Zrób sobie podręcznik i nie tylko

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Wydaje się, że nowy trend rysuje się wyraźnie na rynku edukacyjnym dzięki wprowadzonemu właśnie przez firmę Apple narzędziu do tworzenia e-publikacji. Trend jest globalny i dość silny, zwłaszcza że stanęli za nim giganci rynku wydawniczego w Stanach Zjednoczonych - wydawnictwa edukacyjne Pearson, McGraw Hill and Houghton Mifflin Harcourt. Ale czy to rzeczywiście przełomowy moment na rynku wydawniczym?(C) Apple

Firma Apple w ostatni czwartek pokazała, że stawianie na edukację w strategii rozwoju firmy to nie są wyłącznie puste deklaracje. Po pierwsze wprowadziła na rynek proste narzędzie do składania publikacji, bo tak można opisać program iBooks Author. Nic skomplikowanego – to coś bardzo intuicyjnego i łatwego do edytowania, co pozwala tworzyć dowolne publikacje, każdemu i praktycznie na każdy temat. Przypomina na pierwszy rzut oka typowe narzędzie do składania publikacji (np. FrontPage z systemu Windows) lub narzędzie do tworzenia prezentacji (np. Keynote), ale ma o wiele więcej funkcjonalności. Rezultatem pracy mogą tu być zarówno klasyczne publikacje tekstowo-zdjęciowe, jak i takie, w których mamy dużo interakcji – osadzamy filmy, galerie zdjęć, tworzymy interaktywne opisy na obrazkach, kod HTML 5 lub Java, testy, a także obiekty 3D. Poważnym minusem jest tylko to, że nie możemy osadzać plików animacji .swf, które są jakby nie było najpopularniejszym nośnikiem prezentacji multimedialnych na rynku edukacyjnym. To natomiast, co jest ogromnym plusem, to łatwość publikowania dzieła w globalnej księgarni Apple, czyli iBookstore. Po przygotowaniu publikacji można ją wysłać do księgarni określając cenę, za jaką czytelnicy będą mogli pobrać publikację na swoje urządzenia, np. iPady (wymaga to założenia konta i spełnienia kilku warunków formalnych).

(C) Apple

Drugim istotnym posunięciem firmy Apple było pokazanie przykładów interaktywnych podręczników (na razie w wersji anglojęzycznej i dla studentów), w których uczący się mają dostęp nie tylko do treści statycznych, ale i wielu interaktywności, niedostępnych w klasycznych podręcznikach (ćwiczeń, sporządzania e-notatek, rozwiązywania testów itp.). Apple pokazało, że takie interaktywne podręczniki wspaniale pasują do iPada, że mogą być doskonałym narzędziem nauki towarzyszącym zawsze i wszędzie posiadaczowi tabletu. Szybko rosnąca ilość aplikacji oraz podstawowe narzędzia do indywidualnej pracy (edytor, arkusz kalkulacyjny, narzędzia prezentacji, programy do obróbki dźwięku i filmu, wreszcie omawiany wyżej iBooks Author i wiele innych), sprawiają, że mobilna edukacja staje się faktem. Wydaje się również, że powoli laptop w edukacji zaczyna przegrywać wyścig z tabletem, zwłaszcza gdy ten ostatni posiada bogate oprogramowanie, pozwalające na uczenie się w każdym miejscu i czasie. A z danych rynkowych wynika, że około 1,5 miliona iPadów używanych jest obecnie do celów edukacyjnych na całym świecie, które używają około 20 tysięcy różnych aplikacji. W Polsce popularność urządzenia szybko rośnie i można się spodziewać, że przypadki, w których iPady będą wykorzystywane na zajęciach, będzie więcej. Na pewno z korzyścią dla uczących się.

Trzecim krokiem Apple była przebudowa sztandarowego serwisu edukacyjnego iTunesU w platformę edukacji online i współpracy między wykładowcą a studentem, dostępną na iPadach i iPhone‘ach. Dotychczas w serwisie można było korzystać z bogatych materiałów edukacyjnych audio i wideo. Teraz dodano do platformy kilka funkcjonalności, które pozwalają na tworzenie pełnowymiarowych kursów edukacji zdalnej w oparciu o zasoby audiowizualne i podreczników według ustalonego przez wykładowcę programu razem z zadaniami i harmonogramem spotkań online.

Potencjał edukacyjny kryjący się pod rozwiązaniam wprowadzonymi przez Apple jest olbrzymi. Może zmienić rynek wydawniczy, mimo że urządzeń ze znakiem jabłka nie ma w polskich szkołach jeszcze zbyt wiele. Nie uważam, że powyższe działania są w szczególny sposób rewolucyjne czy przełomowe, nie są też moim zdaniem edukacyjnym tsunami (tsunami oznacza przecież zawsze ogromne straty i zniszczenia). Są raczej naturalnym rozwinięciem prawdziwej rewolucji, która już się dokonała, gdy na rynku pojawił się iPad oraz e-sklep z aplikacjami (Appstore). Dzisiaj obserwujemy odsłonę kolejnych etapów genialnego planu, który prawdopodobnie zdążył zaplanować przed śmiercią na wiele lat naprzód genialny Steve Jobs. Z pewnością nie są to ostatnie innowacje od Apple, które przyciągną jeszcze uwagę edukatorów.

Uczeń, którego zapytałem co sądzi o opisanym wyżej narzędziu Apple do tworzenia e-podręczników: „Myślę, że nauczyciele bez problemu potrafiliby się posłużyć tego typu podręcznikami. Nie wątpię w to, że spodobałyby im się animacje, filmiki przedstawiające różne zagadnienia. Jako uczeń mogę śmiało powiedzieć, że gdybym podręczniki w takiej formie, nauka stałby się dla mnie naprawdę interesująca.“ Powinniśmy zatem cieszyć się z każdej innowacji, która pozwala na ciekawszą i bardziej angażującą uczniów naukę, a z drugiej walczyć o to, aby w polskich szkołach te innowacje się przyjmowały i nie wiało tam nudą.

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym)