Cierpliwość największą z cnót... dobrego nauczyciela

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Dzisiaj będzie historia z życia wzięta. Adaś jest moim drugim dzieckiem. Jest to chłopczyk, który od samego początku swojego życia był świetnym obserwatorem otaczającego go świata. Jako młodszy brat bardzo ruchliwego Tomka… Adaś nie czuł w sobie zbyt wielkiej potrzeby stawania i przemieszczania się. Tomek swoje pierwsze biegi zaliczał w wieku 10 miesięcy. Adaś pierwsze kroki wykonał w 13 miesiącu swojego życia. Do skoków i biegów dojrzał tak naprawdę dopiero w 3 roku życia. Jednak każdą czynność ruchową, którą wykonywał… robił z dużą pewnością i świadomością ruchową.

Jako rodzice uważamy, że dzieciom należy się wszechstronny rozwój… w związku z tym myśląc szczególnie o sferze społecznej zapisaliśmy chłopców na zajęcia z piłki. Ciekawym jest to, że Adaś odziedziczył talent piłkarski po swoim ojcu… tzn siła jego strzałów i szybkość biegu była na oszałamiającym poziomie. Piłka przez niego kopana leciała na wstrząsającą odległość 2 metrów, a w czasie biegu plątał się o swoje własne nogi. Jednak Adaś się tym nie przejmował. Brał udział w każdym treningu i był jednym z bardziej zaangażowanych chłopców przy każdym ćwiczeniu. Swoje wolne chwile spędzał z kolegami, bratem lub ze mną biegając za piłką. W pewnym momencie Adaś wkręcił się w bronienie … i choć jego wzrost mu nie sprzyjał… stał się czołowym bramkarzem w swoim klubie. Wszystko to dzięki swojej umiejętności obserwacji i czytania gry.

Adaś się rozwijał, zmieniał pozycje i zawsze dawał wszystko z siebie. Szczęśliwie trafił również na fantastycznego trenera, który dostrzegł w nim jego talenty… i pomaga mu stawać się jeszcze lepszym. Podstawową zaletą tego trenera (Tomasz Modlich) jest to, że umie obserwować i słuchać (również rodziców)… a co najważniejsze wyciągać z tych informacji wnioski. Jest to człowiek, który jak każdy popełnia błędy, ale co ważne potrafi przyjmować informację zwrotną i wychodzi im naprzeciw.

W trakcie swojej „kariery” piłkarskiej Adaś mierzył się z jednym poważnym kryzysem. Trener w pewnym momencie postanowił przeprowadzić u dzieci testy sprawnościowe. W projekcie tym brała udział Pani fizjolog. Testy były przeprowadzone oczywiście w przyjaznej atmosferze… dzieci dostały odpowiednie informacje, że one o niczym nie świadczą. Jednak Adaś okazał się w tych testach delikatnie mówiąc średni. W przypadku sprintu był najsłabszy w całej grupie, a wyprzedzali go nawet chłopcy młodsi od niego o 2 lata. Dla Adasia to zmierzenie się z porównaniem do innych było ciężkim szokiem. Nie pomagały żadne tłumaczenia. Adaś powiedział, że nie chce już nigdy w życiu grać w piłkę. Ostatecznie po tym jak trener włączył się w rozmowę z Adasiem… nastąpiła delikatna odwilż i powrót do treningów.

Odbudowywanie pewności siebie trwało u Adasia dobrych kilka miesięcy. Adaś coraz częściej chodził na treningi, jeździł na mecze i grał. W trakcie rozmów z trenerem zwracałem uwagę (nie tylko w kontekście Adasia), żeby nie tworzył w zespole hierarchii. Żeby nie dawał możliwości odczucia dzieciom, kto jest lepszy, a kto gorszy. Trener przekładał te słowa w czyny … i faktycznie każdy chłopiec czuł się równoprawnym członkiem zespołu.

W kontekście Adama był to strzał w dziesiątkę. Adam dalej nie jest ani najszybszym zawodnikiem, nie jest też kimś, kto jest silny jak tur, nie ma również niesamowicie silnego uderzenia. Jednak trener dostrzegł w Adasiu tą jego niesamowitą mądrość i z meczu na mecz staje się coraz bardziej istotnym ogniwem tej bardzo silnej drużyny. Ta mądrość jest dostrzegana również przez innych rodziców… dzięki czemu Adaś dumnie nosi tytuł „Profesora”.

Adaś jest dzieckiem, które swój rozwój ruchowy zaczęło trochę później (np. w porównaniu do swojego brata). Jednak z dnia na dzień przyspiesza i z perspektywy czasu powoli dogania swojego starszego brata w niektórych obszarach. Późniejszy rozwój zupełnie nie jest jednoznaczny z niższym potencjałem. Widać to u wielu sportowców, którzy nie są czołowymi gwiazdami w zawodach młodzieżowych, a jednak ostatecznie osiągają sukcesy jako dorośli. Są też osoby, które błyszczą w młodym wieku, by ostatecznie szybko osiągnąć maksimum swojego potencjału.

Jakiś czas temu rozmawiałem z drugim trenerem na temat tego o co mi chodzi w tym Edu-klastrze? O co mi chodzi z tymi ocenami i resztą zamieszania, które robię?

No i powiedziałem mu, że Adaś na początku swojej kariery zasługiwał na same dwójki. Czy warto od samego początku utwierdzać dziecko w przekonaniu, że jest słabe? Mówić mu, że nie ma do czegoś zdolności lub predyspozycji? Przez to, że nikt Adasiowi nie powiedział tego, że nie nadaje się do sportu… dzięki temu on po prostu grał i czerpał z tego wielką przyjemność. Zadałem mu pytanie … co się stało z Adamem, gdy zmierzył się z oceną i porównaniem? Jego motywacja spadła na dno.

A teraz odpowiedzmy sobie na pytanie…

Ile naszych dzieci czuje się w ten sposób w szkole? Ilu dzieciom od pierwszego dnia w szkole pokazujemy, że nie są w czymś dobre? Jak często dzieci mają okazję do tego, by określić się w rankingu klasowym? Jak często tworzona jest sytuacja, w której dziecko orientuje się w tym, że jednak do niczego się nie nadaje?

Czy wiedza i świadomość naszych słabości ugruntowana w tak młodym wieku ma przełożenie na motywację tego dziecka w przyszłości? Czy obniżenie pewności siebie ma szansę wpłynąć pozytywnie na to dziecko? Czy pomoże temu dziecku w rozwoju? Ostatecznie czy da mu czas, aby spokojnie rozwijać się w swoim tempie?

Można by też zadać sobie pytanie, czy piłka nożna jest dyscypliną bardziej skomplikowaną niż matematyka? Moim zdaniem nie… Zatem dlaczego nie dać dziecku rozwinąć się w swoim indywidualnym tempie i znaleźć przestrzeń, w której mogą okazać się genialni… mimo, że na podstawie obiektywnych danych (tak jak Adaś w piłce) szorują dno?

Ktoś by powiedział, że dziecko musi nauczyć się mierzyć z sytuacjami stresowymi i oceną. Ale czy w piłce nożnej tego nie ma? Każdy mecz, każdy trening to z jednej strony zabawa, ale z drugiej strony poddanie się nieformalnej ocenie (trenera, kolegów, rodziców). Wynikiem oceny jest liczba podań, które otrzymujemy oraz liczba minut, które spędzamy na boisku. Jednak (u mądrego trenera) ważniejszym jest wzmacnianie rozwoju każdego dziecka. Każdy mecz, każda akcja to również jedna olbrzymia porcja adrenaliny i wielka dawka stresu. Jednak jest to stres, który przeżywamy wspólnie z całym zespołem. Nie jesteśmy sami w tej sytuacji. W przypadku dobrego zespołu… nasz słabszy moment jest rekompensowany przez naszego kolegę.

Wracając do Adasia. Cierpliwość i wsparcie, które uzyskuje z każdym dniem pomagają mu się rozwijać i stawać się coraz lepszym w tym co robi. A co najważniejsze … wspiera jego pewność siebie i daje mu możliwość bycia częścią fajnej grupy.

Czy tak samo nie powinno być w szkole?

 

Rysunek: Ewa Gawlik

Inspiracje: Tomasz Modlich oraz Adaś Gawlik

 

Notka o autorze: Wojtek Gawlik jest rodzicem, nauczycielem, inspiratorem edukacyjnym. Prezes fundacji Edu Klaster. Fascynuje go budowanie społeczności i czerpanie z ich synergii. Pracując z rodzicami i nauczycielami skupia się główne na kreatywności, pracy zespołowej oraz przedsiębiorczości. Tworzy pomoce dydaktyczne, które pomagają doświadczać edukacji.