Po co zmieniać?

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zmiana, która przez wielu uważana jest za najbardziej stałą i pewną rzecz we współczesnym świecie, jest terminem nielubianym w szkołach. Nauczyciele doświadczyli bowiem już zbyt wielu bezsensownych zmian i przestali chyba rozumieć ich sens (rzadko kiedy jest on też dobrze komunikowany). Najnowszym przykładem zmian, które czekają szkoły jest „poprawa bezpieczeństwa” w tychże. Zawsze jednak powinniśmy zacząć od pytania PO CO zmieniać?

Mimo złej konotacji terminu „zmiana” w środowisku nauczycieli, uważam, że polskie szkoły zasługują i potrzebują zmian. Zwłaszcza takich, które pozwolą lepiej wykorzystać dobrodziejstwa rozwoju cywilizacyjnego (sensowne użycie technologii edukacyjnych), jak i lepiej przygotować uczniów do funkcjonowania we współczesnym świecie, w którym czeka na nich wiele pułapek i ślepych uliczek. Nie możemy jednak decydować się na żadne zmiany nie znając odpowiedzi o sens danej zmiany.

Pierwsze z nich to PO CO nam potrzebna ta zmiana? Co ona poprawi? Czy rzeczywiście poprawi? Czy wpłynie na poprawę funkcjonowania szkoły, czy podniesie poziom nauczania? Czy jest ona fanaberią jednej osoby, czy świadomą decyzją i przepracowaną całej społeczności szkolnej (albo choćby nauczycieli, jeśli dotyczy np. dydaktyki), czy może tylko narzuconym pomysłem. Czy za takimi zmianami idą nowe koncepcje dydaktyczne, które chcemy wprowadzić? W wielu szkołach toczą się obecnie dyskusje na temat wprowadzenia oceniania kształtującego. Do odejścia od stopni zachęcają sami nauczyciele i środowiska edukacyjne, które zdecydowały się na taki krok. Często brakuje zrozumienia istoty proponowanej zmiany w ocenianiu i jej znaczenia dla uczniów i całej szkoły. Zdecydowanie pytanie PO CO? wymaga największego wysiłku intelektualnego i komunikacyjnego w szkołach. Rzadko kiedy – zwłaszcza gdy sama dyrekcja nie jest głęboko zaangażowana w wewnętrzną dyskusję w szkole – udaje się sensowne zmiany przeprowadzić. Często kończy się na rozwiązaniach prowizorycznych lub tymczasowych, które nie prowadzą do poprawy jakości edukacji.

Pytanie o zasadność zmiany pojawiło się kilkukrotnie w wystąpieniach podczas już zakończonej konferencji INSPIR@CJE 2015 (2-3 lipca, Warszawa). W temacie wprowadzanie nowych technologii edukacyjnych do szkół pokazywaliśmy (w modelu SAMR), że zmiana w kierunku cyfryzacji szkoły może nie dać dobrych rezultatów edukacyjnych, jeśli przełoży się tylko na zastąpienie „starej technologii” (tablica zielona z kredą) nową technologią (tablica interaktywna), a model przekazu edukacyjnego pozostanie ten sam. Podobnie w przypadku przestrzeni edukacyjnych. Przebudowa szkoły tylko po to, żeby wyglądała ładniej i nowocześniej, nie powinna być celem samym w sobie. Powinniśmy raczej myśleć o transformacji całej szkoły, nie tylko jej przestrzeni fizycznej wewnątrz i na zewnątrz szkolnych murów, ale i różnych podejść do nauczania, nowoczesnych metod pracy, budowania relacji w szkole i poza szkołą (np. współpracy ze społecznością lokalną), organizacji procesu nauczania z wykorzystaniem różnych narzędzi, także technologicznych. Jeszcze w innym wymiarze - pytanie PO CO bardzo dobrze zostało zilustrowane podczas omawiania koncepcji oceniania w dialogu, które stosowane jest w Samorządowej Szkole Podstawowej w Ostojowie.

Nie mniej istotne są kolejne pytania: CO dokładnie chcemy zmienić. JAK chcemy to zrobić? Pierwsze to pytanie o konkretny zakres zmiany. Zbyt często nie wiemy dokładnie, co chcemy zmienić, a już rozpoczynamy „reformowanie”. Z kolei JAK to pytanie o harmonogram, zasoby i „know how”. O ile te dwa pierwsze udaje się jeszcze często sklecić, to już z tym „wiedzeniem jak” wdrożyć dane zmiany w szkole (np. w obszarze cyfryzacji) jest krucho.

Zbliżają się wybory parlamentarne. Bezsensownych propozycji zmian w edukacji będzie coraz więcej. Dopytujmy się o ich sens. 

Rezultat zmieniania bez odpowiedniego przemyślenia jest często opłakany dla szkół, czy to dotyczy działań odgórnych, czy na poziomie organu prowadzącego i samej szkoły. Ale to przecież takie typowo polskie… Ważne przecież, że wydało się pieniądze, które były do wydania…

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).