Internet, kompetencje, piraci i co dalej...

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
media i edukacjaPosługiwanie się technologią informacyjno-komunikacyjną jest wskazywane przez Unię Europejską jako jedna z najważniejszych kompetencji w społeczeństwie wiedzy. Pomysły, które zakładają odcinanie młodzieży od dostępu do Internetu z powodu ściągania przez nich nielegalnych plików zakrawają na jakiś żart. Na takie rozwiązanie zdecydowali się jednak Francuzi.
 
W maju francuski parlament uchwalił ustawę przewidującą, że internauci, którzy nielegalnie pobierają z sieci pliki muzyczne i filmowe mogą zostać całkowicie pozbawieni dostępu do internetu. Ustawa narzuca na dostawców obowiązek śledzenia, czy dana osoba nie narusza praw autorskich ściągając pliki z Internetu. Dostawca będzie miał zadanie ostrzec internautę dwa razy, a przy trzecim naruszeniu prawa, odciąć mu dostęp do sieci.

Specjalna agencja rządowa będzie miała za zadanie monitorować, czy internauci płacą za ściąganą muzykę, programy, gry czy filmy. Ustawa została przyjęta głosami partii rządzącej oraz części lewicy, którą tradycyjnie wspierają w wyborach muzycy i ludzie świata filmu.

Trudno o jednoznaczną ocenę zjawiska ściągania różnego typu zasobów z sieci w sposób nie zawsze uprawniony czy legalny. Zapis ciekawej dyskusji na ten temat zamieściliśmy w portalu w tym roku w Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich (zobacz: Własność w sieci).

Można pokusić się o kilka komentarzy. Skoro korzystanie z Internetu i technologii informacyjno-komunikacyjnej jest jedną z najważniejszych kompetencji, którą muszą wykazywać się wszyscy uczniowie. Dlatego rozwiązanie przyjęte przez francuski parlament uderza przede wszystkim w system edukacji. Załóżmy, że w szkole uczeń otrzymuje zadanie do wykonania w domu z wykorzystaniem Internetu (np. WebQuest), a został właśnie „zbamowany“ przez dostawcę Internetu. Co wtedy? Pójdzie do grzecznego kolegi czy koleżanki, którzy nigdy nie ściągają nielegalnie plików z sieci? Pójdzie do kafejki internetowej, gdzie zapłaci aby móc korzystać z Internetu? Nie wykona zadania? Prawdopodobnie to trzecie. Zważywszy na ilość operacji wykonywanych przez młodzież w sieci, można założyć, że żaden nastolatek jeśli chodzi o nielegalne ściąganie lub nieuprawnione użycie utworów, filmów, programów, itp. nie jest bez winy. Co się stanie, jeśli wszyscy – w wyniku rygorystycznego zastosowania prawa – utracą możlwość efektywnej (w dowolnym czasie, miejscu, celu, itp) pracy w sieci? Słabe to rozwiązanie, które zamiast wspierać rozwój kluczowej kompetencji uczniów, stwarza im nowe bariery w ich rozwoju.

Istnieje również duże ryzyko, że wprowadzony przepis będzie martwy. Aby firmy oferujące dostęp do Internetu mogły realizować narzucone na nie zadania, musiałyby dysponować armią pracowników dedykowanych tylko do śledzenia internautów. Mało prawdopodobne, aby to uczyniły, zważywszy, że pewnie państwo nie będzie chciało dopłacać za wykonywanie takich zadań. Jest więc możliwe, że wprowadzony zostanie jakiś niedoskonały system „ostrzegawczy“, którzy nikomu nie będzie chciał krzywdy zrobić (no bo przecież dostawca nie będzie zainteresowany zmniejszeniem swoich dochodów poprzez zmniejszenie liczby klientów). Rozwiązanie prawne kwestii nielegalnego czy nieuprawnionego korzystania z utworów w sieci jeszcze ciągle będzie niedoskonałe.

We Francji krytycy nowego prawa wskazują również na zagrożenie naruszenia przepisów konstytucji. Rządowa agencja będzie funkcjonować poza systemem sądowym, ponieważ do pozbawiania dostępu do internetu nie będzie trzeba uzyskiwać nakazu sądu. W trakcie sprawdzania poczynań internautów może zostać także naruszona prywatność wielu z nich. Prawo mogą też zakwestionować francuskie sądy jako niezgodne z prawem europejskim.

Wydaje się, że najlepszym sposobem na zmianę podejścia młodych internautów do kwestii praw autorskich jest podejmowanie szeroko zakrojonych działań edukacyjnych, których celem będzie podnoszenie świadomości i wiedzy na temat sieci i różnych typów praw autorskich w niej obowiązujących (zarówno chronionych przepisami krajowymi, międzynarodowymi, jak i wolnych licencji). Ale nawet takie działania nie do końca rozwiążą problem. Cena, którą często zmuszeni byliby zapłacić młodzi ludzie za skorzystanie z danego utworu jest dla nich najpoważniejszą barierą. Młodzi ludzie, którzy jeszcze nie zarabiają, nie mają stabilnych dochodów – zawsze znajdą jakiś sposób, aby dostać za darmo w sieci to, co na rynku kosztuje w ich ocenie dużo za dużo. Dużo zależy od działań podejmowanych przez twórców. W świecie Internetu nie mogą oni oczekiwać, że otrzymają za swój produkt tak wysoką cenę, jaką otrzymywali w świecie przedcyfrowym. Dobrym przykładem jest zachowanie takich gwiazd muzyki jak Radiohead czy Nine Inch Nails. W tym drugim przypadku – sprzedają oni swój czteroczęściowy album „Ghosts I-IV“ (36 piosenek) za jedyne 5 dolarów i to w dodatku na jednej z licencji CC. Ci, którzy nie chcą kupić całego albumu, mogą za darmo ściągnąć sobie tylko część I. Mogą również remixować utwory i tworzyć w oparciu o nie własne kompozycje. W krótkim okresie zespół zarobił na albumie 900 tys. dolarów i pewnie nie jest to kwota zamknięta. I wilk syty i owca cała? Po co sztywne i represyjne prawo? Może trzeba po prostu zmienić sposób myślenia o ochronie praw autorskich w Internecie?
 
(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu).