Nasze szkoły uczą bardzo dobrze. Polscy uczniowie, którzy trafiają do zagranicznych szkół, nie mogą się nadziwić, że programy są tam takie skromne, liczba lektur znikoma, nikt nie wymaga zapamiętywania ogromnej ilości wiadomości. Nasi uczniowie zajmują wysokie miejsca w międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych. Oba te stwierdzenia są prawdziwe.
Małe dzieci nie umieją się bronić przed tego rodzaju „edukacją”. Ale starsze – reagują. W opublikowanym w „Gazecie Szkolnej” liście otwartym do nauczycieli, Zosia Barańska, uczennica liceum im. Cervantesa w Warszawie, oskarża nauczycieli, że nie pozwalają uczniom wyrażać własnych sądów, wrażenia na temat poszczególnych omawianych utworów oceniają jako „prawidłowe” lub „nieprawidłowe”, eliminują jakiekolwiek przejawy własnego myślenia czy indywidualizmu. A „ja, uczeń, lubię myśleć! (…) Z takim uporem chcemy we wszystkim naśladować inne kraje, ale trzymamy się konserwatywnej wizji oświaty.” - kończy uczennica.
Zahamowana reforma szkolnictwa ponadgimnazjalnego, po znacznie bardziej zmodernizowanej i zaktywizowanej nauce w gimnazjum jest boleśnie odczuwana przez uczniów, którzy kończą szkołę i przygotowują się do samodzielnego studiowania. Ale szoku w dalszej edukacji nie będzie: metody podające królują również na uczelniach!
(Opracowanie ukazało się w numerze 2/2008 magazynu „Awangarda w edukacji”, publikujemy obszerne jego fragmenty, część 2/3)
Ostatnie komentarze