(Wirtualny) wychowawca

fot. Pexels.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Czy w zdalnym nauczaniu jest miejsce dla wychowawcy? Z jakimi problemami może się mierzyć? Czy taka funkcja jest nadal potrzebna, skoro nad zachowaniem dzieci czuwają w domowych pieleszach rodzice?

Co jest naprawdę ważne?

Zdalne nauczanie daje nam pozornie ogrom wolności. Robisz kiedy chcesz i co chcesz (nawet nie musisz uczestniczyć w lekcjach online, no bo, kto Cię zmusi?) To domownicy kontrolują efekty Twoich starań szkolnych, mierzą się z humorami, dbają o systematyczność i porządek. Nie ma tu już chyba miejsca dla dodatkowej osoby, która i tak nie może znaleźć się tu i teraz.

A jednak uważam, że to właśnie wychowawca ma obecnie najważniejszą rolę do odegrania. Programy, lekcje, wiadomości, oceny. To wszystko jest mało ważne w obliczu trudnych (czasami dramatycznych) okoliczności, z którymi przyszło się nam wszystkim mierzyć. Nie jest istotnym, ile młodzi ludzie się nauczą. Ostatecznie, nawet w normalnych warunkach, nie wszystko zostawało w głowach (zastosuję tu celowo pewne niedopowiedzenie). Co się zatem liczy?

W mojej opinii najważniejsze jest, by w miarę naszych możliwości, towarzyszyć dziecku w tym szalonym czasie. Być mu podporą, być może powiernikiem sekretów, a może wirtualnym ramieniem do wypłakania się. Ważne jest też, by ze zdwojoną siłą podejmować działania, mające na celu integrację zespołu. Bycie z drugim człowiekiem, choćby na odległość, to jedna z tych rzeczy, która może okazać się pomocna, by nie oszaleć.

Trzy pomysły

Łatwej powiedzieć, trudniej zrobić. No bo jak integrować grupę, skoro nie mamy możliwości przebywania z nią? Być może któryś z wykorzystanych przeze mnie pomysłów, okaże się przydatny również Wam.

1. Wizytówki

Zainspirowana pomysłem Marty FloBo, zaproponowałam moim uczniom, by przygotowali swoje wizytówki. Każda z nich miała zawierać zdjęcie (z imieniem) oraz trzy informacje: dwie prawdziwe i jedną nieprawdziwą. Zabawa polegała na tym, by odgadnąć, co jest prawdą, a co nie.

Szybko okazało się, że dzieciaki poumieszczały informacje, które były trudne do odgadnięcia. Czasami najbliższe otoczenie określonej osoby znało odpowiedź, ale często nawet te osoby nie były pewne, która wiadomość jest fałszywa. Szczerze powiedziawszy, myślę, że to nawet lepiej. Mieliśmy okazję dowiedzieć się o sobie fantastycznych rzecz. Ktoś uczy się japońskiego, a ktoś inny hoduje aloes. Wpadlibyście na to?

2. Kolorowanie emocjami

Innym pomysłem jest tworzenie kolorowanek. Nie chodzi jednak o to, by zlecić wypełnienie barwami jakiegokolwiek szablonu. Wybrałam dla dzieciaków mandale zwierzęce, które jakiś czas temu przygotowała Martyna z <mamarak.pl>. Jej obrazki są po prostu boskie, to po pierwsze. Poza tym, wybrałam zwierzęta z charakterem, by dzieciaki znalazły i w sobie siłę.

To jeszcze nie koniec. Poprosiłam bowiem, by młodzi ludzie kierowali się przy pracy tabelą kolorów, zgodną z emocjami, które odczuwają. To może być niezłe wyzwanie. Sama podjęłam się wykonania zadania (czuję się częścią zespołu, więc nie widziałam powodu, by go nie robić) i muszę przyznać, że nie wszystkie połączenia kolorystyczno- emocjonalne były dla mnie oczywiste. Niektóre interpretowałam nieco inaczej, więc muszę się odrobinę postarać, by nie przekłamywać kolorami mojego samopoczucia (paletę barw znalazłam <tu>).

Takie zadanie otrzymała moja Potwornie Fajna Klasa na czas świąteczny. Z domu wychodzić nie można, istnieje więc szansa, że z braku lepszego zajęcia, pomyślą chwile o własnych emocjach. To bardzo kusząca perspektywa.

3. Zaśpiewajmy razem

Ostatni z pomysłów to wspólne śpiewanie. Moje dzieciaki lubią to robić, nie widzę więc powodu, by zaistniała sytuacja miała to zmienić. Piosenka została wybrana i nie jest to tytuł bez znaczenia. Uznałam, że do zaistniałych okoliczności doskonale pasować będzie utwór <Ty druha we mnie masz>. Pewnie go znacie, bo pochodzi z popularnej animacji „Toy Story”.

Już wiem, że śpiewanie w czasie rzeczywistym, za pośrednictwem platformy, z której korzystamy podczas lekcji, będzie dość trudne. Idąc za radą naszej Pani od Muzyki, zdecydowaliśmy, że każdy nagra się sam i złączymy głosy we wspólny song. Czy się uda? Mam nadzieję! Każdego dnia uczymy się (również o sobie) czegoś nowego.

A wszystko to…

A wszystko to może okazać się niewystarczające. Bo nadrzędnym, ponad wszystkimi innymi inicjatywami, wydaje się zwyczajne rozmawianie. Wymiana myśli, zapytanie o samopoczucie, wysłuchanie „głupotek”, które konieczne muszą być opowiedziane. Zwykłe bycie! Może nieco inne niż to, do którego przywykliśmy. Ale ani sytuacja nie jest zwyczajna, ani nasza rola w niej.

I tak już zupełnie na marginesie. To, że jestem wychowawcą jednej klasy, nie oznacza, że tylko moich wychowawczych dzieci pytam o to, co u nich. Nie chodzi o to, by „przygarniać” wszystkich uczniów, ale przecież zwykła, ludzka troska i zainteresowanie drugim człowiekiem nic nie kosztują. Nie żal mi tego czasu, który pozornie umyka „poza tematem”. Mamy go pod dostatkiem. Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze.

 

Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.