Edukacyjne kamienie w przestrzeni publicznej

(C) Edunews.pl

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Do tej pory malowałem na kamieniach lokalną różnorodność biologiczną, głównie rośliny i owady. W mojej intencji miały być elementem edukacyjnym i jednocześnie przyrodniczym street-artem. Wykorzystywałem także jako element gry terenowej z elementami questingu – by nadać mały element przygody w poszukiwaniu kolejnych kamieni i odgadywaniu gatunków. By zainspirować do poszukiwania wiadomości na temat spotykanych „chwastów i robali”.

W społecznych plenerach w parku czy na trawniku, wspólne malowanie było zakończeniem opowieści o motylach czy niezwykłych chwastach, zwieńczeniem akcji zakładania miejskiej łąki itd. Leżąc w parku czy na trawniku nieustannie zachęcały do kontynuacji i kolejnych spotkań. Wspólne malowanie to pretekst do bycia razem i tworzenia choćby efemerycznej wspólnoty.

Na lipcowym plenerze w Zastawnie odkryłem coś jeszcze. Malując słowa można wykorzystać kamienie, fragmenty dachówek czy okruchy betonu do edukacji społecznej. Pomysł ten podsunęły mi projekty „kufra z marzeniami” czy „koszyka dobrych życzeń” (z którymi wcześniej miałem przyjemność się zapoznać). Nie jest więc to całkiem nowy pomysł. W przyrodzie i ludzkiej kulturze dominuje wszak ciągłość i nieustanne przetwarzanie. Nieustanna ewolucja.

Pokruszone stare dachówki, fragmenty doniczek… to niepotrzebne nikomu elementy. Niejako „zepsute”, zbędne, odrzucone na śmietnik. W ujęciu społecznym dobrze to ilustruje ludzi „niepotrzebnych”, wykluczonych, wyalienowanych. We współczesne Polsce nawet większość jest wyrzucona poza nawias, poza naród, nazwana kanaliami, zdradzieckimi mordami, obrażana na wszelkie sposoby. Może dlatego temu „gorszemu sortowi” akcja malowania i pisania na kamieniach czy starych dachówkach przypadła szybko do gustu? Taki drobny street art z edukacyjnym przesłaniem, najszybciej zakorzenił się w Elblągu i Morągu (zobacz: plener w Zastawnie).

Malowane kamienie i fragmenty ceramiki, potłuczone dachówki, gliniane garnki czy donice. Ze słowami ważnymi dla wszystkich „potłuczonych” i „wyrzuconych”, z ich marzeniami. Jeszcze tylko dodać element terenowej gry miejskiej i być może QR Kody, przekierowujące do szerszego opisu, a społeczne przesłanie będzie głębsze i pełniejsze.

Wakacje długie. Może się uda.

 

Notka o autorze: Prof. dr hab. Stanisław Czachorowski jest biologiem, ekologiem, nauczycielem i miłośnikiem filozofii przyrody, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Niniejszy wpis ukazał się na jego blogu Profesorskie Gadanie. Licencja CC-BY.