Mam w planie czytanie

fot. Joanna Krzemińska

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Każdy z nas powinien dbać o własny rozwój. Nie tylko zawodowy, ale również osobisty. Co temu sprzyja? Planowanie! Lubię czytać. Chyba zawsze lubiłam (tak przynajmniej to pamiętam). Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie zawsze lektury były przeze mnie pochłonięte w stosownym czasie, ale poza tym… spotkania z literatura sprawiały mi sporą przyjemność... I od lat szkolnych nic się nie zmieniło.

Zaplanowane czytanie

Od jakiegoś czasu myślałam nad tym, w jaki sposób to moje czytanie dokumentować (choć to nie jest chyba najlepsze słowo). Wiecie: czytam książkę, notuję na jej temat kilka słów (autor, tytuł, krótka refleksja), by móc po jakimś czasie zerknąć raz jeszcze na zapiski. Nie bardzo jednak wiedziałam, jak miałoby to wyglądać.

Dzięki <Agacie Jakuszko- Sobockiej> wpadłam w końcu na genialny pomysł. Stwierdziłam, że stworzę własny planner czytelniczy - coś na kształt Bullet Journal (BuJo), tyle że z książkami. Na czym polega zabawa? To proste! W specjalnym zeszycie (w kroki) zapisuję tytuły czytanych pozycji. Gwiazdkami oznaczam, czy mnie zachwyciły, czy nie. Dodaje do tego miesięczną rozpiskę z lekturami szkolnymi oraz nieco różnych “drobiazgów”.

Jak na razie w notatniku znalazła się rozpiska z ulubionymi autorami, spis audiobooków Panicza oraz recenzja przeczytanej w styczniu książki. Musicie jednak wiedzieć, że wciąż przychodzą mi do głowy nowe elementy, domagające się umieszczenia w BuJo. Rozważam na przykład stworzenie haniebnej listy książek niedokończonych. Być może dzięki temu zdobędę dodatkowa motywację, by do nich wrócić?

Myślę też o tym, jak wykorzystać pomysł w szkole. Oczywistym wydaje się zaproponowanie takiej formy lekturownika. Z drugiej jednak strony, zastanawiam się, czy nie pokazać po prostu mojego czytelniczego plannera i nie zaproponować, by chętni założyli swoje notatniki. Mogliby w nich zamieszczać nie tylko teksty obowiązkowe, ale przede wszystkim własne propozycje. Jak uważacie, która koncepcja jest lepsza?

Przede wszystkim dajcie jednak znać, czy i Wy dbacie o swoje pasje? Jak je rozwijacie? A może też prowadzicie bullet journal? Chętnie o tym poczytam w komentarzach...

PS Dla jasności. Kiedy zakładałam BuJo, wpisałam na ten miesiąc pewne tytuły. Już dziś wiem, że ich kolejność się zmieni, bo doszły nowe. I wolę zacząć od tych, których nie zaplanowała. Taki urok czytacza :-)

 

Notka o autorce: Joanna Krzemińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkołach Prywatnych "Mikron" w Łodzi. Prowadzi własny blog edukacyjny Zakręcony Belfer, w którym ukazał się niniejszy artykuł. Należy do społeczności Superbelfrzy RP. Licencja CC-BY.