Refleksje szkolne (2)

fot. Fotolia.com

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

W ostatnich latach w polskich szkołach próbowano przeprowadzić wiele zmian i tzw. reform. Niestety, jak spojrzymy na dotychczasowe rezultaty, to trudno być optymistą. Często robimy dwa kroki w przód, a potem trzy do tyłu… Można mieć wrażenie, że błądzimy. Nie wiemy, jaki jest tak naprawdę cel tych zmian i czy rzeczywiście mogą one poprawić jakość polskiej szkoły.

Postanowiłam podzielić się moimi przemyśleniami dotyczącymi pracy nauczyciela, refleksją na temat reformy edukacji. Pojawiła się ona 15 września. Dlaczego? Dlatego, że właśnie tego dnia obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Kropki, dzień kreatywnego myślenia, realizacji pasji, marzeń, wiary we własne możliwości, w siebie i przede wszystkim patrzenia na świat poza schematami…

Jestem szarym, szeregowym nauczycielem języka polskiego z mniejszym niż 10 lat stażem pracy. Zdaję sobie sprawę, że moje słowa pewnie nic nie znaczą, ale przynajmniej będę miała czyste sumienie. Dzięki temu być może będę mogła dalej uczyć, bo teraz …

Zawód nauczyciela. Dla mnie osobiście to nie tylko zawód, to przede wszystkim pasja. Od dziecka marzyłam, żeby zostać nauczycielem. I udało się! Pracę w szkole zaczęłam mając aż lub dopiero 30 lat. Nauczanie, to piękna sztuka, dająca mnóstwo satysfakcji! Kiedyś obiecałam sobie, że będę takim nauczycielem, nauczycielem- człowiekiem, który po kilku latach, spotykając swojego ucznia, będzie potrafił spojrzeć mu prosto w oczy. Myślę, że uczniowie to dostrzegają, doskonale wiedzą, kto przed nimi udaje kogoś, kim po prostu na co dzień nie jest!

Miałam to szczęście, że swoją przygodę ze szkołą zaczęłam mając już wcześniejsze doświadczenie zawodowe w innej branży, dzięki temu doceniałam pracę w szkole. Gdyby nie to, że trafiłam do szkoły niepublicznej, teraz nie byłabym tym, kim jestem, bo pozwolono mi podążać własną ścieżką i być sobą!

Kiedyś mogłam pozwolić sobie na rozwijanie w uczniach miłości do języka polskiego. Uczyłam ich myśleć, kojarzyć i przede wszystkim dodawałam im odwagi, nakłaniałam, by nie bali się zadawać pytań, by mieli swoje zdanie, które potrafiliby w kulturalny sposób obronić. Pomagały mi w tym teksty literackie. Teksty, które mogłam sama wybrać i dopasować do sytuacji, a przede wszystkim do klasy. Niestety nie zawsze tak jest, że możemy sobie pozwolić na te same utwory literackie na jednym poziomie klasowym! Wynika to z dojrzałości emocjonalnej, charakteru klasy i będąc czujnym nauczycielem bez problemu można dostosować odpowiednie lektury. A poezja! Dzieci, młodzież nie lubią czytać poezji. To nie jest modne. Ja jednak się nie poddawałam! Starałam się pokazać, że poezja może być im bliska, że dotyczy ich spraw codziennych. Odchodziłam od schematów, pozwalałam wyrażać własne zdanie, myśleć, rozważać. Widziałam jak moi uczniowie rozkwitają, nabierają pewności siebie. A teraz? Teraz… Teraz tylko MUSZĘ, muszą też uczniowie…

Czy ktoś pomyślał, jak wszystkie ostatnie zmiany w edukacji wpływają na uczniów? Na nauczycieli? Tak, na nauczycieli! Nie boję się tego powiedzieć na głos! Ktoś może powiedzieć, że kiedyś w podstawówce czytaliśmy „Dziady” czy „Pana Tadeusza”. I co? Przeczytałam. Jednak teraz żyjemy w innych czasach. Młodzież, którą obserwuję, to jednak nie ta sama młodzież, co w latach 80. W dobie nowoczesnych technologii, trudno zainteresować ich literaturą. Kiedy czytałam, np. „W pustyni i w puszczy”, byłam zachwycona. Dlaczego? Dlatego, że w moich czasach Afryka była nieosiągalna, była tylko dla wybranych. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko chłonąć to, co czytałam. Współczesne dzieci, młodzież nie mają problemu z podróżami, z poznawaniem najdalszych zakątków świata, stąd ich zainteresowanie powieścią jest znikome… Kiedyś na lekcji w kl.7., pytam ucznia jakim gatunkiem literackim jest „Zemsta” i słyszę podpowiedź innego ucznia: „wiesz, to jest ten utwór, który miał być zabawny, ale nie wyszedł…” Oni mogą się nauczyć na pamięć, naprawdę, ale czy o to chodzi w edukacji? Teraz zmuszona jestem uczyć myślenia schematycznego, żeby później nikt mi nie zarzucił, że w kluczu odpowiedzi jest inna odpowiedź, bo w końcu 8. klasy muszą się dostać do liceum i startują z gimnazjalistami, którzy na omówienie materiału mieli 3 lata.

Gimnazjum dawało uczniom wejście w nowe środowisko z czystą kartą. Uczyło życia, bo musieli odnaleźć się w nowym środowisku. Jeśli ktoś powie, że młodzież pozostającą do 8. klasy w podstawówce, ominą problemy gimnazjalne, to się myli. Te problemy są i będą. I związane są najprościej w świecie z ich rozwojem, dojrzewaniem! A tak, to przynajmniej niektórzy uczniowie mieli ogromną szansę na pokazanie siebie, swoich możliwości w nowym miejscu, środowisku. Niejednokrotnie spotykałam młodzież gimnazjalną i sama ich nie poznawałam, zmieniali się i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Uciekli z podstawówki, z zaszufladkowanego świata ucznia!

Dlaczego zabrano mi chęć uczenia? Pozbawia się pasji? Ostatnio koleżanka spytała, dlaczego nie założę firmy, która prowadziłaby kursy przygotowujące do egzaminu ósmoklasisty czy matury. Odpowiedź była prosta. Ja kocham mury szkoły, uczniów i współpracę z rodzicami, którym od pierwszego spotkania mówię i udowadniam, że jesteśmy po jednej stronie, że zależy nam na dzieciach! Praca z klasą jest wspaniałym przeżyciem! Nigdy nie da się poprowadzić dwóch identycznych lekcji w klasach na jednym poziomie, przez co zawsze jest ciekawie. A podążanie za uczniem jest wspaniałą przygodą, dzięki której cały czas się uczę! Tak, uczę się od moich uczniów, to oni otwierają okno na świat i dzięki nim mogę dłużej cieszyć się młodością ;-)!

Obawiam się, że nauczyciele z pasją, myślący i kreatywni nie będą chcieli dłużej uczyć. Już teraz w warszawskich szkołach ich brakuje! I będzie brakować, bo oprócz uczenia mamy mnóstwo dokumentów do uzupełnienia na czas. Narzekamy, a przecież mamy tak dobrze, 18 godzin tygodniowo. Prawda?

Te rozważania powstały, wypłynęły z serca, z troski o dzieci. Dlaczego piszę zatem o nauczycielach? Zmęczony, poirytowany nauczyciel nie będzie kształcił z tak ogromnym zapałem, jaki miał na początku swojej drogi. Nie zapominajmy, że w przyszłości będą tacy lekarze, prawnicy czy bankowcy, w zależności od tego jak ich teraz wykształcimy, jak poprowadzimy ścieżkami edukacji. Nie piszę o zawodzie nauczyciela, bo nikt z młodych ludzi nie chce nim zostać. Ciekawe dlaczego…? Nasz zawód jest tak prestiżowy, że aż brakuje zainteresowanych. To kto będzie uczył?

Bez nauczycieli nie ma przyszłości! Szkoda, że nie mówi się o tym z takiej strony… Cieszmy się zatem Międzynarodowym Dniem Kropki, a historia Vashti niech będzie drogowskazem dla wszystkich związanych z edukacją!

 

Notka o autorce: Anna Trzcińska jest nauczycielką języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 319 w Warszawie.