Blogi mają coraz większe znaczenie we współczesnej edukacji. Są nie tylko narzędziem komunikacji i interakcji, ale także wzbogacają procesy edukacji. Doceniamy to także w portalu EDUNEWS.PL i dlatego postanowiliśmy uruchomić równoległy kanał do blogowania. Odtąd wszystkie wpisy w blogu portalu pojawiać się będą zarówno na jego stronie, jak i pod adresem http://edunews-pl.blogspot.com/, pod którym powstał serwis TERAZ EDUKACJA. Serdecznie zapraszamy w oba miejsca - w tym ostatnim istnieje możliwość dodawania komentarzy do postów bloga.

Dzisiaj dołączę się do promocji ciekawego sondażu, autorstwa Małgorzaty Taraszkiewicz. Zadanie nie należy do łatwych, ale daje ogromne pole do popisu. Otóż pytanie brzmi jak w tytule postu: czy szkoła pracuje z głową? Pytanie – jak wyjaśnia autorka - dotyczy problemu respektowania w codziennej pracy szkoły zasad higieny pracy umysłowej, bardzo, bardzo szeroko rozumianej ... ale jak przyznaje, każdy może zrozumieć ten temat, jak chce. Trzeba się zatem wysilić – odpowiedzi nie obszerniejsze niż pół strony oraz kilka kreatywnych pomysłów i rozwiązań (drugie pół strony) – należy przesłać pocztą elektroniczną na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.  z adnotacją „Sondaż nr 1”. Jak zachęca autorka sondażu, rozwiązania mogą (a nawet powinny) być jak najbardziej szalone, czyli twórcze. Rezultaty sondażu po opracowaniu zostaną opublikowane na łamach Gazety Szkolnej i Awangardy w edukacji. Bardzo jestem ciekaw tego twórczego podejścia. Chociaż obawiam się, że to tzw. temat rzeka i może się okazać, że trudno będzie znaleźć wspólny mianownik wszystkich głosów…

W gospodarce opartej na wiedzy rośnie znaczenie edukacji, nie tylko dla członków różnych społeczności i całego społeczeństwa, ale także w działalności podmiotów gospodarczych. Niedawno na konferencji Future 2008 Andreas Steinle z niemieckiego Instytutu Prognozowania Przyszłości zauważył, że edukacja jest wyrazistym megatrendem widocznym pośród wielu innych innowacyjnych pomysłów. I słusznie. Rynek jest coraz bardziej skłonny akceptować działania o charakterze edukacyjnym jako istotny (niekiedy jeden z kluczowych) elementów działalności biznesowej całego przedsiębiorstwa. Nie chodzi tu przy tym wyłącznie o edukację własnych pracowników (to też ważne oczywiście, bo ich kompetencje co kilka lat będą się dezaktualizować). Każda firma, zwłaszcza innowacyjna, musi najpierw przekonać swoich potencjalnych klientów, że dany produkt czy usługę warto kupić. Konsumenci są już wyczuleni na reklamę i inne nachalne formy promocji, tak więc firmy muszą szukać innych form dotarcia do ludzi. Jednym ze sposobów jest wpisanie w katalog podstawowych działań firmy edukacji konsumenckiej w nowym rozumieniu, o którym pisałem wcześniej na łamach portalu. W gospodarce opartej na wiedzy firma musi się dzielić tą wiedzą ze swoim klientem. Nie może to być nudne szkolenie czy prezentacja, bo nikogo to nie zainteresuje (i do tego zazwyczaj nakłady > efekty). Bardzo ważna jest forma tych działań. Świetnie sprawdza się tu edutainment, zwłaszcza przy działaniach na skalę powszechną. Ludzie chcą i muszą coraz więcej się uczyć, muszą to też polubić, a wiedza wzbogacona szczyptą rozrywki (lecz nie odwrotnie) ma szansę na rynku. Gdyby ktoś był zainteresowany takimi projektami w swojej firmie – mogę pomóc. Wiem, z kim warto tu współpracować :-)

 

Rodzima edukacja potrzebuje pilnie diametralnej przebudowy. Nie wystarczą do tego kosmetyczne poprawki i ciągłe „łatanie” koncepcji edukacyjnych rodem sprzed dwóch stuleci. Potrzebujemy odważnych, ale i mądrych eksperymentów i modernizacji, która pozwoli uczącym się i nauczającym w pełni cieszyć się z osiągnięć cywilizacyjnych oraz korzystać z nowych narzędzi i technik edukacyjnych na wszystkich etapach kształcenia. Im więcej osób będzie nawoływać do zmiany, pisać i głośno mówić o tej prawdziwej reformie systemu edukacji, na którą od wielu lat czekamy, tym lepiej. Dlatego należy się cieszyć, że jutro pojawi się w sieci pierwszy numer „Awangardy w edukacji” – czasopisma, którego twórcy chcą mówić przede wszystkim o edukacji przyszłości i przyszłości edukacji. Jak we wstępie zauważają redaktorzy Awangardy, zmiana musi przecież w końcu nadejść. Być może już dzieje się tak, jak przepowiadał Howard Gardner, twórca teorii Wielorakiej Inteligencji – że tej zmiany w szkole dokona pokolenie, które dotkliwie, bo na sobie, odczuło i odczuwa niedostosowanie systemu szkolnego do życia i oczekiwań rynku pracy. Podobne przemiany dzieją się na całym świecie, ponieważ podtrzymywanie przy życiu dotychczasowych, XIX wiecznych rozwiązań w edukacji, straciło już sens. Młodzi ludzie świetnie to pojmują, bo już od dawna przestali się uczyć w szkole, zdobywając potrzebną im wiedzę praktyczną poza szkołą i formalnym systemem edukacji (co potwierdzają zarówno badania, jak i praktyka). Dlatego nie byłoby dobrze, aby nad założeniami reformy polskiej edukacji pracowali tylko politycy i urzędnicy oświatowi. Forpocztą przemian w polskiej edukacji muszą dziś być chyba inne środowiska.

 

Każde dziecko od pierwszej klasy szkoły podstawowej po szkołę ponadgimnazjalną będzie uczyć się łaciny naszych czasów, czyli języka angielskiego. Takiemu pomysłowi minister edukacji Katarzyny Hall i ekspertów MEN po prostu trzeba przyklasnąć, nawet jeśli wywoła to złość nauczycieli uczących innych języków. W epoce globalizacji i szybkiego rozwoju nowych technologii komunikacyjnych nie da się żyć i pracować posługując się tylko jednym językiem. Dzisiaj umiejętność swobodnej komunikacji w przynajmniej dwóch językach – polskim i angielskim - jest życiową koniecznością. Znajomość angielskiego jest niezbędna nie tylko z tej przyczyny, że posługuje się nim najwięcej ludzi na świecie. W kontekście edukacji istotne jest to, że przede wszystkim w tym właśnie języku rodzą się nowe koncepcje nauczania i uczenia się (nie wspominając o oprogramowaniu do najnowszych narzędzi), które tak czy owak oddziaływać będą na nasze życie, czy tego chcemy czy nie. Język angielski jest też podstawowym językiem społeczeństwa informacyjnego i jeśli chcemy korzystać z owoców najnowszych badań, metod i praktyk edukacyjnych, musimy się nim biegle posługiwać. Nie oznacza to rzecz jasna, że teraz każdy powinien biec sobie załatwiać jakiś certyfikat potwierdzający znajomość angielskiego. Tego nie należy moim zdaniem narzucać, bo po co papierek – przecież życie i tak zweryfikuje. Dla mnie takim testem jest to, czy rozmówca może po zdaniu w języku polskim swobodnie kontynuować wypowiedź i tok myślowy w języku angielskim. Jeśli tak potrafi, to mi wystarczy.
A tak w ogóle, to może mój pomysł, aby w publicznej TVP przynajmniej jedna wieczorynka dla dzieci była w języku angielskim (patrz: WordWorld), nie jest (w kontekście pomysłów MEN) tylko marzeniem?

 

Wiele się ostatnio mówiło o otwartych zasobach edukacyjnych przy okazji Kapsztadzkiej Deklaracji Otwartej Edukacji. Warto zatem zwrócić uwagę na inicjatywę Wikipedii, która przygotowuje specjalny serwis dla nauczycieli szkolnych i akademickich do wykorzystania na różnych zajęciach. Pomysł świetny, a zarazem prosty w realizacji, zwłaszcza jeśli korzystamy z zaleceń organizatorów. Nasi nauczyciele otrzymują do wykorzystania zgrabne narzędzie, za pomocą którego będą mogli omówić praktycznie dowolny temat, który przyjdzie im do głowy. Ich zadanie polegać może na zrealizowaniu określonego projektu w sieci zamiast na szkolnej tablicy czy w książkach. Nauczyciel zakłada zatem stronę nowego projektu, a następnie zaprasza swoich uczniów do wspólnej pracy. Może to być na przykład opracowanie jakiegoś hasła, ale również tłumaczenie, czy ilustrowanie treści już istniejącego. Choć uczniowie pozostają cały czas pod opieką nauczyciela, który kieruje ich pracami, zyskują większą swobodę działania, mogą wykazać się inicjatywą oraz kreatywnością. Co więcej - nic się nie stanie, jeśli uczniowie nie zdążą na jednej lekcji - mogą kontynuować pracę w domu przy własnych komputerach. Tego typu działanie rozwija dwie kluczowe dziś umiejętności - pracy zespołowej i wyszukiwania informacji. W sumie bardzo dobry pomysł, teraz trzeba zadbać, aby nauczyciele i wykładowcy zechcieli go wykorzystać. Bo o tym, że uczniowie będą zachwyceni nową metodą pracy, jestem przekonany.

 

Tytuł postu to cytat z wypowiedzi b. minister Ireny Dzierzgowskiej dla Gazety Szkolnej, w której zwraca uwagę, że w Polsce od wielu lat tak naprawdę nie dyskutuje się na temat kształtu systemu edukacji. Trudno się nie zgodzić z takim twierdzeniem. O kształcie polskiej edukacji od wielu lat decydują nie uczniowie, ich rodzice, nauczyciele i dyrektorzy szkół, lecz politycy, którzy z reguły wpadną na jakiś (często szalony) pomysł, a potem przy pomocy urzędników oświatowych za wszelką siłę chcą go zrealizować, nie biorąc pod uwagę głosów osób zainteresowanych. Dobitne przykłady takiego zaślepienia mieliśmy w przypadku ministra Giertycha, ale myślę, że do listy można dołączyć wiele innych nazwisk, które zajmując najważniejsze stanowiska w polskiej oświacie kompletnie nic dla nowoczesnej edukacji w Polsce nie robiły. Potrzebujemy debaty o przyszłości edukacji w Polsce. Ale nie na poziomie ministerialnym ani nauczycielskich związków zawodowych (bo tu też zero zainteresowania edukacją). Potrzebujemy debaty na poziomie osób zainteresowanych – uczniów, nauczycieli, dyrektorów szkół, ale i rodziców, przedsiębiorców, środowisk akademickich i naukowych, publicystów, działaczy organizacji pozarządowych – słowem wszystkich, którzy w procesie edukacji rzeczywiście biorą udział i potrafią powiedzieć, czego po nim oczekują, nie zaś przyglądają się mu z daleka zza urzędniczego biurka. Takim miejscem do debaty jest między innymi Internet, dzięki któremu możemy rzeczywiście rozmawiać na temat przyszłości polskiej edukacji, a nie tylko biernie śledzić w mediach kolejne pomysły, jak ma być z tą edukacją.

 

Więcej artykułów…

Edunews.pl oferuje cotygodniowy, bezpłatny (zawsze) serwis wiadomości ze świata edukacji. Zapisz się:
captcha 
I agree with the Regulamin

Jesteśmy na facebooku

fb

Ostatnie komentarze

E-booki dla nauczycieli

Polecamy dwa e-booki dydaktyczne z serii Think!
Metoda Webquest - poradnik dla nauczycieli
Technologie są dla dzieci - e-poradnik dla nauczycieli wczesnoszkolnych z dziesiątkami podpowiedzi, jak używać technologii w klasie