Kilka miłych słów

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Bycie wychowawcą w czasach zdalnego nauczania to nie lada wyzwanie. Bez codziennych spotkań, mały radości, a nawet drobnych sprzeczek trudno jest budować relacje. A jednak, jest to możliwe.

Kiedy mieliśmy „tradycyjne” zajęcia w szkole, często aranżowałam sytuacje, w których rozmawialiśmy o tym, jakie są wartości, którymi się kierujemy, jak radzić sobie z emocjami, czy co zrobić w sytuacji konfliktowej. Najczęściej to młodzi ludzie sami podsuwali rozwiązania. Czy potrafili je zastosować, to już zupełnie inna sprawa...

Słowa mają moc

Jednym z powtarzających się w #PotwornieFajnejKlasie elementów były kartki, na których każdy zapisywał jedno miłe zdanie o danej osobie. Pewnie znacie to ćwiczenie. Na górze strony A4 zapisujemy imię. Wszyscy siadamy w kręgu (albo przyklejamy kartki do podłogi). Zapiski prowadzone są od dołu. Każda kolejna osoba pisze miłą rzecz, zawija swój wpis (zakrywa) i podaje następnemu (albo przechodzi do następnej kartki). Zabawę kontynuujemy tak długo, aż dotrzemy z powrotem do swojego imienia.

Dostrzeganie dobrych cech w otaczających nas osobach to bardzo przydatne, ale czasami trudne zadanie. Tym cenniejszy jest dla mnie fakt, że podobne zadanie przeprowadzamy przynajmniej raz w każdym półroczu. Dzięki temu mam poczucie budowania siły całego zespołu. A z drugiej strony, refleksyjne podejście do kolegów i koleżanek może stać się przyczynkiem do ogólnego rozmyślania nad złożonością świata. Wiem, brzmi poważnie. A chodzi o coś bardzo prostego. Zobaczenie dobrej cechy w człowieku, za którym się nie przepada to ważna lekcja. I pierwszy krok ku dorosłości.

Kilka miłych słów

O sobie też można przeczytać kilka miłych słów. No, tak. Ale to było wtedy, gdy mogliśmy siąść w kręgu i zamieniać się kartkami. A co teraz? Otóż, teraz napisaliśmy miłe rzeczy w przygotowanym odpowiednio formularzu Google (jestem ich wielką fanką, nic na to nie poradzę). Zachęciło mnie do tego doświadczenie, którego stałam się uczestnikiem. W ramach budowania zespołu nauczycielskiego ( a raczej wzmacniania więzi) nasza dyrekcja zaproponowała podobną rzecz wszystkim nauczycielom, pracującym w mojej szkole. Ćwiczenie wyszło znakomicie, uznałam więc, że i młodzi ludzie poradzą sobie (mieli wszak doświadczenie, wystarczyło przenieść ją do sfery online).

Wirtualnie tak samo realnie

Jak zaplanować taki arkusz? Wystarczy w kolejne pytania wpisać imiona dzieci, a jako odpowiedź pozostawić miejsce do samodzielnego uzupełnienia. Tak zebrane wyniki możemy skopiować i przekazać (odpowiednio posegregowane) zainteresowanym. Mam taki plan, że miłe liściki dołączę do przygotowanych na zakończenie roku drobiazgów. Ale możne je też po prostu przesłać do uczniów.

Czy jest sens bawić się w takie rzeczy? W mojej ocenie: zawsze. Budowanie zespołu, kształtowanie poczucia własnej wartości, wszystko to jest bardzo ważne. Nie szkoda mi nawet minuty, którą poświęciłam na to i podobne zadania. Może efekty nie są spektakularne. Może trudno je zmierzyć wiem jednak, że są. I to mi wystarczy.

 

Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.