Trzy sposoby na budowanie zaufania do siebie

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Tym razem chciałabym rozprawić się mitem, mówiącym o ty, że studia przygotowują przyszłego nauczyciela(-lkę) do zawodu nauczyciela(-ki) – wychowawcy. Można zaryzykować stwierdzenie, że po zakończeniu studiów pedagogicznych młody człowiek dopiero zaczyna uczyć się zawodu. Jednocześnie chcę przekazać trzy wskazówki do tego, aby bardziej sobie zaufać.

Jednak świat oczekuje, że młody człowiek po 5 letnich studiach będzie gotowy na wyzwania, które niesie nauczanie i wychowywanie. Niestety takiego zdania są często również dyrektorzy szkół. Wymagają od początkującego nauczyciela(-lki) pełnego profesjonalizmu. Zresztą, co to znaczy pełny profesjonalizm, gdy bycia nauczycielem uczymy się przez całe życie?

W razie trudności młody nauczyciel(-lka) często nie otrzymują pomocy, ani ze strony innych bardziej doświadczonych nauczycieli, ani od dyrektora szkoły. Część z nich wypracowuje sobie w trudzie warsztat pracy, a część tkwi sfrustrowana lub zmienia pracę.

W Polsce nie jest dobrze zorganizowane ani kształcenie wstępne, ani pomoc w pierwszych latach pracy.

Ponieważ nauczyciel(-lka) czuje, że są w stosunku do niej wysokie oczekiwania, a nie umie im sprostać, to albo cierpi w samotności albo zaczyna naśladować nauczycieli, którzy stosując represyjne metody nauczania – „dają sobie radę”.

Często się zdarza, co jest zupełnie zrozumiałe, że nowi nauczyciele wątpią w siebie, czują, że to, co robią nie jest skuteczne i zastanawiają się, czy nadają się do zawodu. Badania pokazują, że pewność siebie nauczyciela może mieć duży wpływ na osiągnięcia uczniów. Przypominam sobie dwa przypadki, które to przytoczę:

  • W mojej szkole, w której byłam dyrektorką uczyła polonistka, która powtarzała uczniom i rodzicom, że nie jest przekonana, ani zdecydowana, jaki podręcznik ma stosować. Uczniowie czuli się zagubieni, a rodzice bali się o wykształcenie swoich dzieci.
  • W innej szkole, w której pracowałam jako matematyczka, uczył polonista, który głośno mówił, że jest najlepszym nauczycielem w Polsce. Mimo, że wydawało się to co najmniej niestosowne, to wszyscy zaczynali w to wierzyć. Uczniowie chcieli, aby on właśnie ich uczył.

Z tych dwóch historii wynika, że tak nas postrzegają, jak o sobie mówimy. Jeśli badania pokazują, że warto emanować pewnością siebie, to możemy się zastanowić, jak to zrobić szczególnie wewnętrznie.

1. Pomyśl o sobie jako o kimś, kto nie jest doskonały i ma do tego prawo. Pozwala to zwolnić nierealistyczne oczekiwania wobec siebie. W sumie prawda oczywista, bo nikt nie wie wszystkiego. Taka postawa nauczyciela jest dobrym przykładem dla uczniów. Uczniowie widzą, że ich nauczyciel też się uczy. Każdy z nauczycieli uczy się zawodu i robi to przez całą swoją karierę. Trzeba dać sobie szansę na uczenie się i nie wymagać od razu zbyt wiele. Jeśli jesteś nowym nauczycielem, to tym bardziej masz prawo nie wiedzieć. Aby nie spalić się na samym początku, warto wybrać jedną dziedzinę do doskonalenia i zauważać własny postęp.

2. Stań się bardziej świadomy swojego myślenia. Brak pewności siebie jest często bezpośrednio związany z tym, co myślimy o sobie, gdy sprawy nie idą tak, jak byśmy tego chcieli. Przedstawię to na przykładzie:

Wyobraź sobie, że prowadzisz lekcję, którą obserwuje dyrektor szkoły. Jeden z Twoich uczniów zachowuje się niepoprawnie. Możesz myśleć: „Jestem taki zakłopotany. Źle zarządzam klasą. Czy kiedykolwiek się to zmieni? Może powinienem się poddać?” Po takich przemyśleniach poczujesz się zapewne beznadziejnie, może nawet zaczniesz rozważać zmianę pracy.

Trzeba zmienić własne myślenia! Możesz pomyśleć: „Mój uczeń ma zły dzień. Ciekawe, co się z nim dzieje?”. Przekierowanie myślenia w kierunku myślenia o uczniu, a nie o sobie. W sumie, to uczeń zachowuje się źle, a nie ty. Po lekcji możesz porozmawiać z uczniem i dowiedzieć się, dlaczego tak, a nie inaczej się zachowywał i jak możesz mu pomóc. Uczeń poczuje się zauważony i z troską traktowany, a nie atakowany. Ty poczujesz, że robisz coś właściwego dla swoich uczniów, a nie dla opinii, którą ma dyrektor na temat Twojego nauczania.

Bardzo jest ważne, co mówimy do siebie w myślach.

3. Zaakceptuj konstruktywną krytykę. Wykorzystaj ją do zamiany i nie traktuj jej jako ocenę siebie. Nie pozwól, by oznaczała ona coś negatywnego na twój temat. Potrzeba czasu, aby stać się ekspertem i do tego potrzebna jest konstruktywna krytyka. Trzeba potraktować ją jako trampolinę do lepszego. Jak powiedział Winston Churchill: „Krytyka może nie być przyjemna, ale jest konieczna. Pełni taką samą funkcję jak ból w ludzkim ciele. Zwraca uwagę na niezdrowy stan rzeczy”.

Wracając do wcześniejszego przykładu – to nie krytyczna informacja ze strony dyrektora miażdży nauczyciela, ale to, co myślimy o sobie w wyniku niej.

Warto traktować konstruktywną krytykę jako prezent — jako kolejną wskazówkę w naszym doskonaleniu.

Następnym razem po krytyce ze strony dyrektora, innego nauczyciela, rodzica zadaj sobie pytanie, czego możesz się z tego nauczyć.

 

Notka o autorce: Danuta Sterna – była nauczycielka matematyki i dyrektorka szkoły, ekspertka merytoryczna w programie Szkoła Ucząca Się (SUS) (prowadzonym przez CEO i PAFW), autorka książek i publikacji dla nauczycieli, propaguje ocenianie kształtujące w polskich szkołach. Niniejszy wpis pochodzi z jej bloga w partnerskiej platformie Edunews.pl – www.osswiata.pl. Inspiracja artykułem Lori Friesen z Edutopia.org.