami dydaktycznymi. Mam nadzieję, że i ja niebawem opracuję takie „karty pracy”. Będzie to ryślenie akademickie. Bo niby dlaczego uniwersytet ma być dydaktycznie zapóźniony w stosunku do szkół?

Dlaczego ryślenie czy lapbooki (jak nie wyjaśniłem dobrze, to wygooglaj sobie - to proste) cieszą się takim zainteresowaniem? Bo to coś innego, świeżego. I rękodzieło. W tle pokazuje, że poświęcamy czas. Że wymagało przygotowania. A w czasach smartfonów rękodzieło wzbudza uznanie. Jest wyjątkowe. Niewerbalnie pokazuje - poświęcam Wam czas. I uwagę, bo specjalnie na tę okazję przygotowałem coś wyjątkowego. Przygotowałem się, bo rękodzieła nie można pobrać z chomikuj.pl czy z innego repozytorium. Trzeba zrobić samemu. Za każdym razem. I wzbudza współcześnie uznanie tak jak kaligrafia. Kiedyś powszechna i jedyna… teraz niszowa i unikalna.

Moją uwagę zwróciły rysunki na tablicy (jednej z nauczycielek, stosujących myślografię). Jednorazowe myślenie wizualne. Kolorową kredą na zwykłej tablicy. Na uczniach też to robi wrażanie. Robią zdjęcia smarfonami (jako forma notatki). Nawet rękodzieło jednorazowe i ulotne (bo tym są napisy i rysunki na tablicy) można łatwo utrwalić w epoce cyfrowej i mobilnego internetu. Wraca stare, ale w zupełnie nowej formie upowszechniania wiedzy. Kiedyś miałem starą książkę metodyczną dla nauczycieli. Poświęcona była rysowaniu na tablicy. Dawno już oddałem do antykwariatu. W czasach gdy do użytku wchodziły rzutniki pisma. A potem komputery. Kreda i tablica wydały mi się archaizmem….

Rok temu kupiłem sobie Bamboo - myślałem właśnie o schematach i rysunkach, które łatwo można przenieść w rzeczywistość cyfrową. Powstało kilka prac… i przyrząd leży, przykrywając się kurzem. Z jednej strony niekompatybilność sprzętu, z drugiej brak inspiracji. Ale teraz, po bezpośrednim kontakcie z myślografią i lapbookami, z nowym zapałem i nowymi pomysłami wracam do tegoż sprzętu elektronicznego. Po prostu dostrzegłem nowe możliwości.

Lapbook chcę wykorzystać jako propozycję dla studentów, nową wersję CV i manualnego e-portfolio na rozmowę kwalifikacyjną… Napiszę o tym innym razem, jak już przygotuję i przećwiczę ze studentami. Albo narysuje lub stworzę bajkę kamishibai.

 

Notka o autorze: Prof. dr hab. Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Niniejszy wpis ukazał się na jego blogu Profesorskie Gadanie. Licencja CC-BY. Na zdjęciach powyżej - sketchnotki autora.

 

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie