Dyscyplina w gimnazjum i autorytet nauczyciela

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Dyscyplina uczniów gimnazjum jest zjawiskiem, o którym mowa jest właściwie od pierwszych dni funkcjonowania tej nowej formy organizacji oświaty w powojennej Polsce. Jednak to nie powstanie gimnazjum przyczyniło się do braku dyscypliny w tej grupie wiekowej. Kto pracował w ośmioklasowej szkole podstawowej, ten wie, że inaczej zachowywali się uczniowie klas młodszych, a inaczej klas VII – VIII, a to właśnie ci drudzy stali się gimnazjalistami, wyodrębnioną grupą uczniów, w najtrudniejszym okresie rozwoju.(C) Olly - fotolia.com

W badaniach dr Jacka Pyżalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego (prezentowanych podczas IV Konferencji OSKKO w Miętnem, w 2007 r.), aż 92% nauczycieli przyznało, że z dyscypliną w polskich szkołach jest coraz gorzej. Jak sprostać sytuacji niezawinionej przez uczniów, nauczycieli ani rodziców?

Powszechnie uważa się, że za brak dyscypliny w gimnazjum winę ponoszą nauczyciele. Stwierdzenie to opiera się na zafałszowanym obrazie rzeczywistości, który nie uwzględnia tak powszechnych zjawisk jak:

  • niepokojący upadek wartości,
  • brak autorytetu rodziny, państwa i kościoła,
  • deprecjonowanie kultury wysokiej,
  • afirmacja konsumpcjonizmu,
  • zatrważające niechlujstwo językowe,
  • segregacja uczniów w klasach i szkołach.

Nauczyciele, niestety, mają swój udział w szerzeniu się tych zjawisk. Nie usprawiedliwia ich słabe przygotowanie zawodowe, o czym od pewnego czasu otwarcie mówią i piszą profesorowie wyższych uczelni kształcących nauczycieli (zob. np. Jan Hartman, Szkoła buja w obłokach, Gazeta Wyborcza, 9.04.2009). System edukacji nie koncentruje się na uczeniu i  wychowaniu, przedkładając osiąganie wyników egzaminów zewnętrznych i tworzenie rankingów nad przygotowanie uczniów do funkcjonowania w społeczeństwie. W ten sposób szkołę upodabnia się do przedsiębiorstwa zabiegającego o pozyskanie klientów poprzez osłabienie konkurencji na rynku edukacyjnym, a nie jest to rynek wolny.

Mimo obowiązującej rejonizacji rodzice z wyższymi aspiracjami edukacyjnymi skutecznie obchodzą ten przepis, przyczyniając się do tworzenia „lepszych” i „gorszych” szkół i klas.[1] Zjawisko to jest widoczne szczególnie w zespołach: gimnazjum i liceum, w których istnieją dwa typy klas: gorsza – rejonowa i lepsza – spoza rejonu, przygotowująca uczniów do kontynuowania nauki w liceum. Skutkuje to segregacją, która w negatywny sposób wpływa na dyscyplinę w „gorszych” klasach i szkołach. Nauczyciele niechętnie pracują z taką młodzieżą, często nie angażują się w tworzenie właściwej atmosfery sprzyjającej efektywnej pracy, a przecież zdyscyplinowany nauczyciel kształci zdyscyplinowanych uczniów.

Trudno zaprowadzić ład w klasie czy na korytarzu szkolnym, jeżeli nie dostrzega się lub raczej nie chce dostrzegać przejawów łamania ustalonego porządku. Nauczyciel, który nie reaguje na negatywne zachowania uczniów, nie jest dla nich autorytetem. Nie wzbudza respektu, a zatem sam dobrowolnie przesuwa granicę, którą zachęceni do tego wychowankowie ochoczo przekraczają. A stąd już tylko krok do ostrzejszych zachowań, o jakich donoszą media…

„Nauczyciel nie powinien być ani <<pedagogicznym despotą, ani wychowawczym niedorajdą>>. Nie wolno mu uchylać się przed wyznaczoną mu rolą przywódcy, musi podjąć się jej w pełni świadomie” (Schaefer). Niestety, dwie wymienione postawy nauczycieli uwidaczniają się najwyraźniej w  gimnazjum. Zarówno jedni, jak i drudzy nie przyczyniają się do wprowadzenia dyscypliny w szkole. Pierwsi wywołują strach, którego naturalną konsekwencją jest agresja spowodowana mechanizmem przeniesienia reakcji, czego przykłady również przekazują media. Postawa druga to efekt nie tyle pedagogicznej nieudolności, co konformizmu nakazującego „nie wychylać się”, aby nie być zaatakowanym przez uczniów.

Brak dyscypliny szkodzi wszystkim. Trudno realizować materiał w klasie, w której grupa uczniów przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Z drugiej jednak strony trzeba zadać sobie pytania, czy u podstaw takiego zachowania leżą dysfunkcje czy też winy powinno się szukać po stronie nauczyciela. Tymczasem „większość uczniów, oprócz potrzeby właściwych warunków do pracy, ma pragnienie posiadania osoby emanującej fachowym i moralnym autorytetem, którą może wziąć za wzór. […] Pragnienie posiadania nauczyciela z autorytetem i siłą woli jest wspólne dla wszystkich uczniów, niezależnie od wieku i typu szkoły” (Schaefer). Każdy z nas z pewnością zachował w pamięci obraz nauczyciela, który – jak Herbertowski „Pan od przyrody” – wprowadził nas w arkana wiedzy, dzięki autorytetowi i dyscyplinie wewnętrznej. Słowo „dyscyplina” opisuje zarówno cel, jak i środek, tak samo wewnętrzną postawę, jak (i) zachowanie na zewnątrz (Schaefer).

Do braku dyscypliny może między innymi przyczynić się źle przygotowana lekcja, brak zaangażowania nauczyciela w jej prowadzenie lub też niewłaściwe usadzenie uczniów w klasie. To czynniki łatwe do wyeliminowania. Trzeba jednak być konsekwentnym, zdecydowanym i pewnym siebie. To wymaga pewnych nakładów pracy. W ostatecznym rezultacie przynosi wymierne korzyści. „Do zdyscyplinowanego zachowania w klasie należy dążyć nie tylko w interesie uczniów; jest ono niezbędne do utrzymania psychicznego zdrowia nauczyciela. Ma on prawo brać pod uwagę własne odczucia. Poświęcanie się oraz wystawianie na pośmiewisko nie należą do jego zawodowych obowiązków” (Schaefer).

Gimnazjum to etap edukacji, w którym szczególnie ostro ujawnia się konieczność systematycznego i konsekwentnego kształtowania nastawień i postaw uczniów. Na tym etapie definitywnie kończy się (o ile nie nastąpiło to wcześniej) naiwny entuzjazm, bezgraniczna wiara i bezkrytyczne zaufanie. W gimnazjum na szacunek uczniów trzeba zapracować. Gimnazjaliści, co jest przyrodzoną cechą ich wieku, odrzucają każdą formę zakłamania. Żyją tu i teraz, nie uczą się dla przyszłości. Uczą się przez tworzenie, a nie reprodukowanie przekazywanej wiedzy. Chcą mówić, pisać, śpiewać, grać, rysować, a nie siedzieć nieruchomo w ławkach i rozwiązywać testy.

Powyższe twierdzenia nie zdejmują odpowiedzialności za jakość kształcenia z barków organów prowadzących, szczególnie w osobach ich przedstawicieli, czyli dyrektorów szkół. Dyscyplina w gimnazjum zależy w dużej mierze od jakości współpracy dyrektora szkoły z policją, strażą miejską, sądem oraz władzami samorządowymi, a przede wszystkim z radą rodziców i samorządem uczniowskim. Truizmem jest stwierdzenie, że to bezsilność i brak wpływu uczniów na formy nauczania i uczenia się wywołuje agresję. Uczniowie nie godzą się na żadne przejawy hipokryzji. Chcą mieć wpływ na wędrówkę drogą wytyczoną przez mądrego i konsekwentnego nauczyciela.

Nauczyciel powinien odznaczać się pewnością siebie i stałością postępowania. Idealna sytuacja będzie wtedy, gdy cała rada pedagogiczna będzie zgodnie tę drogę wytyczać. Uczniowie cenią nauczycieli, u których to, co mówią, zgadza się z tym, jak mówią i jak się zachowują. Tylko tacy nauczyciele są w stanie utrzymać dyscyplinę w szkole i pozostać na długo w pamięci uczniów. I nie są to przykre wspomnienia.

Notka o autorce: Anna Dzięgiel jest konsultantem Regionalnego Ośrodka Metodyczno-Edukacyjnego Metis w Katowicach.

Bibliografia
1. Robert J. MacKenzie, Kiedy pozwolić, kiedy zabronić w klasie, Gdańsk 2008
2. Klaus Schaefer, Nauczyciel w szkole, Gdańsk 2008
3. Przemysław Sadura, Nieuk kujonowi nie zaszkodzi, Gazeta Wyborcza nr 213.7031