Seminarium dyplomowe jako edukacyjne środowisko tworzenia

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Zdobywanie wiedzy na studiach to przede wszystkim porządkowanie a nie tylko dokładanie nowych faktów. Przekazywanie wiedzy jest procesem a nie tylko treścią. Dobrze to moim zdaniem ilustruje seminarium dyplomowe. Swoje lata już mam, siwe włosy też (dobrze że są i że jeszcze rosną), ale ciągle muszę się uczyć. Bo świat zmienia się nieustannie. I niestety bardzo szybko. Już nie tylko telefony trzeba zmieniać co roku. Jakże jednak żyć samemu w przytulnej stabilizacji, gdy studentów muszę przygotowywać do nieustannego uczenia się w zmieniających się świecie? Poznaję na własnej skórze jak to smakuje. I dzielę się swoim doświadczeniem (nie tylko na sali wykładowej czy laboratoryjnej).

Dzisiaj piszę o seminarium i jest to po części materiał powtórzeniowy dla studentów. Ale jednocześnie powoli przygotowuję się do poprowadzenia webinarium (nawet słowa trzeba tworzyć zupełnie nowe, pasujące do tej zmieniającej się rzeczywistości). Borykam się z techniką ale i z koncepcją. Trzeba zrozumieć jak przebiega komunikacja w tych nowych warunkach.

Najpierw będzie trochę wstępu wyjaśniającego (także i dla studentów, skąd to się wszystko wzięło). Piszę, by i samemu uporządkować swoje myśli. W dalszej części będzie wyjaśnienie tego, co widać na załączonym poniżej rysunku (grafice?).

Myślografię wyżej zamieszczoną (uczę się także technik myślenia wizualnego - rysnotek, ryślenia - by uczyć także moich studentów) rysowałem ręcznie, długopisem na papierowej kartce. Ale nie całkiem. Bo wykorzystując Bamboo Spark rysunek powstał także od razu w wersji elektronicznej. Pokolorowałem na tablecie wirtualnymi markerami. Potem umieściłem w chmurze (użyć cudzysłowu czy nie?), pobrałem na laptop a teraz zamieszczam na blogu. Nowe rzeczy, których się uczę. A ten chruścik w rogu też ma znaczenie.

W czasie seminarium staram się uczyć studentów pisania pracy dyplomowej. W zasadzie to jednak występuję w roli akuszerki - pomagam się urodzić. A jeszcze dokładniej to staram się stworzyć środowisko edukacyjne, które tym „narodzinom” będzie towarzyszyło i je ułatwiało.

Sam pisałem pracę magisterską a jako student uczestniczyłem w seminarium magisterskim (wtedy były tylko jednolite studia magisterskie). Potem byłem promotorem prac magisterskich z zakresu biologii i ekologii chruścików (Insecta: Trichoptera). Nie wystarczy jednak odwoływać się do przeszłości, tak jak kiedyś byłem uczony. Bo zbyt dużo się zmieniło przez ostatnie 30 lat. Wtedy były to studia magisterskie na kierunku biologia. Potem byłem promotorem prac dyplomowych na studiach podyplomowych dla nauczycieli (inna tematyka i inny charakter prac), prowadziłem seminarium na kierunku pielęgniarstwo (mój wydział otworzył studia z pielęgniarstwa by ułatwić powstanie wydziału medycznego), teraz na biotechnologii, czasem na biologii. No i pojawiły się studia w systemie bolońskim czyli licencjat i studia magisterskie (studia pierwszego i drugiego stopnia), W międzyczasie byłem także promotorem prac doktorskich. Jako recenzent wiele prac dyplomowych przeglądałem i analizowałem. W sumie doświadczenie spore.

Swoje obustronne (z tej i tamtej strony biurka w sali) i niesymetryczne (dużo częściej w roli promotora i prowadzącego zajęcia) od dawna uzupełniałem czytaniem adekwatnej literatury. Czyli korzystałem z doświadczenia innych w zakresie pisania prac dyplomowych i sensu seminarium dyplomowego. Czytałem autorów z różnych dyscyplin (nie tylko biologów) i często z bogatszym od mojego doświadczeniem. W ciągle i szybko zmieniającym się świecie nie wystarczyło raz (a dobrze) zapytać się i przemyśleć cel i sens pracy dyplomowej i samego seminarium. Ciągle trzeba dostosowywać metody do celu nadrzędnego. A i ten ostatni niewątpliwie się zmienia. I warto to dostrzec.

Na początku było seminarium magisterskie na kierunku biologia, w małych grupach. Studenci pisali zbliżone tematycznie prace z zakresu biologii i ekologii bezkręgowców wodnych (chruścików, pluskwiaków, chrząszczy, ważek, jętek, wodopójek). Często pracowali na tym samy obiekcie (jeziorze, rzece). Seminarium zaplanowane było na dwa lata. W dyskusji i zespołowo wypracowaliśmy program i harmonogram na dwa lata, z planowaniem badań (temat konkretny rodził się w dużo większym dialogu studenta i promotora, w porównaniu do sytuacji obecnej), często wspólnymi wyjściami terenowymi. Było więc na seminarium i planowanie badań terenowych, omawianie metod połowu bezkręgowców, było i omawianie metod analizy ze statystyką włącznie. Było omawianie wyników. Napisałem nawet dwa elektroniczne skrypty, dotyczące metodyki badań hydrobiologicznych jak i samego procesu pisania. Teraz muszę je znacznie zmienić by dostosować do obecnych potrzeb i aktualnej sytuacji.

Sporo się jednak zmieniło. Cel niby ten sam, ale warunki inne. Inaczej wygląda egzamin dyplomowy - obecnie student musi przedstawić swoją pracę w formie prezentacji multimedialnej. A więc musi umieć coś nowego, w porównaniu do dawnych "dobrych czasów". Kiedyś pisaliśmy ręcznie i dawaliśmy do przepisania na maszynie maszynistce. Teraz najczęściej student sam pisze na komputerze, sam składa tekst (uczy się edycji). Jest więc i autorem i wydawcą jednocześnie. To więcej umiejętności niż kiedyś. Ale i możliwości technologiczne inne.

Co się jeszcze zmieniło? Jest dwusemestralne seminarium licencjackie i dłuższe seminarium magisterskie. Dla mnie zmieniło się jeszcze więcej. Mam obecnie zajęcia w większości z biotechnologami (wcześniej także z pielęgniarkami), dużo rzadziej z biologami. A ci ostatni i tak piszą prace odległe od mojej naukowej specjalności. Czyli uczę nie tego, na czym znam się najbardziej. Dawne wzorce omawiania metodologii badawczej straciło sens. Sam muszę nie tylko nauczyć się nowych merytorycznie rzeczy, ale przemyśleć na nowo sens seminarium. Bo w grupie rozpiętość tematów prac dyplomowych jest znaczna. To nie są dyplomanci z jednej katedry…

Jestem zoologiem a prowadzę seminarium dla biotechnologów i to także biotechnologii inżynierskiej (obecnie w dużo większym stopniu realizujemy program niz pokazujemy własne doświadczenie badawcze i własne odkrycia). Musiałem uwzględnić dwa nowe typy prac: aplikacyjne i projektowe (wcześniej, wraz z licencjatem pojawiły się prace przeglądowe). Nie sposób opowiadać o tym, co zna się tylko z książek… Sam więc musiałem na sobie sprawdzić na czym polegają prace aplikacyjne i projektowe.

To na czym skupić się dzisiaj by seminarium nie było to tylko rytuałem i nudnym przedstawianiem (wygłaszaniem) prezentacji przez studentów? Duża grupa, tematyka o dużej rozpiętości, mało punktów styczności. A przynajmniej inne niż 20-30 lat temu.

Ciągłe uczenie się i odkrywanie wspólnego środowiska edukacyjnego (a więc nie tyle program co środowisko edukacyjne).

1. A więc student. To w jego głowie rodzi się utwór (sam komuteropis jest tylko formą utrwalenia tego utworu autorskiego). Dlatego znajduje się w centrum. Utwór powstaje przez procesy myślowe, dojrzewa, bo samo pisanie technicznie zajmuje mało czasu. Najpierw trzeba wiedzieć o czym napisać. Każda praca w tym sensie powstaje tak samo: czy to praca dyplomowa inżynierska, licencjacka czy magisterska. Student nie pracuje w próżni lecz w środowisku edukacyjnym (które uniwersytet powinien stworzyć, także poprzez pracowników takich jak ja).

2. Praca w laboratorium - bo moi studenci studiują na wydziale przyrodniczym. Nawet część prac licencjackich ma charakter badawczy (a nie tylko przeglądowy). Ekosystemy też są dla biologa laboratorium.

3. Biblioteka, jako miejsce, gdzie można odszukać potrzebne książki i czasopisma. W przypadku prac przeglądowych to tam znajduje się materiał badawczy. Umiejętność szukania… już nie w tradycyjnych szafkowo-szufladkowych katalogach bibliotecznych.

4. Zasoby internetowe stają się coraz ważniejsze… bo i dostęp do zasobów uniwersyteckiej biblioteki najłatwiejszy jest przez komputer… stojący w dowolnym miejscu. To zupełnie nowe umiejętności.

5. Promotor - główny konsultant i pomocnik. Grubość linii na rysunku ma odzwierciedlać skalę i intensywności kontaktów.

6. Grupa na Facebooku (bo tak pracuje obecnie ze studentami) to tylko przykład współpracy w chmurze. I kontaktów poza zajęciami.

7. Samo seminarium zostawiłem na końcu. Uczenie się dyskusji i współpraca zespołowa w myśleniu. Taka mała „szklarnia” gdzie w dyskusji wylęgają się poszczególne myśli.

Nieco inne warunki niż kiedyś. A przy okazji student nabywa dodatkowe umiejętności (kompetencje), przydatne nie tylko w trakcie pisania (przygotowywania) pracy dyplomowej i nie tylko w czasie studiów. Przydatne w całym życiu zawodowym. W takim rozumieniu seminarium nie jest tylko celem samym w sobie ale i elementem większej całości.

 

Notka o autorze: Prof. dr hab. Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Niniejszy wpis ukazał się na jego blogu Profesorskie Gadanie. Licencja CC-BY.